Iiiii... Pac!
Na targach CES pojawiło się - nie zawaham się użyć tego słowa - wybitne akcesorium, które wytycza nowy trend w wychowaniu. Próba zaprzyjaźni...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/iiiii-pac.html
Na targach CES pojawiło się - nie zawaham się użyć tego słowa - wybitne akcesorium, które wytycza nowy trend w wychowaniu. Próba zaprzyjaźnienia najmłodszych członków populacji z gadżetami Apple to inicjatywa niezwykle cenna i warta przyklaśnięcia każdą kończyną. Pierwsze oklaski już słychać z Cupertino...
Zdjęcie: Engadget
Wzmiankowane akcesorium o nazwie iPotty iPad Dock to bardzo udane połączenie nocniczka z iPadem, czyli urządzenia do konsumpcji treści z urządzeniem do wydalania treści. W ten sposób iPotty iPad Dock stał się - co zapewne nie było zamiarem twórców - niezwykle wyrazistą metaforą mówiąca nam, do czego nadaje się większość oferty App Store.
Gdy jeszcze przyzwyczaimy dziecko po zrobieniu kupki do skorzystania z aplikacji Stool Scanner, która po pomazaniu ekranu iPada g.wnem, na poczekaniu zanalizuje kupę - będzie mnóstwo zabawy i radości z używania iPotty iPad Dock...
Poza funkcją kombajnu konsumpcyjno-defekacyjnego, iPotty iPad Dock spełnia również niebagatelną rolę edukacyjną. Przyczynia się do budowania trwałego uzależnienia funkcji życiowych od obecności gadżetów Apple już w najmłodszych latach życia. W taki sposób wychowuje się nowe pokolenia wiernych klientów, którzy nie będą w stanie się samodzielnie wys.ać, nie ściskając w ręku jakiejś zabawki z logo Apple. To się nazywa dalekosiężna strategia marketingowa!
Jeśli iPotty iPad Dock dobrze się przyjmie, w co nie wątpię, można się spodziewać w najbliższym czasie urodzaju całej masy pokrewnych akcesoriów, które będą towarzyszyć dzieciom od najmłodszych lat. Na przykład specjalna uprząż do karmienia piersią, wyposażona w uchwyt na iPada, aby niemowlę miało rozrywkę podczas posiłku, co odciąży matkę od przykrego obowiązku nucenia pogodnych melodii. Zresztą kto by się tam przejmował bachorem - do karmienia można wykorzystać też sztuczne, podgrzewane cycki, byle tylko dało się podpiąć iPada - a w tym czasie można pograć sobie w Wiedźmina.
Pojawiają się wprawdzie nieśmiałe głosy zacofanych i niedouczonych psychologów, że uzależnienie od gadżetów Apple może mieć zły wpływ na psychikę dzieci i powodować niepożądane zachowania...
...ale to tylko jojczenie nieudaczników, których nie stać na innowacyjne produkty kupertyńskiej technologii i głupio im się przyznać, że do sławojki chadzają ze zwykłą gazetą albo książką.
Ja natomiast oczami wyobraźni widzę świat za jakieś 30 lat - podstarzałych fanbojów, którzy w swych pełnych szkła i aluminium apartamentach, dosiadają troskliwie przechowywany od dzieciństwa iPotty iPad Dock, bo już nie umieją się wys.ać bez iWsparcia...
Iiiiii... iiiii... Pac!
Zdjęcie: Engadget
Wzmiankowane akcesorium o nazwie iPotty iPad Dock to bardzo udane połączenie nocniczka z iPadem, czyli urządzenia do konsumpcji treści z urządzeniem do wydalania treści. W ten sposób iPotty iPad Dock stał się - co zapewne nie było zamiarem twórców - niezwykle wyrazistą metaforą mówiąca nam, do czego nadaje się większość oferty App Store.
Gdy jeszcze przyzwyczaimy dziecko po zrobieniu kupki do skorzystania z aplikacji Stool Scanner, która po pomazaniu ekranu iPada g.wnem, na poczekaniu zanalizuje kupę - będzie mnóstwo zabawy i radości z używania iPotty iPad Dock...
Poza funkcją kombajnu konsumpcyjno-defekacyjnego, iPotty iPad Dock spełnia również niebagatelną rolę edukacyjną. Przyczynia się do budowania trwałego uzależnienia funkcji życiowych od obecności gadżetów Apple już w najmłodszych latach życia. W taki sposób wychowuje się nowe pokolenia wiernych klientów, którzy nie będą w stanie się samodzielnie wys.ać, nie ściskając w ręku jakiejś zabawki z logo Apple. To się nazywa dalekosiężna strategia marketingowa!
Jeśli iPotty iPad Dock dobrze się przyjmie, w co nie wątpię, można się spodziewać w najbliższym czasie urodzaju całej masy pokrewnych akcesoriów, które będą towarzyszyć dzieciom od najmłodszych lat. Na przykład specjalna uprząż do karmienia piersią, wyposażona w uchwyt na iPada, aby niemowlę miało rozrywkę podczas posiłku, co odciąży matkę od przykrego obowiązku nucenia pogodnych melodii. Zresztą kto by się tam przejmował bachorem - do karmienia można wykorzystać też sztuczne, podgrzewane cycki, byle tylko dało się podpiąć iPada - a w tym czasie można pograć sobie w Wiedźmina.
Pojawiają się wprawdzie nieśmiałe głosy zacofanych i niedouczonych psychologów, że uzależnienie od gadżetów Apple może mieć zły wpływ na psychikę dzieci i powodować niepożądane zachowania...
...ale to tylko jojczenie nieudaczników, których nie stać na innowacyjne produkty kupertyńskiej technologii i głupio im się przyznać, że do sławojki chadzają ze zwykłą gazetą albo książką.
Ja natomiast oczami wyobraźni widzę świat za jakieś 30 lat - podstarzałych fanbojów, którzy w swych pełnych szkła i aluminium apartamentach, dosiadają troskliwie przechowywany od dzieciństwa iPotty iPad Dock, bo już nie umieją się wys.ać bez iWsparcia...
Iiiiii... iiiii... Pac!