Z cyklu "Najgłupsze wynalazki świata" - AeroDream One drożeje o 150 tysięcy złotych
W sieci pojawiła się przykra informacja dla audiofilów spod znaku Apple. Właśnie podrożało jedno z podstawowych akcesoriów audio do iPada ...
http://applefobia.blogspot.com/2014/01/z-cyklu-najgupsze-wynalazki-swiata_13.html
W sieci pojawiła się przykra informacja dla audiofilów spod znaku Apple. Właśnie podrożało jedno z podstawowych akcesoriów audio do iPada - kolumna AeroDream One, służąca do odtwarzania empetrójek z iPada na najwyższym światowym poziomie. Kosztuje teraz o 150 tysięcy złotych więcej...
Mogą tego nie pamiętać nawet najstarsze starowinki, ale już kiedyś pisałem o tym unikalnym produkcie, zaliczającym się do najbardziej porypanych akcesoriów do iPada - słynnej kolumnie AeroDream One, autoryzowanej przez samego mistrza Jean Michelle Jarre'a. Jeśli nie kojarzycie, zajrzyjcie sobie pod podany wyżej link, a ja pokrótce przypomnę o co chodziło.
Otóż w 2011 roku na rynku pojawiło się to trzymetrowe cudo z drabiną o nazwie AeroDream One, które miało służyć jako jedyny w swym rodzaju dock do iPada z funkcją odtwarzania muzyki.
Od razu zająłem się wtedy dywagacjami nad wątpliwą sensownością użycia g.wnianej onboardowej karty dźwiękowej iPada jako źródła dźwięku dla wysokiej (nomen-omen) klasy pięciokanałowego wzmacniacza o mocy 10.000 Watów.
Nie bez znaczenia był też mocno dyskusyjny komfort obsługi przy pomocy drabiny (oczywiście aluminiowej). Natomiast podstawowym mankamentem i zarazem kuriozum na skalę światową była cena AeroDream One - coś około 1.500.000 PLN. Tak, półtora miliona...
Nie znam i nie chcę znać osobiście nikogo, kto kupił sobie i postawił w salonie to cacko, ale jak wskazują wszelkie znaki na niebie i ziemi, chętnych chyba nadal nie brakuje, bo wbrew zdrowemu rozsądkowi AeroDream One jest cały czas w sprzedaży. Jak z tego wynika, zdrowy rozsądek jest w rezerwacie towarem niezwykle deficytowym.
Co więcej, popyt na ten trzymetrowy pomnik głupoty, hipsterskiego oszołomstwa i technicznego analfabetyzmu jest tak duży, że obecnie cena AeroDream One wynosi 399.000 euro, co po przeliczeniu daje około 1.650.000 zł. A więc akcesorium do robienia audiofanbojów w konia podrożało o 150.000 zł od czasu swojej premiery. Czyżby na giełdzie towarowej wzrosły notowania aluminiowych drabinek? Tak czy siak, amatorom muzyki z iPada życzę malowniczych żylaków i przyjemnego odsłuchu...
Mogą tego nie pamiętać nawet najstarsze starowinki, ale już kiedyś pisałem o tym unikalnym produkcie, zaliczającym się do najbardziej porypanych akcesoriów do iPada - słynnej kolumnie AeroDream One, autoryzowanej przez samego mistrza Jean Michelle Jarre'a. Jeśli nie kojarzycie, zajrzyjcie sobie pod podany wyżej link, a ja pokrótce przypomnę o co chodziło.
Otóż w 2011 roku na rynku pojawiło się to trzymetrowe cudo z drabiną o nazwie AeroDream One, które miało służyć jako jedyny w swym rodzaju dock do iPada z funkcją odtwarzania muzyki.
Od razu zająłem się wtedy dywagacjami nad wątpliwą sensownością użycia g.wnianej onboardowej karty dźwiękowej iPada jako źródła dźwięku dla wysokiej (nomen-omen) klasy pięciokanałowego wzmacniacza o mocy 10.000 Watów.
Nie bez znaczenia był też mocno dyskusyjny komfort obsługi przy pomocy drabiny (oczywiście aluminiowej). Natomiast podstawowym mankamentem i zarazem kuriozum na skalę światową była cena AeroDream One - coś około 1.500.000 PLN. Tak, półtora miliona...
Nie znam i nie chcę znać osobiście nikogo, kto kupił sobie i postawił w salonie to cacko, ale jak wskazują wszelkie znaki na niebie i ziemi, chętnych chyba nadal nie brakuje, bo wbrew zdrowemu rozsądkowi AeroDream One jest cały czas w sprzedaży. Jak z tego wynika, zdrowy rozsądek jest w rezerwacie towarem niezwykle deficytowym.
Co więcej, popyt na ten trzymetrowy pomnik głupoty, hipsterskiego oszołomstwa i technicznego analfabetyzmu jest tak duży, że obecnie cena AeroDream One wynosi 399.000 euro, co po przeliczeniu daje około 1.650.000 zł. A więc akcesorium do robienia audiofanbojów w konia podrożało o 150.000 zł od czasu swojej premiery. Czyżby na giełdzie towarowej wzrosły notowania aluminiowych drabinek? Tak czy siak, amatorom muzyki z iPada życzę malowniczych żylaków i przyjemnego odsłuchu...