EarPod - taniocha w zasięgu ręki
W świecie Apple obniżka ceny o 57% to zdarzenie równie rzadkie, jak ciąża u wypchanej wiewiórki i na tyle wyjątkowe, że koniecznie trzeba o ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/05/earpod-taniocha-w-zasiegu-reki.html
W świecie Apple obniżka ceny o 57% to zdarzenie równie rzadkie, jak ciąża u wypchanej wiewiórki i na tyle wyjątkowe, że koniecznie trzeba o nim napisać.
Jakiś czas temu Apple wynalazło słuchaweczki EarPods, z których niemiłosiernie kpiłem sobie tutaj i tutaj, a także tutaj, twierdząc, że to kolejna tandeta, opakowana w amazing z jabłkowym logo. I okazuje się, że te cudowne, będące szczytowym osiągnięciem inżynierii, nauki, akustyki i wiedzy tajemnej słuchaweczki, wycenione pierwotnie na 35 dolców, można kupić już za marne 15 waszyngtonów.
Jak na urządzenie high-endowe, o czym wszak zapewniało Apple, to obniżka ceny o ponad połowę tak krótko po premierze jest szokująca. To tak, jakby AeroDreamOne potaniał nagle do 750.000 złotych. A nie są to podróbki, bowiem sprzedaż jest prowadzona przez autoryzowaną sieć dystrybucji i promowana przez fanbojski portal Cult of Mac.
Moim zdaniem 15 dolców to i tak za drogo jak na miniaturkę suszarki do włosów z podwójnym wydechem, która wypada z uszu po nadepnięciu na chomika czy zrobieniu średnio energicznego hołubca, i do realnej ceny jeszcze trochę brakuje, ale tak czy siak - obniżka robi wrażenie.
Tajemnica tkwi być może w tym, że słuchaweczki są sprzedawane pod inną nazwą - In-Ear Stereo PolyPhone - dzięki czemu Apple pozbywa się zapasów EarPodów tak, aby nie zepsuć sobie opinii. A może to zwykła usterka oprogramowania internetowego sklepu, które od ceny detalicznej EarPodów odjęło po prostu 3/4 wartości amazingu?
Jakiś czas temu Apple wynalazło słuchaweczki EarPods, z których niemiłosiernie kpiłem sobie tutaj i tutaj, a także tutaj, twierdząc, że to kolejna tandeta, opakowana w amazing z jabłkowym logo. I okazuje się, że te cudowne, będące szczytowym osiągnięciem inżynierii, nauki, akustyki i wiedzy tajemnej słuchaweczki, wycenione pierwotnie na 35 dolców, można kupić już za marne 15 waszyngtonów.
Jak na urządzenie high-endowe, o czym wszak zapewniało Apple, to obniżka ceny o ponad połowę tak krótko po premierze jest szokująca. To tak, jakby AeroDreamOne potaniał nagle do 750.000 złotych. A nie są to podróbki, bowiem sprzedaż jest prowadzona przez autoryzowaną sieć dystrybucji i promowana przez fanbojski portal Cult of Mac.
Moim zdaniem 15 dolców to i tak za drogo jak na miniaturkę suszarki do włosów z podwójnym wydechem, która wypada z uszu po nadepnięciu na chomika czy zrobieniu średnio energicznego hołubca, i do realnej ceny jeszcze trochę brakuje, ale tak czy siak - obniżka robi wrażenie.
Tajemnica tkwi być może w tym, że słuchaweczki są sprzedawane pod inną nazwą - In-Ear Stereo PolyPhone - dzięki czemu Apple pozbywa się zapasów EarPodów tak, aby nie zepsuć sobie opinii. A może to zwykła usterka oprogramowania internetowego sklepu, które od ceny detalicznej EarPodów odjęło po prostu 3/4 wartości amazingu?