Apple Watch? Nikt już na niego nie czeka...
Gdyby Apple Watch pojawił się w sprzedaży równo z premierą, mógłby szturmem wziąć z zaskoczenia kawał rynku. Ale w ygląda na to, że Apple...
http://applefobia.blogspot.com/2014/11/apple-watch-nikt-juz-na-niego-nie-czeka.html
Gdyby Apple Watch pojawił się w sprzedaży równo z premierą, mógłby szturmem wziąć z zaskoczenia kawał rynku. Ale wygląda na to, że Apple za wcześnie zapowiedziało swój zegarek...
Pół roku to w świecie technologii spory kawał czasu. Zapowiadając jesienią zegarek, który ma pojawić się dopiero na wiosnę (jeśli dopisze szczęście i nie będzie obsuwy jak przy Maku Pro), Apple dało pokazowy przykład technologicznego ejaculatio praecox. I jak się okazuje, przedwczesne odkrycie kart to nie był dobry pomysł.
Wprowadzając swój zegarek na rynek tak jak inne swoje przełomowe produkty, z marszu i z zaskoczenia, Apple mogło liczyć na niezawodny fanbojski odruch bezwarunkowy - karne ustawienie się w gigantycznych kolejkach pod sklepami i błyskawiczne kupno w ciemno każdej ilości tego przełomowego gadżetu na fali entuzjazmu, zanim się wyjaśni, co i jak.
Ponieważ jednak o Apple Watch wiadomo już praktycznie wszystko, a kupić go nie sposób, okazuje się że po trudnej i rzadko praktykowanej fazie tzw. trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość, miłośnicy kupertyńskich technologii oprzytomnieli i stracili entuzjazm oraz zainteresowanie najbrzydszym smartwatchem świata. Przeszedł im początkowy zachwyt tandetnymi ficzerami, które w momencie wejścia Apple Watch na rynek w przyszłym roku będą już tak przestarzałe jak koło garncarskie, a konkurencja przebije je bez trudu nowocześniejszymi rozwiązaniami.
Czym to się objawia? Ano tym, że nawet najwięksi fanboje poszli po rozum do głowy i zamiast hodować kolejne nerki na sprzedaż i grzecznie czekać na premierę Apple Watch, nerwowo zaczynają zerkać na smartwatche innych firm albo wręcz na zegarki z całkiem innych segmentów.
Żeby nie szukać daleko - Naczelny Pająk kraju, choć wcześniej z pasją i zaangażowaniem zapewniał nas o absolutnej przełomowości Apple Watcha i z wielkim zapałem przekonywał nas, że nie rozumiemy znaczenia rewolucji, jakiej dokonało Apple, nagle zmienił zdanie i zaczął coś przebąkiwać o wyższości szwajcarskich chronometrów, a potem wyznał, że tak naprawdę to całe życie marzył o zupełnie innym smartwatchu...
Również na wiodącym zagranicznym portalu fanbojów Apple - Cult of Mac - jeden z redaktorów doszedł do całkiem rozsądnego wniosku, że zamiast wyrzucać dwa tysiące dolców na odpustową wydmuszkę, lepiej zainwestować je w coś naprawdę solidnego i ponadczasowego. Na przykład w klasyczny sikor Longinesa, który nie stanie się obciachowym symbolem braku gustu i zabytkiem techniki już w rok po zakupie...
A wy jeszcze czekacie na Apple Watch?