Mac Pro - najszybciej sprzedający się komputer świata
Wszyscy, łącznie z analitykami, są zaskoczeni szalonym popytem na nowe Maki Pro. Stacje robocze Apple idą jak ciepłe bułeczki i zabrakło i...
http://applefobia.blogspot.com/2013/12/mac-pro-najszybciej-sprzedajacy-sie.html
Wszyscy, łącznie z analitykami, są zaskoczeni szalonym popytem na nowe Maki Pro. Stacje robocze Apple idą jak ciepłe bułeczki i zabrakło ich niemal natychmiast po uruchomieniu sprzedaży. Na pniu sprzedały się już wszystkie dostępne egzemplarze. Komputer, który teoretycznie miał być w sprzedaży od 18 grudnia, będzie w praktyce osiągalny dopiero w lutym.
To niesamowicie przykra sytuacja dla tych, którzy marzyli o nowym szybkim komputerze na Gwiazdkę, żeby wreszcie móc zagrać sobie w Tomb Raider II bez przycinek i lagowania.
Oficjalnie mówi się, że winny jest Intel, który nie dostarczył na czas procesorów, spowalniając przez to całą produkcję Maków Pro. Podobno pracownik Intela nie mógł odnaleźć w zakurzonym magazynie zamówionej przez Apple archiwalnej partii Xeonów w promocji na wagę, a Intel nie zdążył z ponownym uruchomieniem linii produkcyjnej przestarzałej wersji procesora.
Mniej oficjalnie mówi się, że z produkcją Maka Pro nie podołała nowa montownia sprzętu Apple, zbudowana w porywie patriotyzmu TimKuka na terenie USA i mająca w założeniu dawać pracę miejscowej, rdzennie amerykańskiej ludności. Pracujący w montowni miejscowi Portorykańczycy, Kubańczycy i Meksykanie okazali się mniej pojętni od chińskich studentów, którzy dotychczas montowali cudowne zabawki Apple w chińskich fabrykach, przez co tempo montażu Maków jest dramatycznie niskie. Jeden pogięty egzemplarz na dobę i to bez modułu chłodzącego to sporo poniżej oczekiwań.
Złośliwcy natomiast twierdzą, że Maki Pro zostały wyprzedane tak szybko, bo Apple miało do dyspozycji jedynie kilka nadtopionych prototypów i pewną ilość modeli wystawowych, wydrukowanych na drukarce 3D. Kupili je kolekcjonerzy i zapaleńcy, dla których liczy się głównie wygląd.
Tymczasem, jak donoszą reporterzy z terenu, dzikie tłumy wciąż szturmują sklepy Apple, próbując przy pomocy próśb, gróźb, szantażu lub sutych łapówek nakłonić personel do sprzedaży choć jednego egzemplarza spod lady. Podobno mają miejsce gorszące i urągające przyzwoitości incydenty na zapleczach i w sklepowych toaletach. Dochodzi nawet do napadów na furgonetki z zaopatrzeniem Apple Store, chociaż na próżno - w splądrowanych wrakach nie ma Maków Pro.
Mac Pro okazał się najbardziej pożądanym produktem Apple w historii. Pragną go mieć absolutnie wszyscy. Bardzo podoba się kreatywnym profesjonalistom, stylistom i designerom, bo ma błyszczącą obudowę, w której można się przejrzeć jak w lustrze, a w dodatku podobno bardzo wyszczupla. Z kolei wśród wyrafinowanych estetów za najważniejszą cechę nowej stacji roboczej Apple uchodzi bajeranckie świecące oznakowanie gniazdek.
W kolorowych pismach kobiecych piszę się, że Mac Pro stał się przed Świętami obiektem pożądania gospodyń domowych, jako uniwersalny przyrząd kuchenny - szybkowar, maglownica, wałek do ciasta na pierogi i makarony z funkcją zapiekania czy chociażby jako szybka suszarka do sztućców z dostępem do Facebooka, gdzie można podzielić się z psiapsiółkami przepisem na tartę jabłkowo-cynamonową.
Na Maka Pro z utęsknieniem czekają również liczni emeryci, maniacy seksualni, bezrobotni, kobiety, młodzież ucząca się, Szkoci i niezliczeni ojcowie rodzin, pragnący obdarować swoje pociechy na Gwiazdkę. Prawdziwą furorę Maki robią też w krajach Trzeciego Świata, jako praktyczny pojemnik do transportu na duże odległości.
