Czopki dla idiotów
Jeśli nie daje wam spać bolesny brak kreatywności i zadręczacie się z powodu braku pomysłu, na co wydać zbywające i zawadzające jak trzecia ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/czopki-dla-idiotow.html
Jeśli nie daje wam spać bolesny brak kreatywności i zadręczacie się z powodu braku pomysłu, na co wydać zbywające i zawadzające jak trzecia noga 300 dolców, to już spieszę z pomocą. Na początek popatrzcie uważnie na poniższą rycinę:
To coś kosztuje 100 dolców za sztukę, ale żeby zadziałało, potrzeba trzech sztuk. Inaczej ni hu-hu.
Wiecie już co to jest? Dam wam trochę czasu, zanim zabrniecie do punktu bez wyjścia, gubiąc się w domysłach i zaczniecie chwytać się ostatniej deski ratunku, z rumieńcami na jagodach bąkając coś o perwersyjnym seksie grupowym z użyciem kosztownych akcesoriów.
...
...
I jak? Doszliście już do wniosku, że są to po prostu czopki na poprawę humoru, dzięki którym najbogatsi mogą pokazać, że ich stać i że mają resztę świata w d.pie? Ale żeby od razu aż trzy?
Rozwiązanie zagadki jest proste. Jak dowodzi opis tych czopków, umieszczony na stronie producenta, chodzi o eliminację wibracji i wzbogacenie wrażeń odsłuchowych po wsadzeniu czegoś takiego pod sprzęt audio. 300 dolców i załatwione. Hę?
Producent dla podkreślenia zalet swoich czopków podparł się nawet autorytetem Stephena Hawkinga, nie mówiąc już o cytowaniu bredni jakichś audiofilskich celebrytów - z gatunku tych, co to słyszą gołym uchem, czy kable głośnikowe są z miedzi beztlenowej i czy wzmacniacz był montowany przez Wietnamczyka z płaskostopiem czy przez leworęcznego Syjamczyka.
Jak dla mnie, audiofile mogą sobie wsadzać pod sprzęt, co im się żywnie podoba. To rezerwat nie mniej egzotyczny niż kółko wyznawców Apple. Wprawdzie moim zdaniem równie dobrze jak te czopki, sprawowałyby się trzy prezerwatywy z fikuśnymi wypustkami, zwinięte w ciasną rolkę i spięte gumkami. Koszt - jakieś 12 zł, ale co ja im tam będę podpowiadał...
Najśmieszniejsze jest na końcu. Jako przykład wykorzystania czopków do poprawienia parametrów sprzętu audiofilskiego z najwyższej półki, posłużono się następującą ryciną:
Tutaj poległem. MacBook ze swoją onboardową, groszową kartą dźwiękową jako sprzęt audiofilski, wparty na czopkach za 300 dolców. Jak dla mnie, to już bardziej sensowne wydaje się jednak wsadzenie sobie tych wszystkich trzech czopków w d.pę...
To coś kosztuje 100 dolców za sztukę, ale żeby zadziałało, potrzeba trzech sztuk. Inaczej ni hu-hu.
Wiecie już co to jest? Dam wam trochę czasu, zanim zabrniecie do punktu bez wyjścia, gubiąc się w domysłach i zaczniecie chwytać się ostatniej deski ratunku, z rumieńcami na jagodach bąkając coś o perwersyjnym seksie grupowym z użyciem kosztownych akcesoriów.
...
...
I jak? Doszliście już do wniosku, że są to po prostu czopki na poprawę humoru, dzięki którym najbogatsi mogą pokazać, że ich stać i że mają resztę świata w d.pie? Ale żeby od razu aż trzy?
Rozwiązanie zagadki jest proste. Jak dowodzi opis tych czopków, umieszczony na stronie producenta, chodzi o eliminację wibracji i wzbogacenie wrażeń odsłuchowych po wsadzeniu czegoś takiego pod sprzęt audio. 300 dolców i załatwione. Hę?
Producent dla podkreślenia zalet swoich czopków podparł się nawet autorytetem Stephena Hawkinga, nie mówiąc już o cytowaniu bredni jakichś audiofilskich celebrytów - z gatunku tych, co to słyszą gołym uchem, czy kable głośnikowe są z miedzi beztlenowej i czy wzmacniacz był montowany przez Wietnamczyka z płaskostopiem czy przez leworęcznego Syjamczyka.
Jak dla mnie, audiofile mogą sobie wsadzać pod sprzęt, co im się żywnie podoba. To rezerwat nie mniej egzotyczny niż kółko wyznawców Apple. Wprawdzie moim zdaniem równie dobrze jak te czopki, sprawowałyby się trzy prezerwatywy z fikuśnymi wypustkami, zwinięte w ciasną rolkę i spięte gumkami. Koszt - jakieś 12 zł, ale co ja im tam będę podpowiadał...
Najśmieszniejsze jest na końcu. Jako przykład wykorzystania czopków do poprawienia parametrów sprzętu audiofilskiego z najwyższej półki, posłużono się następującą ryciną:
Tutaj poległem. MacBook ze swoją onboardową, groszową kartą dźwiękową jako sprzęt audiofilski, wparty na czopkach za 300 dolców. Jak dla mnie, to już bardziej sensowne wydaje się jednak wsadzenie sobie tych wszystkich trzech czopków w d.pę...