Kartonowy horror
Żyjemy w świecie zdominowanym przez przedmioty, do których się przywiązujemy emocjonalnie - czasami zbyt mocno. Czy można się więc dziwić, ż...
http://applefobia.blogspot.com/2012/04/kartonowy-horror.html
Żyjemy w świecie zdominowanym przez przedmioty, do których się przywiązujemy emocjonalnie - czasami zbyt mocno. Czy można się więc dziwić, że dramatyczna historia, którą tu opiszę, poruszyła tak wiele osób?
Już raz krwiożercze kartony pozbawiły życia pewną postać z popularnej telenoweli. Wszyscy strasznie to przeżyliśmy, łącząc się w bólu i żałobie po stracie. Wierzyliśmy, że coś takiego już się nie powtórzy, że żadne kartony już nigdy nie staną się powodem nieszczęścia. Myliliśmy się. Tym razem niemal śmiertelnym zejściem zakończyła się historia pewnego makjuzera, któremu serwis Cortlandu bestialsko podarł pudełko z oddanego do naprawy MacBooka. Oczywiście Pro...
Niestety nie dysponuję oryginalną ryciną uszkodzonego pudełka, ale ta powyższa przynajmniej pozwala się zorientować, o co chodzi...
Starannie wymierzona, opisana i sfotografowana przez ofiarę zajścia dziura o wymiarach 4x7 cm, krzycząca niczym otwarta rana w pudle od MacBooka, wprawdzie nie dorównuje rozmiarami dziurze w Titanicu, ale w niczym nie ustępuje jej dramatyzmem. Zresztą sprawa Titanica zakończyła się przynajmniej częściowym happy-endem w ciągu paru godzin, podczas gdy dramat właściciela pudła trwa już prawie tydzień i nieszczęśnik ów przeżywa nieustanne katusze w oczekiwaniu na rozwiązanie swego problemu. Są pewne granice ludzkiej wytrzymałości i bardzo się o niego martwię...
Już raz krwiożercze kartony pozbawiły życia pewną postać z popularnej telenoweli. Wszyscy strasznie to przeżyliśmy, łącząc się w bólu i żałobie po stracie. Wierzyliśmy, że coś takiego już się nie powtórzy, że żadne kartony już nigdy nie staną się powodem nieszczęścia. Myliliśmy się. Tym razem niemal śmiertelnym zejściem zakończyła się historia pewnego makjuzera, któremu serwis Cortlandu bestialsko podarł pudełko z oddanego do naprawy MacBooka. Oczywiście Pro...
Niestety nie dysponuję oryginalną ryciną uszkodzonego pudełka, ale ta powyższa przynajmniej pozwala się zorientować, o co chodzi...
Starannie wymierzona, opisana i sfotografowana przez ofiarę zajścia dziura o wymiarach 4x7 cm, krzycząca niczym otwarta rana w pudle od MacBooka, wprawdzie nie dorównuje rozmiarami dziurze w Titanicu, ale w niczym nie ustępuje jej dramatyzmem. Zresztą sprawa Titanica zakończyła się przynajmniej częściowym happy-endem w ciągu paru godzin, podczas gdy dramat właściciela pudła trwa już prawie tydzień i nieszczęśnik ów przeżywa nieustanne katusze w oczekiwaniu na rozwiązanie swego problemu. Są pewne granice ludzkiej wytrzymałości i bardzo się o niego martwię...
Aby poszukać moralnego wsparcia, właściciel zranionego pudła podzielił się swym nieszczęściem na forum MyApple. Znalazł szczere zrozumienie wśród braci w wierze - gdyż jak się okazuje, stan pudełka jest kluczowym czynnikiem przy odsprzedaży Maka i podnosi jego wartość nawet o 200 zł, jak wyliczył biegły w temacie rzeczoznawca, co przy średniej cenie używanego MacBooka może stanowić nawet 80% wartości. A weźmy jeszcze pod uwagę trudne do oszacowania straty moralne i koszty leczenia psychiatrycznego silnego wstrząsu wywołanego traumatycznymi przeżyciami.
