Trzymacie buty w lodówce?
W egzotycznym świecie wyznawców Apple pojawiła się nowa atrakcja. Z powodu usterki iOS-a fanboje mogą z wypiekami na twarzy oddać się fascyn...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/trzymacie-buty-w-lodowce.html
W egzotycznym świecie wyznawców Apple pojawiła się nowa atrakcja. Z powodu usterki iOS-a fanboje mogą z wypiekami na twarzy oddać się fascynującemu zajęciu, jakim jest przenoszenie ikon do Kiosku. I to bez jailbreaka...
Gdy zapoznałem się z wielce odkrywczym artykułem na MyApple, w pierwszej chwili doznałem szoku. Nie, nie dlatego, że w iOS w ogóle da się wrzucać ikony do folderów. To zaskoczenie mamy już za sobą, odkąd Apple wynalazło ten przełomowy ficzer w 2010 roku.
Byłem mianowicie zszokowany tym, że w artykule padło sformułowanie, iż w iOS są jakieś "nieużywane aplikacje". To wielce doniosły dowód na pokrętną specyfikę fanbojskiego umysłu, czego dowiodę w prostych żołnierskich słowach. No bo jeśli mowa była o pobranych aplikacjach, to po cholerę je trzymać, skoro są "niepotrzebne"? Wypieprzyć toto w cholerę, a nie upychać na siłę w Kiosku jak meksykańskich imigrantów pod maską Dodge'a
Natomiast jeśli ci niegodziwcy posunęli się do tego, że nazywają "niepotrzebnym" i podnoszą rękę na świętość, jaką jest firmowy crap montowany przez Apple, to ocierają się o herezję zasługującą na buzujące oczyszczającym ogniem stosy. Opalane drewnem z porąbanego Kiosku...
A samo wrzucanie ikon do Kiosku... No cóż, idea jest równie durna jak próba upychania ikon z pulpitu w czytniku e-booków. Albo trzymanie nieużywanych butów w lodówce. Na litość Jobsa, po jaką cholerę?
Cała ta szopka dowodzi tylko tego, że w obliczu rozpaczliwych ograniczeń iOS-a, ci nieszczęśnicy łapią się wszystkiego, co daje choćby ułudę swobody i wolności wyboru. No i jaka to przy okazji satysfakcja - tak okpić Apple i schować parę ikon nie tam, gdzie powinny być. Ależ jesteśmy sprytni i niezależni!
Niestety, szczęście nie trwa długo, bo jak doniosły mi zaprzyjaźnione wiewiórki, przy dalszych próbach manipulacji ikonami Kiosk wylatuje w powietrze i wszystko wraca do normy...
Gdy zapoznałem się z wielce odkrywczym artykułem na MyApple, w pierwszej chwili doznałem szoku. Nie, nie dlatego, że w iOS w ogóle da się wrzucać ikony do folderów. To zaskoczenie mamy już za sobą, odkąd Apple wynalazło ten przełomowy ficzer w 2010 roku.
Byłem mianowicie zszokowany tym, że w artykule padło sformułowanie, iż w iOS są jakieś "nieużywane aplikacje". To wielce doniosły dowód na pokrętną specyfikę fanbojskiego umysłu, czego dowiodę w prostych żołnierskich słowach. No bo jeśli mowa była o pobranych aplikacjach, to po cholerę je trzymać, skoro są "niepotrzebne"? Wypieprzyć toto w cholerę, a nie upychać na siłę w Kiosku jak meksykańskich imigrantów pod maską Dodge'a
Natomiast jeśli ci niegodziwcy posunęli się do tego, że nazywają "niepotrzebnym" i podnoszą rękę na świętość, jaką jest firmowy crap montowany przez Apple, to ocierają się o herezję zasługującą na buzujące oczyszczającym ogniem stosy. Opalane drewnem z porąbanego Kiosku...
A samo wrzucanie ikon do Kiosku... No cóż, idea jest równie durna jak próba upychania ikon z pulpitu w czytniku e-booków. Albo trzymanie nieużywanych butów w lodówce. Na litość Jobsa, po jaką cholerę?
Cała ta szopka dowodzi tylko tego, że w obliczu rozpaczliwych ograniczeń iOS-a, ci nieszczęśnicy łapią się wszystkiego, co daje choćby ułudę swobody i wolności wyboru. No i jaka to przy okazji satysfakcja - tak okpić Apple i schować parę ikon nie tam, gdzie powinny być. Ależ jesteśmy sprytni i niezależni!
Niestety, szczęście nie trwa długo, bo jak doniosły mi zaprzyjaźnione wiewiórki, przy dalszych próbach manipulacji ikonami Kiosk wylatuje w powietrze i wszystko wraca do normy...
