Inżynier, wujek, miłośnik przyrody i zdrowego trybu życia, syn Południa, fanatyk sportu... Zaskoczeni?
Od ubiegłotygodniowego coming-outu TimKuka jestem wręcz zasypywany waszymi interpelacjami, aby skomentować to najważniejsze wydarzenie br...
http://applefobia.blogspot.com/2014/11/inzynier-wujek-miosnik-przyrody-i.html
Od ubiegłotygodniowego coming-outu TimKuka jestem wręcz zasypywany waszymi interpelacjami, aby skomentować to najważniejsze wydarzenie branży technologicznej ostatniej dekady. Wprawdzie nie czuję się autorytetem w sprawach gejowskich, ale skoro tak ładnie prosicie...
Jak dla mnie, cały ten coming-out TimKuka to jedna wielka hucpa i zwykły marketing. Nie wiadomo dlaczego część mediów nazwała jego ujawnienie historycznym, ważnym i bohaterskim. A gdzie tu, kuźwa, bohaterstwo? Myślałby kto, że za zadeklarowanie odmiennej orientacji seksualnej grozi bidulkowi zwolnienie z pracy, ostracyzm w środowisku cyklistów, wyrzucenie z mieszkania, poniżanie w środkach komunikacji miejskiej albo jakieś inne represje... Guzik tam, co poniektórzy będą go jeszcze gorliwiej po rękach całować...
A poza tym cóż to za rewelacja, że TimKuk jest gejem? Praktycznie każdy, kto choć odrobinę interesuje się tematyką Apple, miał całe mnóstwo okazji, żeby zetknąć się z tą informacją. Coming-out? Zaskoczenie? Dobre sobie... To tak, jakby Grycanka chowała się za miotłą i liczyła na to, że kogoś zaskoczy wychodząc z ukrycia...
Środek (nomen-omen) ciężkości tego wydarzenia leży całkiem gdzie indziej. Nic mi do orientacji seksualnej TimKuka, bo uważam, że to jego prywatna sprawa, ale korzystając z okazji chętnie skomentuję jego publiczną wypowiedź na temat własnego ujawnienia, która tak zajeżdża hipokryzją, absurdem i brakiem logiki, że nie sposób tego pominąć milczeniem. A poza tym jest publiczna, więc można się czepiać.
Otóż w pierwszych słowach swego wystąpienia TimKuk oświadczył, że odczuwa dumę z bycia gejem. Hmm... duma z czegoś, czym - jak sam twierdzi - obdarowała go natura i sam Bóg Ojciec osobiście? Czym tu się chełpić? Równie dobrze mógłby być dumy ze swej wady wzroku, kształtu rzepek kolanowych albo koloru włosów, ale jakoś się do tego nie kwapił, skupiając się na najbardziej sensacyjnym i atrakcyjnym medialnie wątku swego humanizmu.
TimKuk zaapelował także o tolerancję dla mniejszości i skupienie się na innych sprawach, niż upodobania seksualne. Jak był łaskaw się wyrazić:
"Człowiek nie powinien być definiowany tylko ze względu na jego seksualność, rasę czy płeć. Jestem też inżynierem, wujkiem, miłośnikiem przyrody, synem Południa, fanatykiem sportu i wielu innych rzeczy. Mam nadzieję, że ludzie skupią się na pracy, która mi odpowiada i przynosi radość".W tym miejscu chciałbym mu przyklasnąć wszystkimi członkami, bo też uważam, że prawdziwą wartość człowieka definiuje to, co ma on do zaofiarowania bliźnim - swoją pracę, twórczość, relacje rodzinne czy udział w życiu i rozwoju lokalnych społeczności - a nie prywatne zainteresowania tym i owym.
I pewnie na tym byśmy skończyli, gdyby nie usilne starania reszty środowiska gejowskiego, które ze wszystkich sił wprowadza w życie światłe rady wujaszka Tima, organizując doroczne parady Gay Pride, podczas których promowane są takie wartości jak profesjonalizm, umiejętności zawodowe i zaangażowanie społeczne...
Na rycinie poniżej widzimy grupę studentów i przyszłych inżynierów, świętujących uzyskanie indeksów wiodących amerykańskich uczelni technicznych:
W tłumie manifestujących ludzi pracy przewijali się również utrudzeni sprzedawcy napojów energetycznych i wyskokowych...