Cała ta historia spod znaku płaszcza i szpady... eee... gąbki i kartonu pokazuje, jak wielkie znaczenie dla makjuzerów mają detale, których my prostacy, przyzwyczajeni do skrzypiącego plastiku i podłej tektury, po prostu nie rozumiemy, nie czujemy i nie ogarniamy naszymi mało kreatywnymi, zamulającymi umysłami. Nie można tego bagatelizować. Historia już odnotowywała przypadki utraty zmysłów i trwałego uszczerbku na zdrowiu wśród appleuserów wskutek pomięcia celofanu albo zagięcia karteczki w manualu. Niechaj te parę cytatów otworzy wam oczy:
Witam mam pytanie ponieważ dziś odebrałem MBP z serwisu (wymiana płyty głównej i SuperDrive), oddałem go w oryginalnym pudełku Apple wraz z laptopem. Niestety podczas odbioru zauważyłem zniszczone pudełko a mianowicie rozdarcie na 4cm szerokie i 7cm długie, i jedyne co dostałem od osoby która naprawiała to mądrość życiową że pudełko nie przeszkadza w używaniu sprzętu.... a oni nie dadzą nowego pudełka ponieważ jest one przypisane do laptopa i znów że to nie przeszkadza w niczym... Na przyszły tydzień jestem umówiony z kierownikiem ale jakie sugestie wy macie na tą dziwaczną sytuacje;/
Będę próbował, a niestety po wymianie płyty głównej ekran wyłącza podświetlenie co jakiś czas wiec laptop wraca na serwis z powrotem a pudełko na rozmowę z kierownikiem. Prawda jest taka że gdyby mechanik podczas serwisu auta zarysował lakier to co? Też byście niektóry to olali? No fakt lakierem się nie jeździ ale auto ma ładnie wyglądać i w tym samym przypadku pudełko tez ma ładnie wyglądać. Takiej sytuacji spodziewał bym się po nieautoryzowanym serwisie, dlatego oddałem do Cortlandu niestety przez serwisanta który ma podejście jakie ma zostanie mi niesmak do nich. Jak nic nie wskóram u kierownika zadzwonię do Apple Polska gdzie już raz mi pomogli wygrać z Cortlandem ponieważ wymieniali 3 razy matryce i za każdym razem była usterka;/ Apple przysłało nowego MBP po 2 tygodniach po telefonie.
Później będzie chciał sprzedać komputer i jakiś cwaniaczek będzie chciał 200 zł mniej dać przez to, że ma rozdarte pudełko. Skoro nie przeszkadza w użytkowaniu to niech Ci dadzą nowe, albo chociaż tą część, która jest uszkodzona.
Wczoraj kupowałem buty lacoste, dostałem w rozerwanym pudełku nie wiem czy reklamować, dodam z butami wszystko ok tylko pudełko jest porozrywane i to dosyć mocno
No i kolejna kwestia cena, MBP który ja kupiłem musiałem za niego zapłacić 7,5k zł więc bardzo mnie to denerwuje jak ktoś uszkodzi nawet takie głupie pudełko bo nie po to kupiłem by ktoś mi to psuł.
Z napięciem i wielkimi emocjami czekam, jak zakończy się sprawa haniebnego, podstępnego ataku sabotażystów z Cortlandu na karton od MacBooka. Oczywiście Pro. Jak wynika z deklaracji poszkodowanego, zostaną poruszone niebo i ziemia, a także najwyższe czynniki zarówno w zarządzie Cortlandu jak i w samym Apple. Nie zdziwiłbym się, gdyby sprawa oparła się nawet o Międzynarodowy Trybunał w Strasburgu, gdy nie uda się jej rozstrzygnąć polubownie w polskim sądzie. Bądźcie czujni - świat pełen jest kartonu. To mogło spotkać każdego z nas.
PS.
Co, u licha, ten MacBook (oczywiście Pro) robił w serwisie? Zupełnie między wierszami można wyczytać, że zrypała mu się płyta główna, zdechł superdrive (naprawdę super), padło podświetlenie matrycy, a sama matryca trzykrotnie miała usterkę (czyżby badpiksele?). Nic z tego nie rozumiem. Przecież komputery Apple nigdy się nie psują...