Patent na ściskanie
Jeśli wystraszyliście się, że Apple właśnie opatentowało uścisk ręki i już nie będziecie mogli po męsku witać się ze swoimi znajomymi, to ni...
http://applefobia.blogspot.com/2013/03/patent-na-sciskanie.html
Jeśli wystraszyliście się, że Apple właśnie opatentowało uścisk ręki i już nie będziecie mogli po męsku witać się ze swoimi znajomymi, to nie ma co panikować. Sprawy nie zaszły aż tak daleko. Dziś będzie tylko o ściskaniu urządzeń elektronicznych.
Sam fakt, że Apple patentuje czujnik dotyku czy nacisku na obudowie, już mnie nie dziwi. Apple patentuje tyle dziwnych rzeczy, że wobec pomysłów na mizianie, lizanie, ściskanie, głaskanie, obtłukiwanie penisem czy żucie obudowy jakiegoś iGadżetu pozostaję niewzruszony niczym Grycanka na betonie po nieoczekiwanym zerwaniu się gumy od bungee.
Nie mogę natomiast pozostać niewzruszony wobec faktu, że Apple ponownie usiłuje chyłkiem opatentować rzeczy, których samo się brzydzi, nie zamierza ich produkować i oficjalnie uważa za obciachowe i przestarzałe technologicznie.
Już pierwsze spojrzenie na przedstawioną powyżej rycinę i niewielkie wytężenie wzroku pozwala odkryć w prawym górnym rogu urządzenie z rysikiem. Wszyscy wiemy, jakie zdanie na temat stylusów ma Apple, co jakoś wcale nie przeszkadza mu natrętnie i pokątnie podejmować próby opatentowania tego akcesorium. Samo urządzenie jako żywo przypomina PDA, dawno wyklęte i zapomniane przez Apple od czasu sromotnej porażki Newtona. To zresztą nie jedyny PDA w tym patencie, bo poniżej widać jeszcze jeden egzemplarz, dla odmiany uciskany od góry.
Kolejnym urządzeniem, na którym Apple usiłuje położyć swą wymanikiurowaną łapę, jest telefon z klawiszami. Istna ciekawostka przyrodnicza, bo liczne klawisze na telefonie budziły u Steva tak kompulsywne obrzydzenie, że podczas prezentacji pierwszego iPhona, gdy musiał pokazać produkty konkurencji wyposażone w klawiatury, ledwo powstrzymywał się od rzucenia pawia i musiał dużo popijać ze swojej butelki. W całym tym ściemnianiu niby chodzi o macaną obudowę, a tu tymczasem tędy-śmędy, chyłkiem, boczkiem, salcesonem Apple usiłuje opatentować dla siebie klasyczny telefon z klawiaturą. A niech sobie ściskają iPhona...
Pozostałe gadżety to coś na podobieństwo iMaka, starego iPoda i odtwarzacza DVD. O ile nikt nie zabroni Apple wbudować macanego interfejsu w swoje własne produkty, choćby i te najstarsze, to jakoś nie przypominam sobie, żeby kupertyński asortyment obejmował playery DVD. A już uchowaj Boże jakieś odtwarzacze BluRay. To na cholerę im patentować coś, czego sami nie robią? Właściwie to równie dobrze ja mógłbym opatentować dodatkowy rozporek z tyłu spodni TimKuka. Tylko co ja będę z tego miał?
Sam fakt, że Apple patentuje czujnik dotyku czy nacisku na obudowie, już mnie nie dziwi. Apple patentuje tyle dziwnych rzeczy, że wobec pomysłów na mizianie, lizanie, ściskanie, głaskanie, obtłukiwanie penisem czy żucie obudowy jakiegoś iGadżetu pozostaję niewzruszony niczym Grycanka na betonie po nieoczekiwanym zerwaniu się gumy od bungee.
Nie mogę natomiast pozostać niewzruszony wobec faktu, że Apple ponownie usiłuje chyłkiem opatentować rzeczy, których samo się brzydzi, nie zamierza ich produkować i oficjalnie uważa za obciachowe i przestarzałe technologicznie.
Już pierwsze spojrzenie na przedstawioną powyżej rycinę i niewielkie wytężenie wzroku pozwala odkryć w prawym górnym rogu urządzenie z rysikiem. Wszyscy wiemy, jakie zdanie na temat stylusów ma Apple, co jakoś wcale nie przeszkadza mu natrętnie i pokątnie podejmować próby opatentowania tego akcesorium. Samo urządzenie jako żywo przypomina PDA, dawno wyklęte i zapomniane przez Apple od czasu sromotnej porażki Newtona. To zresztą nie jedyny PDA w tym patencie, bo poniżej widać jeszcze jeden egzemplarz, dla odmiany uciskany od góry.
Kolejnym urządzeniem, na którym Apple usiłuje położyć swą wymanikiurowaną łapę, jest telefon z klawiszami. Istna ciekawostka przyrodnicza, bo liczne klawisze na telefonie budziły u Steva tak kompulsywne obrzydzenie, że podczas prezentacji pierwszego iPhona, gdy musiał pokazać produkty konkurencji wyposażone w klawiatury, ledwo powstrzymywał się od rzucenia pawia i musiał dużo popijać ze swojej butelki. W całym tym ściemnianiu niby chodzi o macaną obudowę, a tu tymczasem tędy-śmędy, chyłkiem, boczkiem, salcesonem Apple usiłuje opatentować dla siebie klasyczny telefon z klawiaturą. A niech sobie ściskają iPhona...
Pozostałe gadżety to coś na podobieństwo iMaka, starego iPoda i odtwarzacza DVD. O ile nikt nie zabroni Apple wbudować macanego interfejsu w swoje własne produkty, choćby i te najstarsze, to jakoś nie przypominam sobie, żeby kupertyński asortyment obejmował playery DVD. A już uchowaj Boże jakieś odtwarzacze BluRay. To na cholerę im patentować coś, czego sami nie robią? Właściwie to równie dobrze ja mógłbym opatentować dodatkowy rozporek z tyłu spodni TimKuka. Tylko co ja będę z tego miał?