Jak szybko stać się sławnym i bogatym
Jest parę skutecznych metod na to, aby zyskać rozgłos i sławę. Poza tak oczywistymi sposobami jak zdobycie Nobla, skoczenie wzwyż 9,87 m alb...
http://applefobia.blogspot.com/2012/05/jak-szybko-stac-sie-sawnym-i-bogatym.html
Jest parę skutecznych metod na to, aby zyskać rozgłos i sławę. Poza tak oczywistymi sposobami jak zdobycie Nobla, skoczenie wzwyż 9,87 m albo oddłużenie Grecji w weekend, można spróbować również bardziej hardkorowych wyczynów - polecieć na Marsa w slipkach i sandałach, zjeść Katedrę Westminsterską bez popitki, bądź ewentualnie wbiec z przełęczy Krowiarki na Babią Górę z dowolnie wybraną Grycanką na rękach. A może da się prościej?...
Jednym ze stuprocentowo pewnych sposobów na zdobycie ogólnoświatowej sławy jest publiczne palnięcie takiej głupoty, żeby pisały o tym wszystkie media. Nie trzeba wielkich nakładów, treningów, rzeźbienia formy czy wielu bolesnych lat edukacji. Wystarczy usiąść jednym półdupkiem na taborecie i narysować w komputerze wykres, świadczący o tym, że akcje Apple osiągną w roku 2015 cenę $2000 za sztukę.
Jako pierwszy na świecie tego pionierskiego wyczynu dokonał niejaki Andy M. Zaky. Ponoć "niezależny analityk finansowy", w co akurat bez zastrzeżeń uwierzę, bo w realnym świecie nie jest możliwe istnienie firmy czy korporacji, która zachciałaby go zatrudnić nawet do pastowania podłóg. Swoje spekulacje co do świetlanej przyszłości Apple analityk Andy M. Zaky bezspornie udowodnił, przedstawiając własnoręcznie sporządzony wykres:
Jak wynika z przedstawionej powyżej ryciny, w najbliższych latach cena akcji Apple poszybuje w górę jak chińskie fajerwerki i według autora analizy, osiągnie pod koniec roku 2015 niebotyczną wartość około 2 tysiące koła papieru za sztukę. Aż strach się bać, co będzie w roku 2020, gdy akcje Apple staną się już jedyną obiegową walutą w krajach kompatybilnych z LTE.
W panteonie geniuszy wszechczasów Andy M. Zaky zapewnił sobie już poczesne miejsce z baldachimem i bidetem, deklasując Herostratesa, Miczurina i wszystkich laureatów nagrody Darwina razem wziętych. Jak jednak będzie mógł zdyskontować tę sławę, gdy już opędzi się od wywiadów, autografów i wizyt w zakładach pracy?
Wiadomo, że za sławą zazwyczaj idą pieniądze. Duże pieniądze. Ale po co użerać się o kasę od sponsorów, tułać się po świecie i walczyć o honoraria za wykłady i konsulting? Można prościej...
Jeśli Andy M. Zaky naprawdę wierzy w swoje brednie, niech po prostu zapożyczy się u rodziny i znajomych, weźmie kredyt w SKOK-u, pożyczkę od mafii, niech spienięży mieszkanie, samochód, nerki, śledzionę i wątrobę (na mózg raczej nie będzie chętnych) na czarnym rynku, a żonę i dzieci sprzeda na cele doświadczeń medycznych, po czym skupi wszystkie akcje Apple z rynku. Wszystkie. To absolutny pewniak. Za trzy lata będzie trzykrotnie bogatszy niż samo Apple... To przecież wynika z wykresu...
Wy też macie szansę. Korzystajcie póki czas!
Jednym ze stuprocentowo pewnych sposobów na zdobycie ogólnoświatowej sławy jest publiczne palnięcie takiej głupoty, żeby pisały o tym wszystkie media. Nie trzeba wielkich nakładów, treningów, rzeźbienia formy czy wielu bolesnych lat edukacji. Wystarczy usiąść jednym półdupkiem na taborecie i narysować w komputerze wykres, świadczący o tym, że akcje Apple osiągną w roku 2015 cenę $2000 za sztukę.
Jako pierwszy na świecie tego pionierskiego wyczynu dokonał niejaki Andy M. Zaky. Ponoć "niezależny analityk finansowy", w co akurat bez zastrzeżeń uwierzę, bo w realnym świecie nie jest możliwe istnienie firmy czy korporacji, która zachciałaby go zatrudnić nawet do pastowania podłóg. Swoje spekulacje co do świetlanej przyszłości Apple analityk Andy M. Zaky bezspornie udowodnił, przedstawiając własnoręcznie sporządzony wykres:
Jak wynika z przedstawionej powyżej ryciny, w najbliższych latach cena akcji Apple poszybuje w górę jak chińskie fajerwerki i według autora analizy, osiągnie pod koniec roku 2015 niebotyczną wartość około 2 tysiące koła papieru za sztukę. Aż strach się bać, co będzie w roku 2020, gdy akcje Apple staną się już jedyną obiegową walutą w krajach kompatybilnych z LTE.
W panteonie geniuszy wszechczasów Andy M. Zaky zapewnił sobie już poczesne miejsce z baldachimem i bidetem, deklasując Herostratesa, Miczurina i wszystkich laureatów nagrody Darwina razem wziętych. Jak jednak będzie mógł zdyskontować tę sławę, gdy już opędzi się od wywiadów, autografów i wizyt w zakładach pracy?
Wiadomo, że za sławą zazwyczaj idą pieniądze. Duże pieniądze. Ale po co użerać się o kasę od sponsorów, tułać się po świecie i walczyć o honoraria za wykłady i konsulting? Można prościej...
Jeśli Andy M. Zaky naprawdę wierzy w swoje brednie, niech po prostu zapożyczy się u rodziny i znajomych, weźmie kredyt w SKOK-u, pożyczkę od mafii, niech spienięży mieszkanie, samochód, nerki, śledzionę i wątrobę (na mózg raczej nie będzie chętnych) na czarnym rynku, a żonę i dzieci sprzeda na cele doświadczeń medycznych, po czym skupi wszystkie akcje Apple z rynku. Wszystkie. To absolutny pewniak. Za trzy lata będzie trzykrotnie bogatszy niż samo Apple... To przecież wynika z wykresu...
Wy też macie szansę. Korzystajcie póki czas!