Dlaczego nie należy dawać dzieciom iPada
Niektórym rodzicom wydaje się, że dając dziecku iPada, zapewnią mu rozrywkę, edukację, towarzyskie obycie, wychowanie, urodę i inteligencję ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/03/dlaczego-nie-nalezy-dawac-dzieciom-ipada.html
Niektórym rodzicom wydaje się, że dając dziecku iPada, zapewnią mu rozrywkę, edukację, towarzyskie obycie, wychowanie, urodę i inteligencję oraz parę innych wartościowych przymiotów ducha i ciała. Okazuje się, że nie zawsze wszystko kończy się tak pięknie...
Potwierdza się teza, że obcowanie od najmłodszych lat z iPadem czy innym gadżetem Apple powoduje, iż dziecko wyrasta na uzależnioną od elektroniki emocjonalną sierotę, amebę, która zamiast rodziców ma kawałek ekranu, uważa wujka TimKuka za członka rodziny, a na prawdziwe książki się wścieka, bo kartki same się nie przewracają, a obrazki są nieruchome. No, ale to jest moje prywatne zdanie, z którym nie trzeba się zgadzać.
Natomiast jeśli ktoś wciąż uważa, że iPad idealnie nadaje się jako zabawka dla małych dzieci, to niech posłucha, jakie mogą być inne ciekawe konsekwencje tego, gdy rodzice chcą mieć święty spokój i powierzają firmie Apple wychowanie swoich latorośli...
Pewien pięciolatek z Wielkiej Brytanii, pozostawiony przez durnych rodziców sam na sam z iPadem, nakupił za drobną kwotę 2.500 dolców cały pęczek bonusów, sprytnie ukrytych w "darmowej" aplikacji z App Store. Zachodzę w głowę, co to była za gra? W 10 minut brzdąc ogołocił domowy budżet reprezentacyjny, więc nad rodziną zawisło widmo tego, że w tym roku tatuś już nie będzie miał nowego MacBooka, a kasy ledwo wystarczy na plastry i maści do smarowania d.py gówniarza, stłuczonej na kwaśne jabłko po tych radosnych zakupach.
Wyrzucenie w błoto dwóch i pół tysiaka zielonych w parę minut to niezbyt imponujący wynik, gdy weźmie się pod uwagę akcje Apple, które nieustannie tak lecą na pysk, że w ciągu każdych 10 minut Apple traci kilkanaście milionów dolców ze swojej wyimaginowanej rynkowej wartości, niemniej jednak wciąż robi wrażenie. Zwłaszcza, gdy ktoś sprzedał nerkę, aby kupić iPada.
I pewnie byłaby z tego niezła nauczka dla rodziców, którzy nie mają czasu dla swoich własnych dzieci, gdyby nie reakcja Apple, które mimo swej tragicznej sytuacji finansowej, po nagłośnieniu sprawy postanowiło zwrócić wyrodnym rodzicom całą kasę. Zła decyzja. Po pierwsze niczego się nie nauczą, a po drugie - teraz wszyscy podtatusiali hipsterzy będą uprawiać KidAppNaping i kupować w App Store dziesiątki gier, podszywając się pod swoje dzieci. A potem będą płakać rzewnymi łzami i błagać o zwrot kasy. A można było dzieciom kupić Mahjonga...
Źródło: Cult of Mac
Potwierdza się teza, że obcowanie od najmłodszych lat z iPadem czy innym gadżetem Apple powoduje, iż dziecko wyrasta na uzależnioną od elektroniki emocjonalną sierotę, amebę, która zamiast rodziców ma kawałek ekranu, uważa wujka TimKuka za członka rodziny, a na prawdziwe książki się wścieka, bo kartki same się nie przewracają, a obrazki są nieruchome. No, ale to jest moje prywatne zdanie, z którym nie trzeba się zgadzać.
Natomiast jeśli ktoś wciąż uważa, że iPad idealnie nadaje się jako zabawka dla małych dzieci, to niech posłucha, jakie mogą być inne ciekawe konsekwencje tego, gdy rodzice chcą mieć święty spokój i powierzają firmie Apple wychowanie swoich latorośli...
Pewien pięciolatek z Wielkiej Brytanii, pozostawiony przez durnych rodziców sam na sam z iPadem, nakupił za drobną kwotę 2.500 dolców cały pęczek bonusów, sprytnie ukrytych w "darmowej" aplikacji z App Store. Zachodzę w głowę, co to była za gra? W 10 minut brzdąc ogołocił domowy budżet reprezentacyjny, więc nad rodziną zawisło widmo tego, że w tym roku tatuś już nie będzie miał nowego MacBooka, a kasy ledwo wystarczy na plastry i maści do smarowania d.py gówniarza, stłuczonej na kwaśne jabłko po tych radosnych zakupach.
Wyrzucenie w błoto dwóch i pół tysiaka zielonych w parę minut to niezbyt imponujący wynik, gdy weźmie się pod uwagę akcje Apple, które nieustannie tak lecą na pysk, że w ciągu każdych 10 minut Apple traci kilkanaście milionów dolców ze swojej wyimaginowanej rynkowej wartości, niemniej jednak wciąż robi wrażenie. Zwłaszcza, gdy ktoś sprzedał nerkę, aby kupić iPada.
I pewnie byłaby z tego niezła nauczka dla rodziców, którzy nie mają czasu dla swoich własnych dzieci, gdyby nie reakcja Apple, które mimo swej tragicznej sytuacji finansowej, po nagłośnieniu sprawy postanowiło zwrócić wyrodnym rodzicom całą kasę. Zła decyzja. Po pierwsze niczego się nie nauczą, a po drugie - teraz wszyscy podtatusiali hipsterzy będą uprawiać KidAppNaping i kupować w App Store dziesiątki gier, podszywając się pod swoje dzieci. A potem będą płakać rzewnymi łzami i błagać o zwrot kasy. A można było dzieciom kupić Mahjonga...
Źródło: Cult of Mac