Kutwy i analfabeci
Cały wczorajszy wieczór spędziłem z zaciśniętymi kciukami i przekrwionymi oczami wlepionymi w monitor. Borsuk, który musi wstawać do roboty ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/kutwy-i-analfabeci.html
Cały wczorajszy wieczór spędziłem z zaciśniętymi kciukami i przekrwionymi oczami wlepionymi w monitor. Borsuk, który musi wstawać do roboty na szóstą, burczał na mnie spod swojego patchworka ze skórek różnych zwierząt leśnych, żebym wreszcie gasił światło i dał mu spać.
Mimo jego marudzeń dotrwałem do północy, żeby sprawdzić aktualną pozycję Applefobii w konkursie na Blog Roku 2012. I co? I nic! Nadal dziewiąte miejsce i trzy kulki, czyli mniej niż 250 oddanych głosów. A konkurencja ostro poszła w tym czasie w górę i ma już tyle kulek, co obaj bracia Mroczek.
Biorąc pod uwagę, że od momentu rozpoczęcia głosowania Applefobię odwiedziło jakieś 30 - 40 tysięcy gości, wychodzi na to, że głosy oddało mniej niż 1% osób. Mniej niż jeden na stu czytelników wysłał SMS! A to prowadzi do jednoznacznego wniosku, że pozostałe 99% to kutwy i analfabeci, którzy pożałowali 1,23 zł, albo po prostu nie potrafią wysłać SMS-a o treści C00342 (C-zero-zero-trzy-cztery-dwa) na numer 7122.
Ta konstatacja przyprawiła mnie o głęboką zadumę nad sensem dalszej działalności. Naszły mnie rozterki, wątpliwości i desperacja. W którymś momencie w powietrzu zawisło nawet Wielkie Pytanie o Życie, Wszechświat i Całą Resztę. Mistyczny nastrój został zniweczony przez borsuka, który wystawił nos spod patchworka, warknął "42, k..wa!" i podciągając opadające spodnie od pidżamy poszedł się napić kwasu chlebowego i wykręcić korki. Zapadła ciemność.
Dziś rano obudziłem się z klawiaturą odciśniętą na twarzy i z stanowczym postanowieniem. Jeśli Applefobia nie zyska lepszej pozycji w konkursie, koniec z tym. Zacznę pisać o tym, co konkurencyjne blogi - widać oferują ciekawszy asortyment, skoro mają więcej głosów. Albo głosujecie, albo spodziewajcie się artykułów o macierzyństwie, podróżach i modzie dziecięcej...
Mimo jego marudzeń dotrwałem do północy, żeby sprawdzić aktualną pozycję Applefobii w konkursie na Blog Roku 2012. I co? I nic! Nadal dziewiąte miejsce i trzy kulki, czyli mniej niż 250 oddanych głosów. A konkurencja ostro poszła w tym czasie w górę i ma już tyle kulek, co obaj bracia Mroczek.
Biorąc pod uwagę, że od momentu rozpoczęcia głosowania Applefobię odwiedziło jakieś 30 - 40 tysięcy gości, wychodzi na to, że głosy oddało mniej niż 1% osób. Mniej niż jeden na stu czytelników wysłał SMS! A to prowadzi do jednoznacznego wniosku, że pozostałe 99% to kutwy i analfabeci, którzy pożałowali 1,23 zł, albo po prostu nie potrafią wysłać SMS-a o treści C00342 (C-zero-zero-trzy-cztery-dwa) na numer 7122.
Ta konstatacja przyprawiła mnie o głęboką zadumę nad sensem dalszej działalności. Naszły mnie rozterki, wątpliwości i desperacja. W którymś momencie w powietrzu zawisło nawet Wielkie Pytanie o Życie, Wszechświat i Całą Resztę. Mistyczny nastrój został zniweczony przez borsuka, który wystawił nos spod patchworka, warknął "42, k..wa!" i podciągając opadające spodnie od pidżamy poszedł się napić kwasu chlebowego i wykręcić korki. Zapadła ciemność.
Dziś rano obudziłem się z klawiaturą odciśniętą na twarzy i z stanowczym postanowieniem. Jeśli Applefobia nie zyska lepszej pozycji w konkursie, koniec z tym. Zacznę pisać o tym, co konkurencyjne blogi - widać oferują ciekawszy asortyment, skoro mają więcej głosów. Albo głosujecie, albo spodziewajcie się artykułów o macierzyństwie, podróżach i modzie dziecięcej...