Applefobia - 3 lata hejtu :)
Dziś obchodzimy (tzn. ja, borsuk i paru stałych czytelników) skromny jubileusz. Dokładnie trzy lata temu, 10 maja 2010 roku, wystartowała Ap...
http://applefobia.blogspot.com/2013/05/applefobia-3-lata-hejtu.html
Dziś obchodzimy (tzn. ja, borsuk i paru stałych czytelników) skromny jubileusz. Dokładnie trzy lata temu, 10 maja 2010 roku, wystartowała Applefobia. Być może najstarsze starowinki pamiętają jeszcze pierwszy artykuł, poświęcony - a jakże - debiutującemu iPadowi pierwszej generacji, który stał się katalizatorem i główną przyczyną powstania bloga.
Od tej pory jakoś nie zmieniłem zdania na temat iPada i innych produktów oraz filozofii działania Apple, a ponieważ to zdanie było i nadal jest niepochlebne, zostałem przez mieszkańców jabłkowego rezerwatu obwołany dożywotnio hejterem Apple. To oczywista bzdura, bo owszem, podśmiechujki, smaganie biczem satyry i wytykanie idiotyzmów jak najbardziej, ale nigdy nie twierdziłem, że nienawidzę Apple.
Zresztą mam na to niezbity dowód - jak wynika z mojej wewnętrznej dokumentacji, zaledwie 32% artykułów napisałem z pianą na ustach. Resztę tworzyłem głównie na kolanach, klęcząc przy biurku, bo nie opłacało mi się przerywać tarzania po podłodze ze śmiechu.
A powodów do śmiechu przez te trzy lata było co niemiara. Praktycznie przy każdym nowym produkcie, wynalazku czy patencie Apple dawało ciała niczym Grycanka na łyżwach. Prawie każde nowe, triumfalnie ogłoszone osiągnięcie w rezerwacie Apple było odkrywaniem na nowo czegoś, co reszta świata znała i stosowała od dawna. Tyle, że pod inną nazwą...
Dzięki tej niezwykłej innowacyjności Apple powstało ponad 1200 artykułów, wywołując prawie 40.000 waszych komentarzy (w tym głównie o treści "pierwszy!"), a Applefobię odwiedziło w tym czasie około 2.600.000 gości, z czego - jak podejrzewam - większość stanowiły boty i prawnicy z Cupertino.
Na Facebooku Applefobię polubiło ponad 3.700 osób. Z kolei na Google+ plusa dało prawie 1800 osób, a ponad 1200 dołączyło Applefobię do swoich kręgów. Na Twitterze, który wystartował najpóźniej, mamy 206 obserwujących. I jak sądzę, nic nie stoi na przeszkodzie, abyście wy również dołączyli do Applefobii na którymś z kołchozów społecznościowych, jeśli jakimś cudem do tej pory tego nie zrobiliście :)
Co zatem zrobić z takim pięknym jubileuszem? Hucznych obchodów raczej nie będzie, bo borsuk już w lutym wytrąbił cały zapas dereniówki. Jakby byli chętni, to możemy spotkać się gdzieś w Krakowie, np. na rolkach :)
Natomiast na pewno będą nowe dupne tiszerty i być może jakieś inne gadżety.
PS.
A w komentarzach proszę nie pisać życzeń i powinszowań - chętniej przeczytam celne podsumowania albo sensowne wnioski - co myślicie o Applefobii, co wam pasuje albo nie, jakie macie uwagi do funkcjonowania bloga, co się podoba, a co byście zmienili... Śmiało, borsuk nie gryzie :)
Od tej pory jakoś nie zmieniłem zdania na temat iPada i innych produktów oraz filozofii działania Apple, a ponieważ to zdanie było i nadal jest niepochlebne, zostałem przez mieszkańców jabłkowego rezerwatu obwołany dożywotnio hejterem Apple. To oczywista bzdura, bo owszem, podśmiechujki, smaganie biczem satyry i wytykanie idiotyzmów jak najbardziej, ale nigdy nie twierdziłem, że nienawidzę Apple.
Zresztą mam na to niezbity dowód - jak wynika z mojej wewnętrznej dokumentacji, zaledwie 32% artykułów napisałem z pianą na ustach. Resztę tworzyłem głównie na kolanach, klęcząc przy biurku, bo nie opłacało mi się przerywać tarzania po podłodze ze śmiechu.
A powodów do śmiechu przez te trzy lata było co niemiara. Praktycznie przy każdym nowym produkcie, wynalazku czy patencie Apple dawało ciała niczym Grycanka na łyżwach. Prawie każde nowe, triumfalnie ogłoszone osiągnięcie w rezerwacie Apple było odkrywaniem na nowo czegoś, co reszta świata znała i stosowała od dawna. Tyle, że pod inną nazwą...
Dzięki tej niezwykłej innowacyjności Apple powstało ponad 1200 artykułów, wywołując prawie 40.000 waszych komentarzy (w tym głównie o treści "pierwszy!"), a Applefobię odwiedziło w tym czasie około 2.600.000 gości, z czego - jak podejrzewam - większość stanowiły boty i prawnicy z Cupertino.
Na Facebooku Applefobię polubiło ponad 3.700 osób. Z kolei na Google+ plusa dało prawie 1800 osób, a ponad 1200 dołączyło Applefobię do swoich kręgów. Na Twitterze, który wystartował najpóźniej, mamy 206 obserwujących. I jak sądzę, nic nie stoi na przeszkodzie, abyście wy również dołączyli do Applefobii na którymś z kołchozów społecznościowych, jeśli jakimś cudem do tej pory tego nie zrobiliście :)
Co zatem zrobić z takim pięknym jubileuszem? Hucznych obchodów raczej nie będzie, bo borsuk już w lutym wytrąbił cały zapas dereniówki. Jakby byli chętni, to możemy spotkać się gdzieś w Krakowie, np. na rolkach :)
Natomiast na pewno będą nowe dupne tiszerty i być może jakieś inne gadżety.
PS.
A w komentarzach proszę nie pisać życzeń i powinszowań - chętniej przeczytam celne podsumowania albo sensowne wnioski - co myślicie o Applefobii, co wam pasuje albo nie, jakie macie uwagi do funkcjonowania bloga, co się podoba, a co byście zmienili... Śmiało, borsuk nie gryzie :)