Rosyjska ruletka Apple. A właściwie koreańska...
Zawsze, gdy na rynku pojawiają się plotki o nadchodzącej premierze jakiegoś nowego gadżetu, świat dzieli się na dwa obozy. Klienci większo...
http://applefobia.blogspot.com/2014/01/rosyjska-ruletka-apple-wasciwie.html
Zawsze, gdy na rynku pojawiają się plotki o nadchodzącej premierze jakiegoś nowego gadżetu, świat dzieli się na dwa obozy. Klienci większości firm cieszą się na myśl o dostępie do nowych możliwości i technologii. Natomiast umysły fanbojów Apple zaprząta zgoła całkiem co innego...
Gdy planujesz kupić telefon Sony, Nokii, HTC lub Samsunga, albo jakikolwiek inny gadżet elektroniczny, nie zawracasz sobie głowy duperelami i rozważaniami, kto będzie odpowiedzialny za produkcję czy dostawę podzespołów. Produkt jest integralnym wyrobem, pojmowanym jako całość przypisana do konkretnej marki. Wybierasz markę i model, idziesz do sklepu, płacisz i voilà - używasz.
Całkiem inaczej wygląda to w rezerwacie, czego dowodem jest kolejny artykuł na MyApple, roztrząsający na wszystkie strony fundamentalną kwestię - kto będzie dostarczał krzywe wyświetlacze do mitycznego iWatcha? Podobno LG... A może jednak Samsung? Albo Spółdzielnia Wyrobów Szklanych "Kryształ" z Przasnysza? Doprawdy, też mi zagadnienie...
A tak przy okazji wychodzi żałośnie na wierzch prawda, że Apple mimo tylu lat rzekomego technologicznego przywództwa nad resztą świata, wciąż nie potrafi niczego samo wyprodukować i jest niewolniczo uzależnione od produktów i komponentów firm trzecich oraz taśm montażowych na drugim końcu świata.
To pewnie dlatego fanboje, zamiast ładnie się umyć, ubrać, uczesać i czekać grzecznie na premierę iWatcha, odchodzą od zmysłów, spekulując kto wyprodukuje ten cholerny pogięty wyświetlacz, albo czyja karta graficzna będzie miała zaszczyt zostać usmażona w MacBooku Pro - AMD czy może Nvidia, czy Intel zdąży na czas odszukać w magazynie staroci procesory do Maka Pro; czy więcej sztuk iPhona 8s w 2016 roku wyprodukuje chiński Foxconn czy równie chiński Pegatron... I tak kręci się w kółko nerwowa ruletka domysłów...
Czy ci nieszczęśnicy naprawdę nie są w stanie bez gadania zaufać Apple, że wybierze najlepsze na świecie komponenty i zrobi przebojowy produkt, który będzie po prostu działać? Że będzie można się cieszyć iWatchem nie zastanawiając się, co pierwsze nawali i który z koreańskich dostawców tym razem będzie winien za badpiksele, zażółcony ekran i pękające szkiełko? Że wszystko po prostu będzie OK?...
Ups!... chyba się zapędziłem trochę za daleko...
Gdy planujesz kupić telefon Sony, Nokii, HTC lub Samsunga, albo jakikolwiek inny gadżet elektroniczny, nie zawracasz sobie głowy duperelami i rozważaniami, kto będzie odpowiedzialny za produkcję czy dostawę podzespołów. Produkt jest integralnym wyrobem, pojmowanym jako całość przypisana do konkretnej marki. Wybierasz markę i model, idziesz do sklepu, płacisz i voilà - używasz.
Całkiem inaczej wygląda to w rezerwacie, czego dowodem jest kolejny artykuł na MyApple, roztrząsający na wszystkie strony fundamentalną kwestię - kto będzie dostarczał krzywe wyświetlacze do mitycznego iWatcha? Podobno LG... A może jednak Samsung? Albo Spółdzielnia Wyrobów Szklanych "Kryształ" z Przasnysza? Doprawdy, też mi zagadnienie...
A tak przy okazji wychodzi żałośnie na wierzch prawda, że Apple mimo tylu lat rzekomego technologicznego przywództwa nad resztą świata, wciąż nie potrafi niczego samo wyprodukować i jest niewolniczo uzależnione od produktów i komponentów firm trzecich oraz taśm montażowych na drugim końcu świata.
To pewnie dlatego fanboje, zamiast ładnie się umyć, ubrać, uczesać i czekać grzecznie na premierę iWatcha, odchodzą od zmysłów, spekulując kto wyprodukuje ten cholerny pogięty wyświetlacz, albo czyja karta graficzna będzie miała zaszczyt zostać usmażona w MacBooku Pro - AMD czy może Nvidia, czy Intel zdąży na czas odszukać w magazynie staroci procesory do Maka Pro; czy więcej sztuk iPhona 8s w 2016 roku wyprodukuje chiński Foxconn czy równie chiński Pegatron... I tak kręci się w kółko nerwowa ruletka domysłów...
Czy ci nieszczęśnicy naprawdę nie są w stanie bez gadania zaufać Apple, że wybierze najlepsze na świecie komponenty i zrobi przebojowy produkt, który będzie po prostu działać? Że będzie można się cieszyć iWatchem nie zastanawiając się, co pierwsze nawali i który z koreańskich dostawców tym razem będzie winien za badpiksele, zażółcony ekran i pękające szkiełko? Że wszystko po prostu będzie OK?...
Ups!... chyba się zapędziłem trochę za daleko...