No i pierdyknęło...
Właśnie ruszyła amerykańska giełda i Apple powitało dzień potężnym spadkiem kursu akcji o 40 dolców. Zamiast dynamicznego wzrostu i pasma ...
http://applefobia.blogspot.com/2014/01/no-i-pierdykneo.html
Właśnie ruszyła amerykańska giełda i Apple powitało dzień potężnym spadkiem kursu akcji o 40 dolców. Zamiast dynamicznego wzrostu i pasma triumfów, w dzisiejszy poranek wartość Apple zaliczyła pikowanie z wdziękiem lodówki wyrzuconej z restauracji w Burj Dubaj do poziomu 503 dolców za sztukę papieru. A miało być tak pięknie...
Nie pomogły ani ostatnie epokowe wynalazki w rodzaju najdroższego na rynku taniego plastikowego telefonu czy jedynej na świecie stacji roboczej do zastosowań lajfstajlowych, ani wieszczby i przewidywania najznamienitszych analityków giełdowych. Nie pomógł nawet nawiedzony miliarder Carl Icahn, utrzymujący, że akcje Apple są niedoszacowane i od dłuższego czasu pompujący miliony dolców w tę dziurawą kupertyńską nadymankę.
Prawdę mówiąc, patrząc na dzisiejszą "korektę kursu" w stronę porastających dno wodorostów trochę się niepokoję, bo do osiągnięcia obiecanego przez Andy Zaky'ego pułapu 2000 dolarów za akcję Apple w 2015 roku zostało już strasznie mało czasu...
Nie pomogły ani ostatnie epokowe wynalazki w rodzaju najdroższego na rynku taniego plastikowego telefonu czy jedynej na świecie stacji roboczej do zastosowań lajfstajlowych, ani wieszczby i przewidywania najznamienitszych analityków giełdowych. Nie pomógł nawet nawiedzony miliarder Carl Icahn, utrzymujący, że akcje Apple są niedoszacowane i od dłuższego czasu pompujący miliony dolców w tę dziurawą kupertyńską nadymankę.
Prawdę mówiąc, patrząc na dzisiejszą "korektę kursu" w stronę porastających dno wodorostów trochę się niepokoję, bo do osiągnięcia obiecanego przez Andy Zaky'ego pułapu 2000 dolarów za akcję Apple w 2015 roku zostało już strasznie mało czasu...