Tłum uśmiechniętych ludzi
Otwarcie nowego Apple Store to wydarzenie, którego magii trudno się oprzeć. Nawet jeśli odbywa się w Berlinie, gdzie bez czołgu i psa strach...
http://applefobia.blogspot.com/2013/05/tum-usmiechnietych-ludzi.html
Otwarcie nowego Apple Store to wydarzenie, którego magii trudno się oprzeć. Nawet jeśli odbywa się w Berlinie, gdzie bez czołgu i psa strach się pokazywać. Dlatego też MyApple, zgodnie z tradycją nawiedzania miejsc świętych, wysłało do Berlina swoich reporterów. Tym razem obeszło się bez dziur na kolanach...
Relacja, opublikowana pod hasłem "Tłum uśmiechniętych ludzi", przybliża nam wspaniałą, podniosłą i radosną atmosferę imprezy, która - jeśli dobrze załapuję filozofię rozwoju Apple - polega na sprzedaży starego stuffu w coraz to nowych miejscach. Sam niedawno pisałem o takim wydarzeniu, więc też wiecie, o co chodzi.
Jeśli ktoś przepada za idiotycznymi oklaskami za to, że miał odwagę wyjść z domu i za przybijaniem piątki z ludźmi, którzy pół godziny wcześniej sikali w krzakach w Tiergarten czy w pobliskim Preußenpark, to imprezę śmiało można uznać za udaną. Ale ja nie o tym...
Po krótkiej analizie doszedłem do wniosku, że określenie "tłum uśmiechniętych ludzi" wydaje się być nieco naciągane, bowiem mam wrażenie, że jedynymi zadowolonymi osobami na licznych fotkach są pracownicy Apple Store...
Wynika z tego, że widocznie na otwarcie sklepu przyszli nie tylko fani Apple, ale też liczni hejterzy z napędzanymi Androidem 2.6, skrzypiącymi rowerami, aby zepsuć podniosły nastrój, pozazdrościć, pokrytykować i pogapić się z nienawiścią na "tłum uśmiechniętych ludzi". Widocznie ZOO było zamknięte...
Jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Jak zwykle w takich sytuacjach, specjalna ekipa Apple rejestrowała przebieg imprezy dla celów propagandowych i statystycznych...
No i niech mi teraz ktoś wytłumaczy, dlaczego - skoro z reklam Apple wynika, że to iPhone ma najlepszą, najpopularniejszą i najbardziej zaawansowaną profesjonalną kamerę (o iPadzie nawet nie wspominając) - kręcili to jakimś badziewnym, klocowatym i skomplikowanym w obsłudze sprzętem? Hipokryzja to czy tylko niedopatrzenie?
Źródło i fotki: MyApple
Relacja, opublikowana pod hasłem "Tłum uśmiechniętych ludzi", przybliża nam wspaniałą, podniosłą i radosną atmosferę imprezy, która - jeśli dobrze załapuję filozofię rozwoju Apple - polega na sprzedaży starego stuffu w coraz to nowych miejscach. Sam niedawno pisałem o takim wydarzeniu, więc też wiecie, o co chodzi.
Jeśli ktoś przepada za idiotycznymi oklaskami za to, że miał odwagę wyjść z domu i za przybijaniem piątki z ludźmi, którzy pół godziny wcześniej sikali w krzakach w Tiergarten czy w pobliskim Preußenpark, to imprezę śmiało można uznać za udaną. Ale ja nie o tym...
Po krótkiej analizie doszedłem do wniosku, że określenie "tłum uśmiechniętych ludzi" wydaje się być nieco naciągane, bowiem mam wrażenie, że jedynymi zadowolonymi osobami na licznych fotkach są pracownicy Apple Store...
Wynika z tego, że widocznie na otwarcie sklepu przyszli nie tylko fani Apple, ale też liczni hejterzy z napędzanymi Androidem 2.6, skrzypiącymi rowerami, aby zepsuć podniosły nastrój, pozazdrościć, pokrytykować i pogapić się z nienawiścią na "tłum uśmiechniętych ludzi". Widocznie ZOO było zamknięte...
Jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Jak zwykle w takich sytuacjach, specjalna ekipa Apple rejestrowała przebieg imprezy dla celów propagandowych i statystycznych...
No i niech mi teraz ktoś wytłumaczy, dlaczego - skoro z reklam Apple wynika, że to iPhone ma najlepszą, najpopularniejszą i najbardziej zaawansowaną profesjonalną kamerę (o iPadzie nawet nie wspominając) - kręcili to jakimś badziewnym, klocowatym i skomplikowanym w obsłudze sprzętem? Hipokryzja to czy tylko niedopatrzenie?
Źródło i fotki: MyApple