Cabelet - kompletna szajba
Fajna bransoletka, nieprawdaż? Elegancka skóra, designerski wzór, staranne wykonanie... Wygląda, ehem... trochę jak jeden z tych dyskretny...
http://applefobia.blogspot.com/2014/01/cabelet-kompletna-szajba.html
Fajna bransoletka, nieprawdaż? Elegancka skóra, designerski wzór, staranne wykonanie... Wygląda, ehem... trochę jak jeden z tych dyskretnych dodatków do ubioru, sygnalizujących innym wtajemniczonym przynależność do jakiejś specyficznej grupy zainteresowań - mniejszości seksualnej, zdrowotnej, żywieniowej czy intelektualnej. I w rzeczy samej - jest takim właśnie symbolem...
I co, jak myślicie, o co chodzi? Dalej jesteście ciekawi, jaka symbolika kryje się za tą skórzaną biżuterią? Niestety, po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że z drugiej strony bransoletka już nie prezentuje się tak elegancko:
Widać w tym jakiś przymus i działanie na siłę - próbę pogodzenia stajla z niewygodą, designerskiego wyglądu z jakąś tajemniczą funkcjonalnością i zajebistości z upierdliwym życiowym przymusem. I jak, już się domyślacie, gdzie nosi się takie bransoletki? Oczywiście, macie rację - takie rzeczy tylko w rezerwacie...
Tadam! Rzekoma bransoletka to w rzeczywistości zakamuflowana przejściówka Lightning-USB - podstawowe akcesorium, bez którego trudno sobie wyobrazić używanie iPhona w normalnych warunkach:
Idiotyczny pomysł, by obwieszać się kablami do iPhona jak jakąś ekskluzywną biżuterią, mógł przyjść do głowy tylko komuś z rezerwatu. Tak, wiem, co bardziej wyluzowani fanboje zaraz powiedzą, że to świetny, innowacyjny i zarazem praktyczny pomysł i że zaraz kupią sobie kilka takich bransoletek. Nie ma to, jak zracjonalizować sobie życiową konieczność jako zaletę. Zwłaszcza pewien członek Mensy może zaszaleć, bo ma w tegorocznym budżecie do wydania 25k PLN na zabawki Apple...
No i doczekaliśmy się tzw. "wearable computing" w wersji Apple... No cóż, jak to mówią, potrzeba jest matką wynalazków - a to macierzyństwo specjalnej troski jest niezbędne zwłaszcza w świecie homogenicznych standardów rezerwatu Apple, które do niczego nie pasują i nieustannie wymagają jakichś protez do komunikacji z resztą świata. W normalnym świecie jakoś nikt nie zaszywa kawałka drutu z wtyczkami w skórzane etui, bo kabelki USB są na tyle powszechne, że nie trzeba ich nosić na sobie.
To cudo nosi nazwę Cabelet i podobno jest do kupienia u producenta i w sklepiku Apple za jedyne $69,90. Teraz już tylko czekam na skórzaną obrożę na szyję z przejściówką Thunderbolt-DVI do Maka Pro za $199,90 i majtki z lycry z wbudowaną ładowarką do iPhona, uruchamianą przez pocieranie półdupkami...
Źródło i fotki (z wyjątkiem ostatniej): Apple Insider
I co, jak myślicie, o co chodzi? Dalej jesteście ciekawi, jaka symbolika kryje się za tą skórzaną biżuterią? Niestety, po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że z drugiej strony bransoletka już nie prezentuje się tak elegancko:
Widać w tym jakiś przymus i działanie na siłę - próbę pogodzenia stajla z niewygodą, designerskiego wyglądu z jakąś tajemniczą funkcjonalnością i zajebistości z upierdliwym życiowym przymusem. I jak, już się domyślacie, gdzie nosi się takie bransoletki? Oczywiście, macie rację - takie rzeczy tylko w rezerwacie...
Tadam! Rzekoma bransoletka to w rzeczywistości zakamuflowana przejściówka Lightning-USB - podstawowe akcesorium, bez którego trudno sobie wyobrazić używanie iPhona w normalnych warunkach:
Idiotyczny pomysł, by obwieszać się kablami do iPhona jak jakąś ekskluzywną biżuterią, mógł przyjść do głowy tylko komuś z rezerwatu. Tak, wiem, co bardziej wyluzowani fanboje zaraz powiedzą, że to świetny, innowacyjny i zarazem praktyczny pomysł i że zaraz kupią sobie kilka takich bransoletek. Nie ma to, jak zracjonalizować sobie życiową konieczność jako zaletę. Zwłaszcza pewien członek Mensy może zaszaleć, bo ma w tegorocznym budżecie do wydania 25k PLN na zabawki Apple...
No i doczekaliśmy się tzw. "wearable computing" w wersji Apple... No cóż, jak to mówią, potrzeba jest matką wynalazków - a to macierzyństwo specjalnej troski jest niezbędne zwłaszcza w świecie homogenicznych standardów rezerwatu Apple, które do niczego nie pasują i nieustannie wymagają jakichś protez do komunikacji z resztą świata. W normalnym świecie jakoś nikt nie zaszywa kawałka drutu z wtyczkami w skórzane etui, bo kabelki USB są na tyle powszechne, że nie trzeba ich nosić na sobie.
To cudo nosi nazwę Cabelet i podobno jest do kupienia u producenta i w sklepiku Apple za jedyne $69,90. Teraz już tylko czekam na skórzaną obrożę na szyję z przejściówką Thunderbolt-DVI do Maka Pro za $199,90 i majtki z lycry z wbudowaną ładowarką do iPhona, uruchamianą przez pocieranie półdupkami...
Źródło i fotki (z wyjątkiem ostatniej): Apple Insider