Sado-maso z Samsungiem
Stosunki Apple z Samsungiem już od dawna przypominają układ sado-maso. Nie będę wam dokładnie wyjaśniał, kto jest kim w tym układzie, bo już...
http://applefobia.blogspot.com/2013/03/sado-maso-z-samsungiem.html
Stosunki Apple z Samsungiem już od dawna przypominają układ sado-maso. Nie będę wam dokładnie wyjaśniał, kto jest kim w tym układzie, bo już czuję oblewający mnie rumieniec, ale generalnie chodzi o to, że jeden z partnerów nie jest w stanie dojść bez pomocy drugiego, równocześnie smagając go biczykiem i nieustannie znieważając.
Apple nieustannie wiesza psy na Samsungu i włóczy go po sądach za rzekome plagiatowanie swoich cudownych zabawek, a równocześnie całymi wagonami kupuje od Koreańczyków podzespoły, bez których te zabawki nie mogłyby powstać. No bo gdyby mogły, to przecież Apple nie kupowałoby komponentów od Samsunga, tylko robiło je samo, nieprawdaż?
Trochę to dziwna sytuacja, gdy publicznie oskarżasz sąsiada, że bałamuci ci żonę, truje kota i kradnie wycieraczki z samochodu, a po cichu chodzisz z nim na piwko i pożyczasz od niego kosiarkę do trawnika. Normalni faceci daliby sobie po pysku i zmienili sąsiedztwo. No ale w zarządzie co najmniej jednej z tych firm nie ma normalnych facetów...
W bardzo niewygodnej pozycji są też fanboje Apple. Nie będę się ponownie zagłębiał w meandry pozycji sado-maso, bo to ich prywatna sprawa, ale to musi być dla nich trudne. No bo jak tu opiewać pod niebiosa innowacyjność i techniczną doskonałość iGadżetów ze świadomością, że mimo kalifornijskiej urody ich kluczowe podzespoły pochodzą od tego wstrętnego Samsunga i innych koreańskich czeboli?
Tyle już było obrażania, tupania nogami, trzaskania drzwiami, plucia na wycieraczkę, zabierania zabawek z piaskownicy. Tyle było podchodów do innych producentów, zapowiedzi zerwania współpracy i szantażowania odejściem. A na koniec i tak okazuje się, że Apple jest przyspawane do Samsunga jak lufa do T-34 i ma takie szanse na suwerenność, jak Wyspy Kurylskie.
Dowodem na to jest ostatnia modernizacja Apple TV. Tak na marginesie, całe to urządzenie z telewizją ma tyle wspólnego, co papier toaletowy z literaturą - służy głównie do wyświetlania materiałów pobranych z iTunes. Spróbujcie złapać na nim Canal+... Sam fakt, że Apple TV daje się przypiąć do telewizora, jeszcze nic nie znaczy, bo ja do swojego telewizora podłączam np. twardy dysk z filmami, ale jakoś jego producent nie usiłował z tego powodu nazwać go Hard TV Drive. Przynajmniej do czasu, aż nie będzie miał wbudowanego tunera TV. Ale ja nie o tym...
Modernizacja Apple TV polegała na wstawieniu nowszego, mniejszego procesora A5. I co? I nic. Mimo radosnych fanbojskich pohukiwań, że Apple już nie będzie współpracować z tym złodziejem Samsungiem i będzie się zaopatrywać u innych producentów, ten nowy procesor A5 nadal pochodzi od Samsunga. Jak widać - fochy fochami, ale bez Samsunga ani rusz.
Źródło: Ars Technica
Apple nieustannie wiesza psy na Samsungu i włóczy go po sądach za rzekome plagiatowanie swoich cudownych zabawek, a równocześnie całymi wagonami kupuje od Koreańczyków podzespoły, bez których te zabawki nie mogłyby powstać. No bo gdyby mogły, to przecież Apple nie kupowałoby komponentów od Samsunga, tylko robiło je samo, nieprawdaż?
Trochę to dziwna sytuacja, gdy publicznie oskarżasz sąsiada, że bałamuci ci żonę, truje kota i kradnie wycieraczki z samochodu, a po cichu chodzisz z nim na piwko i pożyczasz od niego kosiarkę do trawnika. Normalni faceci daliby sobie po pysku i zmienili sąsiedztwo. No ale w zarządzie co najmniej jednej z tych firm nie ma normalnych facetów...
W bardzo niewygodnej pozycji są też fanboje Apple. Nie będę się ponownie zagłębiał w meandry pozycji sado-maso, bo to ich prywatna sprawa, ale to musi być dla nich trudne. No bo jak tu opiewać pod niebiosa innowacyjność i techniczną doskonałość iGadżetów ze świadomością, że mimo kalifornijskiej urody ich kluczowe podzespoły pochodzą od tego wstrętnego Samsunga i innych koreańskich czeboli?
Tyle już było obrażania, tupania nogami, trzaskania drzwiami, plucia na wycieraczkę, zabierania zabawek z piaskownicy. Tyle było podchodów do innych producentów, zapowiedzi zerwania współpracy i szantażowania odejściem. A na koniec i tak okazuje się, że Apple jest przyspawane do Samsunga jak lufa do T-34 i ma takie szanse na suwerenność, jak Wyspy Kurylskie.
Dowodem na to jest ostatnia modernizacja Apple TV. Tak na marginesie, całe to urządzenie z telewizją ma tyle wspólnego, co papier toaletowy z literaturą - służy głównie do wyświetlania materiałów pobranych z iTunes. Spróbujcie złapać na nim Canal+... Sam fakt, że Apple TV daje się przypiąć do telewizora, jeszcze nic nie znaczy, bo ja do swojego telewizora podłączam np. twardy dysk z filmami, ale jakoś jego producent nie usiłował z tego powodu nazwać go Hard TV Drive. Przynajmniej do czasu, aż nie będzie miał wbudowanego tunera TV. Ale ja nie o tym...
Modernizacja Apple TV polegała na wstawieniu nowszego, mniejszego procesora A5. I co? I nic. Mimo radosnych fanbojskich pohukiwań, że Apple już nie będzie współpracować z tym złodziejem Samsungiem i będzie się zaopatrywać u innych producentów, ten nowy procesor A5 nadal pochodzi od Samsunga. Jak widać - fochy fochami, ale bez Samsunga ani rusz.
Źródło: Ars Technica