W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że Maki Pro stały się towarem deficytowym, a Apple nie nadąża z produkcją, każąc zrozpaczonym nabywcom czekać aż do lutego. Tak to jest, jak się wyznacza standardy, którym nie jest w stanie sprostać żadna konkurencja...
To niesamowicie przykra sytuacja dla tych, którzy marzyli o nowym szybkim komputerze na Gwiazdkę, żeby wreszcie móc zagrać sobie w Tomb Raider II bez przycinek i lagowania.
Oficjalnie mówi się, że winny jest Intel, który nie dostarczył na czas procesorów, spowalniając przez to całą produkcję Maków Pro. Podobno pracownik Intela nie mógł odnaleźć w zakurzonym magazynie zamówionej przez Apple archiwalnej partii Xeonów w promocji na wagę, a Intel nie zdążył z ponownym uruchomieniem linii produkcyjnej przestarzałej wersji procesora.
Mniej oficjalnie mówi się, że z produkcją Maka Pro nie podołała nowa montownia sprzętu Apple, zbudowana w porywie patriotyzmu TimKuka na terenie USA i mająca w założeniu dawać pracę miejscowej, rdzennie amerykańskiej ludności. Pracujący w montowni miejscowi Portorykańczycy, Kubańczycy i Meksykanie okazali się mniej pojętni od chińskich studentów, którzy dotychczas montowali cudowne zabawki Apple w chińskich fabrykach, przez co tempo montażu Maków jest dramatycznie niskie. Jeden pogięty egzemplarz na dobę i to bez modułu chłodzącego to sporo poniżej oczekiwań.
Złośliwcy natomiast twierdzą, że Maki Pro zostały wyprzedane tak szybko, bo Apple miało do dyspozycji jedynie kilka nadtopionych prototypów i pewną ilość modeli wystawowych, wydrukowanych na drukarce 3D. Kupili je kolekcjonerzy i zapaleńcy, dla których liczy się głównie wygląd.
Tymczasem, jak donoszą reporterzy z terenu, dzikie tłumy wciąż szturmują sklepy Apple, próbując przy pomocy próśb, gróźb, szantażu lub sutych łapówek nakłonić personel do sprzedaży choć jednego egzemplarza spod lady. Podobno mają miejsce gorszące i urągające przyzwoitości incydenty na zapleczach i w sklepowych toaletach. Dochodzi nawet do napadów na furgonetki z zaopatrzeniem Apple Store, chociaż na próżno - w splądrowanych wrakach nie ma Maków Pro.
Tłumy oczekujące przed sklepem Apple na dostawę Maków Pro |
Mac Pro okazał się najbardziej pożądanym produktem Apple w historii. Pragną go mieć absolutnie wszyscy. Bardzo podoba się kreatywnym profesjonalistom, stylistom i designerom, bo ma błyszczącą obudowę, w której można się przejrzeć jak w lustrze, a w dodatku podobno bardzo wyszczupla. Z kolei wśród wyrafinowanych estetów za najważniejszą cechę nowej stacji roboczej Apple uchodzi bajeranckie świecące oznakowanie gniazdek.
W kolorowych pismach kobiecych piszę się, że Mac Pro stał się przed Świętami obiektem pożądania gospodyń domowych, jako uniwersalny przyrząd kuchenny - szybkowar, maglownica, wałek do ciasta na pierogi i makarony z funkcją zapiekania czy chociażby jako szybka suszarka do sztućców z dostępem do Facebooka, gdzie można podzielić się z psiapsiółkami przepisem na tartę jabłkowo-cynamonową.
Na Maka Pro z utęsknieniem czekają również liczni emeryci, maniacy seksualni, bezrobotni, kobiety, młodzież ucząca się, Szkoci i niezliczeni ojcowie rodzin, pragnący obdarować swoje pociechy na Gwiazdkę. Prawdziwą furorę Maki robią też w krajach Trzeciego Świata, jako praktyczny pojemnik do transportu na duże odległości.
W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że Maki Pro stały się towarem deficytowym, a Apple nie nadąża z produkcją, każąc zrozpaczonym nabywcom czekać aż do lutego. Tak to jest, jak się wyznacza standardy, którym nie jest w stanie sprostać żadna konkurencja...