Zupka dnia - "Przysmak Borsuka"
No i jedziemy dalej, kochani! Dzisiaj na obiad dla mojego Borsunia miał być krem z trufli na winie, ale w najbliższym warzywniaczku zabrak...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/zupka-dnia-przysmak-borsuka.html
No i jedziemy dalej, kochani!
Dzisiaj na obiad dla mojego Borsunia miał być krem z trufli na winie, ale w najbliższym warzywniaczku zabrakło trufli, normalnie jakaś głupia pipa tuż przede mną kupiła ostatnie półtora kilo, więc brałem co się nawinie. Ostatecznie skończyło się na opieńkach, które jakimś cudem znaleźliśmy w drewutni, na starym pniaczku do rąbania drewna.
Przepis jest prosty, jak odblokowanie iPho... tfu, sorki, zapędziłem się, przecież z tym już koniec! Przepis jest prosty, jak makaron spaghetti... Oczywiście przed ugotowaniem, głuptasy, to taki żart był... :))) 8-) LOL 3<<<
Wrzucamy te opieńki (mogą być lekko oskrobane) na wrzątek. Znaczy, kurczątko, zapomniałem nalać wody. Moment. No, to opieńki na wrzątek, solimy, do tego kostka rosołowa Knur, i czekamy. No więc, jak już wszystko wykipi, to trzeba szybko pozbierać łyżką, albo jeszcze lepiej szufelką, wszystko nazad do garnka i zagrzać jeszcze raz. Podajemy w kokilkach. Jak ktoś ma gdzieś schowany plasterek zeschniętego żółtego sera, to można wrzucić na wierzch. Mniiammm...
Idę przewinąć Borsunia, bo chyba jednak ma alergię na opieńki, jak zajrzę w pieluchy to wam powiem, a na razie życzę wam smacznego. Siemka!
Dzisiaj na obiad dla mojego Borsunia miał być krem z trufli na winie, ale w najbliższym warzywniaczku zabrakło trufli, normalnie jakaś głupia pipa tuż przede mną kupiła ostatnie półtora kilo, więc brałem co się nawinie. Ostatecznie skończyło się na opieńkach, które jakimś cudem znaleźliśmy w drewutni, na starym pniaczku do rąbania drewna.
Przepis jest prosty, jak odblokowanie iPho... tfu, sorki, zapędziłem się, przecież z tym już koniec! Przepis jest prosty, jak makaron spaghetti... Oczywiście przed ugotowaniem, głuptasy, to taki żart był... :))) 8-) LOL 3<<<
Wrzucamy te opieńki (mogą być lekko oskrobane) na wrzątek. Znaczy, kurczątko, zapomniałem nalać wody. Moment. No, to opieńki na wrzątek, solimy, do tego kostka rosołowa Knur, i czekamy. No więc, jak już wszystko wykipi, to trzeba szybko pozbierać łyżką, albo jeszcze lepiej szufelką, wszystko nazad do garnka i zagrzać jeszcze raz. Podajemy w kokilkach. Jak ktoś ma gdzieś schowany plasterek zeschniętego żółtego sera, to można wrzucić na wierzch. Mniiammm...
Idę przewinąć Borsunia, bo chyba jednak ma alergię na opieńki, jak zajrzę w pieluchy to wam powiem, a na razie życzę wam smacznego. Siemka!