applefobia
Applefobia


Loading...

Jebło i kwiczy...

Ledwo dziś rano, jeszcze przed sprawdzeniem NASDAQ (co czynię obsesyjnie każdego dnia, gnany bliżej nieokreślonym natręctwem), napisałem, że...

Ledwo dziś rano, jeszcze przed sprawdzeniem NASDAQ (co czynię obsesyjnie każdego dnia, gnany bliżej nieokreślonym natręctwem), napisałem, że Apple trzyma się poziomu 500 dolców za akcję jak pijany płota pod napięciem, a tu sruuu... poszło! O całe 50 dolarów. Ofkors - w dół :)




Gdy ja w jeden wieczór stracę 50 dolców, np. przepuszczę na hazard, używki i rozpustę, to w sumie nic strasznego się nie dzieje. Najwyżej rano czeka mnie ostra reprymenda ze strony borsuka - że jestem świnia, że go nie zabrałem ze sobą i takie tam.... No pewnie, jeszcze by tego brakowało: świnia z borsukiem...

Gdy jednak akcje Apple tracą w jedną noc 50 dolców, czyli 10% swojej wartości, to efekty są o wiele poważniejsze i bardziej brzemienne w skutki. A ileż daje to do myślenia...

Okazuje się, że nagle, na pstryknięcie palca, gdzieś zniknęło kilkadziesiąt miliardów dolarów z wydumanej wartości giełdowej Apple. To na czym w końcu jest oparte wyliczenie wartości tej firmy, skoro ani nie spaliła im się fabryka, ani wielka dziura nie pochłonęła całego kampusu w Cupertino wraz z genialnymi inżynierami i rowerem TimKuka, a mimo to stracili w jednej chwili więcej, niż jest wart budżet Gwatemali?

Okazuje się, że bycie inwestorem Apple jest równie ryzykowne jak handel uranem z gruzińską mafią. Kupując akcje Apple ma się takie szanse na zysk, jak przy rozmianie stówki w bramie na Pradze - w najlepszym przypadku dostaniesz 18,50 drobnymi i gazrurką po ryju. Powiesić się z rozpaczy można już za darmo. Oj, będą dziś mieli robotę koronerzy...

Okazuje się, że Apple ma tzw. urojoną wartość histeryczną - zależną nie od wymiernych czynników ekonomicznych, ale skaczącą, niczym kangur z Parkinsonem, na podstawie domysłów, plotek, przecieków i konferencji prasowych. I to skaczącą w dowolnym kierunku. Czyli kangur w dodatku jest nawalony jak pekaes.

Wystarczyła plotka o zmniejszeniu zamówień na podzespoły i już wszystko poleciało na pysk. Nie pomogło ogłoszenie rewelacyjnych ponoć wyników finansowych. Nie pomogły histeryczne apele TimKuka, żeby nie słuchać plotek i nie ulegać panice. Jak widać, ludzie mniej wierzą w raporty finansowe i zapewnienia zarządu Apple, niż w to, co energie z nieba podpowiadają wróżowi Zefirowi. Ale co ja się tam znam na giełdzie...

A teraz uprzejmie proszę o wypowiedzi kompetentnych fachowców od finansów...


giełda 3541602549079995733

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga