A można było spytać Woza...
Kręcona właśnie filmowa biografia Steva Jobsa będzie zapewne dla wszystkich fanów Apple kopalnią wiedzy o życiu geniusza z Cupertino. A zw...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/a-mozna-byo-spytac-woza.html
Kręcona właśnie filmowa biografia Steva Jobsa będzie zapewne
dla wszystkich fanów Apple
kopalnią wiedzy o życiu geniusza z Cupertino. A zwłaszcza dla tych fanów, którzy nie zapoznali się z książkowym oryginałem, bo mają problem z czytaniem i mdleją na widok książki grubszej od iPada Mini.
Jak wynika z pierwszych doniesień, wszystko wskazuje na to, że film o Jobsie będzie dla odbiorców równie wartościowy, co obejrzenie "Czterech pancernych" dla maturzysty planującego zdawać rozszerzoną historię. Oczywiście nie powstrzyma to entuzjastów ekranizacji od wygłaszania po odbytym z wypiekami na jagodach seansie przeróżnych idiotyzmów na temat wydarzeń z życia Jobsa, ale czemuż miałbym się tym martwić?
Oto krótki fragment nadchodzącego dzieła:
Przedstawiona scena dowodzi, że nie tylko Jobs mijał się z prawdą i mydłem (ci, co czytali biografię, wiedzą o czym mówię). Przemożnej chęci zakrzywiania rzeczywistości nie oparli się również twórcy filmu. Jak bowiem twierdzi jedyny żyjący świadek - Steve Wozniak - takie zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Jedyne co się mniej więcej zgadza, to drażniący dyszkancik Steva, udatnie imitowany przez Ashtona Kutchera.
Woz utrzymuje, że przedstawiona scena jest wyssana z palca i nigdy się nie odbyła. No cóż, ten facet ma pecha... Zawsze wepcha się między wódkę i zakąskę ze swoim prostowaniem jabłkowej mitologii. I zapewne znowu zostanie sflekowany przez fanbojów, że się nie zna, nic nie wie i jest za stary, żeby pamiętać to ważne wydarzenie z życia świętego Stefana Wynalazcy. A mógł siedzieć cicho...
Jak wynika z pierwszych doniesień, wszystko wskazuje na to, że film o Jobsie będzie dla odbiorców równie wartościowy, co obejrzenie "Czterech pancernych" dla maturzysty planującego zdawać rozszerzoną historię. Oczywiście nie powstrzyma to entuzjastów ekranizacji od wygłaszania po odbytym z wypiekami na jagodach seansie przeróżnych idiotyzmów na temat wydarzeń z życia Jobsa, ale czemuż miałbym się tym martwić?
Oto krótki fragment nadchodzącego dzieła:
Przedstawiona scena dowodzi, że nie tylko Jobs mijał się z prawdą i mydłem (ci, co czytali biografię, wiedzą o czym mówię). Przemożnej chęci zakrzywiania rzeczywistości nie oparli się również twórcy filmu. Jak bowiem twierdzi jedyny żyjący świadek - Steve Wozniak - takie zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Jedyne co się mniej więcej zgadza, to drażniący dyszkancik Steva, udatnie imitowany przez Ashtona Kutchera.
Woz utrzymuje, że przedstawiona scena jest wyssana z palca i nigdy się nie odbyła. No cóż, ten facet ma pecha... Zawsze wepcha się między wódkę i zakąskę ze swoim prostowaniem jabłkowej mitologii. I zapewne znowu zostanie sflekowany przez fanbojów, że się nie zna, nic nie wie i jest za stary, żeby pamiętać to ważne wydarzenie z życia świętego Stefana Wynalazcy. A mógł siedzieć cicho...
Źródło: Cult of Mac