Apple znowu dostało patent na cudzy pomysł
Nie wiem, ile jeszcze to potrwa, zanim ktoś wreszcie zrzuci atomówkę na amerykański system patentowy, ale chyba jeszcze przez jakiś czas będ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/01/apple-znowu-ma-patent-na-cudzy-pomys.html
Nie wiem, ile jeszcze to potrwa, zanim ktoś wreszcie zrzuci atomówkę na amerykański system patentowy, ale chyba jeszcze przez jakiś czas będziemy musieli pogodzić się z tym, że Apple dostaje patenty na cudze wynalazki.
Jak pisze Apple Insider, Apple uzyskało właśnie patent o numerze 8,358,273 na
Nie wgłębiając się w szczegóły, wystarczy powiedzieć, że ta unikalna metoda polega na dynamicznej analizie treści obrazu i takim dopasowaniu jasności wyświetlacza, aby zapewnić czytelny obraz przy minimalnym zużyciu energii.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo pożyteczne i sprytne, i gotów byłbym nawet wydusić przez ściśnięte gardło jakąś pochwałę dla Apple za tak szokującą innowacyjność, gdyby nie fakt, że są, k..wa, bezczelnymi plagiatorami i zajumali ten pomysł od kogoś, kto już go stosuje w swoich urządzeniach.
Dysponuję małym rozumkiem i jestem blogerem specjalnej troski, więc za cholerę nie byłbym w stanie samodzielnie wytłumaczyć wam działania tej "unikalnej metody" Apple, gdyby nie drobny fakt, że jest jak byk opisana po polsku w instrukcji i w menu mojego skrzypiącego telefonu jako jedna z opcji oszczędzania energii.
Tak, owszem, mam telefon, w którym ta "unikalna metoda", wynaleziona i opatentowana przez Apple jest po prostu opcją dostępną w menu. I dam sobie uciąć to i owo, że wy też macie takie telefony i że jest ich na świecie ładne parę milionów sztuk. I z pewnością nie są to iPhony.
Poza tym, że Apple ordynarnie rżnie pomysły stosowane w telefonach konkurencji, różnica jest jeszcze taka, że w przypadku AMOLED-owego wyświetlacza można naprawdę poszukać oszczędności, regulując jasność, kontrast i nasycenie kolorów, natomiast w przypadku "wynalazku" Apple cała zabawa ogranicza się do niezwykle "wyszukanego i zaawansowanego" manipulowania jasnością ekranu. Aż dziw, że oprócz patentu, Apple nie dostało za to Nobla...
I w ten sposób mamy patent na papierze przeciwko działającemu i dostępnemu na rynku urządzeniu. I jak tu nie kochać amerykańskiego urzędu patentowego...
Jak pisze Apple Insider, Apple uzyskało właśnie patent o numerze 8,358,273 na
"unikalną metodę dostosowywania jasności ekranu do wyświetlanej zawartości".
Nie wgłębiając się w szczegóły, wystarczy powiedzieć, że ta unikalna metoda polega na dynamicznej analizie treści obrazu i takim dopasowaniu jasności wyświetlacza, aby zapewnić czytelny obraz przy minimalnym zużyciu energii.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to bardzo pożyteczne i sprytne, i gotów byłbym nawet wydusić przez ściśnięte gardło jakąś pochwałę dla Apple za tak szokującą innowacyjność, gdyby nie fakt, że są, k..wa, bezczelnymi plagiatorami i zajumali ten pomysł od kogoś, kto już go stosuje w swoich urządzeniach.
Dysponuję małym rozumkiem i jestem blogerem specjalnej troski, więc za cholerę nie byłbym w stanie samodzielnie wytłumaczyć wam działania tej "unikalnej metody" Apple, gdyby nie drobny fakt, że jest jak byk opisana po polsku w instrukcji i w menu mojego skrzypiącego telefonu jako jedna z opcji oszczędzania energii.
Tak, owszem, mam telefon, w którym ta "unikalna metoda", wynaleziona i opatentowana przez Apple jest po prostu opcją dostępną w menu. I dam sobie uciąć to i owo, że wy też macie takie telefony i że jest ich na świecie ładne parę milionów sztuk. I z pewnością nie są to iPhony.
Poza tym, że Apple ordynarnie rżnie pomysły stosowane w telefonach konkurencji, różnica jest jeszcze taka, że w przypadku AMOLED-owego wyświetlacza można naprawdę poszukać oszczędności, regulując jasność, kontrast i nasycenie kolorów, natomiast w przypadku "wynalazku" Apple cała zabawa ogranicza się do niezwykle "wyszukanego i zaawansowanego" manipulowania jasnością ekranu. Aż dziw, że oprócz patentu, Apple nie dostało za to Nobla...
I w ten sposób mamy patent na papierze przeciwko działającemu i dostępnemu na rynku urządzeniu. I jak tu nie kochać amerykańskiego urzędu patentowego...