Jest nowy iPad 128 GB. I nic...
My tu gadu gadu o jakichś członkach , mrocznych tajemnicach i konkursach, a tymczasem Apple, moja słodka inspiracja, wciąż nie może się pod...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/ipad-128gb-i-nic.html
My tu gadu gadu o jakichś członkach, mrocznych tajemnicach i konkursach, a tymczasem Apple, moja słodka inspiracja, wciąż nie może się podnieść z kolan po ubiegłoczwartkowej zapaści. Nie dziwię się. Trudniej jest wstać już tylko po wiadrze pryty zaprawionej denaturatem na muchomorach i ciosem gazrurki w potylicę.
No więc tak - kurs akcji nadal leży i kwiczy. I nic nie pomaga. Nie pomogło nawet to, że - wprawdzie skromnie i bez większego rozgłosu - Apple zaanonsowało właśnie nowy model iPada. A może właśnie dlatego nie pomogło? Bo trzeba przyznać, że określenie "nowy model" jest mocno na wyrost. Cała "nowość" polega na wyposażeniu któregoś tam iPada (nie wiem już czy chodzi o iPada 3, New iPada czy iPada z Retiną - nie ogarniam tego chaosu) w pamięć o pojemności 128 GB.
Choć cała reszta parametrów jest taka sama, jak była, to premiera iPada 128 GB mimo wszystko powinna być dużym wydarzeniem w świecie Apple, gdzie nie można ot, tak - zmienić karty pamięci na większą, lecz jest się skazanym na to, co Apple łaskawie wspawa w aluminiową puszkę. iPad z powiększoną pamięcią to doskonała okazja, aby tanim kosztem stworzyć pozory rozwoju i postępu technologicznego, a przy okazji zrobić sobie fantastyczny PR. I co? I nic... Ani drgnie...
Może ludziska już powoli zaczynają kombinować i odkrywać, że coś jest nie tak? W normalnym świecie, gdy potrzebuję więcej pamięci, zdejmuję pokrywkę albo odsuwam jakąś klapkę w tablecie/telefonie i wymieniam kartę pamięci na większą. A za pół roku jeszcze raz, jeśli będę miał taki kaprys. Tymczasem Apple wciąż stosuje w rezerwacie swój własny system - chcesz więcej pamięci? Kup kolejny iGadżet za horrendalną cenę...
Idiotyzm tego rozwiązania jest aż nadto oczywisty, mimo to Apple nadal uważa, że przeciętny fanboj to półgłówek-kulturysta, któremu każe się kupować coraz cięższe sztangi z przyspawanym obciążeniem, choć mógłby po prostu dołożyć parę talerzy do starego gryfu. Może dlatego nikt już nie chce akcji Apple?
Aha, borsukowi wreszcie się przypomniało - wciąż walczymy o wasze głosy w konkursie na Blog Roku 2012. Kto z szanownych pań i panów czytelników jeszcze nie zagłosował na Applefobię, proszę o podniesienie ręki i naciśnięcie przycisku. A potem telefon w garść i proszę słać SMS o treści C00342 (C-zero-zero-trzy-cztery-dwa) na numer 7122.
Ale o czym to ja chciałem... Kurczę, wątek mi uciekł, a borsuk, jak na złość, wychlał cały bilobil. Niby że na kaszel. Teraz jemu co chwila przychodzą do głowy jakieś wspomnienia z młodości i adresy kolegów z wojska, a ja za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, o czym chciałem napisać... A! już wiem!
No więc tak - kurs akcji nadal leży i kwiczy. I nic nie pomaga. Nie pomogło nawet to, że - wprawdzie skromnie i bez większego rozgłosu - Apple zaanonsowało właśnie nowy model iPada. A może właśnie dlatego nie pomogło? Bo trzeba przyznać, że określenie "nowy model" jest mocno na wyrost. Cała "nowość" polega na wyposażeniu któregoś tam iPada (nie wiem już czy chodzi o iPada 3, New iPada czy iPada z Retiną - nie ogarniam tego chaosu) w pamięć o pojemności 128 GB.
Choć cała reszta parametrów jest taka sama, jak była, to premiera iPada 128 GB mimo wszystko powinna być dużym wydarzeniem w świecie Apple, gdzie nie można ot, tak - zmienić karty pamięci na większą, lecz jest się skazanym na to, co Apple łaskawie wspawa w aluminiową puszkę. iPad z powiększoną pamięcią to doskonała okazja, aby tanim kosztem stworzyć pozory rozwoju i postępu technologicznego, a przy okazji zrobić sobie fantastyczny PR. I co? I nic... Ani drgnie...
Może ludziska już powoli zaczynają kombinować i odkrywać, że coś jest nie tak? W normalnym świecie, gdy potrzebuję więcej pamięci, zdejmuję pokrywkę albo odsuwam jakąś klapkę w tablecie/telefonie i wymieniam kartę pamięci na większą. A za pół roku jeszcze raz, jeśli będę miał taki kaprys. Tymczasem Apple wciąż stosuje w rezerwacie swój własny system - chcesz więcej pamięci? Kup kolejny iGadżet za horrendalną cenę...
Idiotyzm tego rozwiązania jest aż nadto oczywisty, mimo to Apple nadal uważa, że przeciętny fanboj to półgłówek-kulturysta, któremu każe się kupować coraz cięższe sztangi z przyspawanym obciążeniem, choć mógłby po prostu dołożyć parę talerzy do starego gryfu. Może dlatego nikt już nie chce akcji Apple?
Aha, borsukowi wreszcie się przypomniało - wciąż walczymy o wasze głosy w konkursie na Blog Roku 2012. Kto z szanownych pań i panów czytelników jeszcze nie zagłosował na Applefobię, proszę o podniesienie ręki i naciśnięcie przycisku. A potem telefon w garść i proszę słać SMS o treści C00342 (C-zero-zero-trzy-cztery-dwa) na numer 7122.