Zjadłaś już?
Moda na fotografowanie jedzenia widocznie wydaje się niektórym blogerom, a właściwie blogerkom, zbyt mainstreamowa, bo szukają bardziej wyr...
http://applefobia.blogspot.com/2013/05/zjadas-juz.html
Moda na fotografowanie jedzenia widocznie wydaje się niektórym blogerom, a właściwie blogerkom, zbyt mainstreamowa, bo szukają bardziej wyrafinowanych środków artystycznego wyrazu...
Myślę, że takimi właśnie przesłankami kierowała się autorka pierwszego polskiego bloga postkulinarnego, który znajdziecie pod adresem http://zjadlamjuz.blogspot.de. Blogerka, zawstydzając instagramowych słitfociarzy, fotografujących swoje nudne kawy ze Starbucksa, ambitnie dokumentuje to, co zjadła, a raczej to, co ocalało na jej talerzu po posiłku. A trzeba przyznać, że zostaje niewiele i gdyby nie rzeczowe i profesjonalne opisy w rodzaju "Łosoś, pure z selera i sałata z mandarynkowym winegretem", naprawdę trudno byłoby dojść, co i jak.
Sądząc po pionowym układzie zdjęć, autorka z pasją foci telefonem komórkowym i nawet nie śmiem się domyślać jego marki i koloru bumpera, ale format zdjęć mówi sam za siebie. Jako wielki plus należy dodać, że jak dotąd obeszło się bez kreatywnej interwencji Instagrama.
W obliczu narodzin tej zupełnie nowej, bardzo ambitnej i kulturotwórczej kategorii blogów zmuszony jestem podjąć natychmiastowe działania, aby nie wypaść z czołówki. Dlatego likwiduję nudną mainstreamową Applefobię i zakładam blog "Siedziałem Tu", na którym będę opisywał obiekty, na których - eufemistycznie rzecz ujmując - zagrzałem miejsca. Oto pierwszy z nich...
Myślę, że takimi właśnie przesłankami kierowała się autorka pierwszego polskiego bloga postkulinarnego, który znajdziecie pod adresem http://zjadlamjuz.blogspot.de. Blogerka, zawstydzając instagramowych słitfociarzy, fotografujących swoje nudne kawy ze Starbucksa, ambitnie dokumentuje to, co zjadła, a raczej to, co ocalało na jej talerzu po posiłku. A trzeba przyznać, że zostaje niewiele i gdyby nie rzeczowe i profesjonalne opisy w rodzaju "Łosoś, pure z selera i sałata z mandarynkowym winegretem", naprawdę trudno byłoby dojść, co i jak.
Sądząc po pionowym układzie zdjęć, autorka z pasją foci telefonem komórkowym i nawet nie śmiem się domyślać jego marki i koloru bumpera, ale format zdjęć mówi sam za siebie. Jako wielki plus należy dodać, że jak dotąd obeszło się bez kreatywnej interwencji Instagrama.
W obliczu narodzin tej zupełnie nowej, bardzo ambitnej i kulturotwórczej kategorii blogów zmuszony jestem podjąć natychmiastowe działania, aby nie wypaść z czołówki. Dlatego likwiduję nudną mainstreamową Applefobię i zakładam blog "Siedziałem Tu", na którym będę opisywał obiekty, na których - eufemistycznie rzecz ujmując - zagrzałem miejsca. Oto pierwszy z nich...
Fotel jeszcze ciepły. Tu siedziałem przed chwilą, gdy pisałem ten artykuł...