Krezusi i żebracy
Przyznam, że zaglądając z babskiej ciekawości na nasze ulubione MyApple, prawie zawsze doznaję dysonansu poznawczego, przy którym degusta...
http://applefobia.blogspot.com/2013/12/krezusi-i-zebracy.html
Przyznam, że zaglądając z babskiej ciekawości na nasze ulubione MyApple, prawie zawsze doznaję dysonansu poznawczego, przy którym degustacja kaszanki z puszki po kawiorze wydaje się niewinną igraszką. Kim, do licha, tak naprawdę są fanboje Apple?
Gdy ostatnio robiłem opublikowany w "Gali" test na inteligencję, razem z borsukiem wyszło nam łączne IQ na poziomie około 68. Jeśli dobrze policzyliśmy punkty... To najwyraźniej jednak za mało, żeby ogarnąć i zrozumieć galopującą hipokryzję niektórych miłośników kupertyńskich gadżetów.
Za przykład niech posłużą dwa sąsiadujące ze sobą artykuły na MyApple. W jednym nich wspomina się o tym, że aplikacje pisane na iPhona są o wiele bardziej dochodowe niż te dla Androida, a ich hojni i zamożni użytkownicy o wiele częściej i chętniej za nie płacą niż biedota męcząca się ze skrzypiącymi, poklejonymi plastrem plastikowymi biedafonami (oczywiście z wyłączeniem iPhona 5c, który wcale nie jest zrobiony z plastiku...).
W komentarzach do wzmiankowanego artykułu pojawiają się takie perełki, jak np. "Jak kogoś stać na sprzęt za 3-4k to te 2$ w tę czy w tamtą nie robią różnicy...", które wyraźnie ustawiają granicę między dumnymi iPaniskami a androidową hołotą. Zresztą zdaniem komentujących programy z Google Play i tak nie są warte ani grosza - "Drugą kwestią jest to, że programy na Androida są po prostu żenujące" - a generalnie androidziarze to skąpcy, gołodupcy i złodzieje, kradnący darmowe aplikacje ze skrzypiących torrentów. Zblazowana jabłkowa elita, którą stać na wszystko, nie musi się zniżać do takich rzeczy...
Tymczasem już w artykule obok inny autor wije się i pęzi, aby w jakiś sensowny sposób uzasadnić wymianę oryginalnych samochodowych akcesoriów do iPhona na ufundowane przez sponsora tanie plastikowe zamienniki typu "universal multi-voltage car charger" czy "general purpose ultimate suction cup phone holder", które nawet nie mają dedykowanych złączy Lightning do iPhona. Ehmm... sponsoring czyni cuda, jeśli chodzi o godność, poglądy i zadzieranie nosa...
Clou całej tej żenującej sytuacji jest konkurs na końcu artykułu, gdzie te same paniska, które patrzą z góry na androidową biedotę, podlizują się i skamlą prozą oraz wierszem, żeby dostać za darmo ufundowane przez sponsora chińskie akcesoria, warte parę złotych. Jaki ładny przykład hipokryzji, nieprawdaż?