iPad, czyli reklama prawie podprogowa
Niedawno objawiły się kolejne dwie reklamy iPada. Widocznie zapasy amazingu zgromadzone za życia Steva w kupertyńskich podziemiach są już na...
http://applefobia.blogspot.com/2013/02/ipad-czyli-reklama-prawie-podprogowa.html
Niedawno objawiły się kolejne dwie reklamy iPada. Widocznie zapasy amazingu zgromadzone za życia Steva w kupertyńskich podziemiach są już na wyczerpaniu, bo Apple najwyraźniej usiłuje zmiażdżyć nas ilością reklam. Niestety wciąż mało skutecznie...
Nowe reklamy iPada znowu są nudne jak flaki z olejem. A konkretnie jak gigantyczna porcja niesamowicie dynamicznych, żywiołowych, energetycznych i przelatujących przez ekran flaków z olejem. Tak na oko ze trzy wagony flaków.
Piszę o flakach, bo w porównaniu do poprzednich reklam, których kompletnie nie dało się zrozumieć, tutaj ponownie wraca łopatologiczny przekaz, z którego wynika, że iPad ani na jotę nie zmienił się od dnia swych narodzin i jest wciąż taki sam. Już od trzech lat dostajemy wciąż tę samą papkę - używajcie iPada, bo jest wszechstronny i jest na niego pierdyliard zajebistych aplikacji. I oczywiście zapraszamy do App Store.
Kurde, przecież oni od trzech lat wciąż maglują to samo! Powtarzają się jak Australijczyk z Alzheimerem, usiłujący wspólnymi siłami wyrzucić bumerang. Co się zmieniło w filozofii funkcjonowania iPada? Równie dobrze MPK (dla Warszawiaków - MZK) mogłoby się reklamować w taki sposób: "Korzystajcie z naszych usług. Mamy wprawdzie wciąż takie same kasowniki i te same autobusy co trzy lata temu, ale teraz jest w nich jeszcze większy tłok!"
Przy okazji wyszło na jaw, że kupertyńskie laboratoria właśnie prowadzą badania nad reklamą podprogrową. Na razie idzie im z tą podprogowością, jak z Bluetoothem w iPhonie. Coś tam im dzwoniło, ale nie wiedzą, w którym kościele. Muszą jeszcze nad tym popracować. Dla ułatwienia, całkiem za darmo mogę im podpowiedzieć, że napisy idą za szybko, żeby je przeczytać normalnie, ale z kolei jeszcze zbyt wolno, żeby zadziałać podprogowo. I jest ich trochę za dużo.
Ale już na pewno poprawią to w następnych, bardziej udanych reklamach, których spodziewam się co najmniej kilkunastu w najbliższym miesiącu...
A na razie obejrzyjcie sobie te nieudane:
Nowe reklamy iPada znowu są nudne jak flaki z olejem. A konkretnie jak gigantyczna porcja niesamowicie dynamicznych, żywiołowych, energetycznych i przelatujących przez ekran flaków z olejem. Tak na oko ze trzy wagony flaków.
Piszę o flakach, bo w porównaniu do poprzednich reklam, których kompletnie nie dało się zrozumieć, tutaj ponownie wraca łopatologiczny przekaz, z którego wynika, że iPad ani na jotę nie zmienił się od dnia swych narodzin i jest wciąż taki sam. Już od trzech lat dostajemy wciąż tę samą papkę - używajcie iPada, bo jest wszechstronny i jest na niego pierdyliard zajebistych aplikacji. I oczywiście zapraszamy do App Store.
Kurde, przecież oni od trzech lat wciąż maglują to samo! Powtarzają się jak Australijczyk z Alzheimerem, usiłujący wspólnymi siłami wyrzucić bumerang. Co się zmieniło w filozofii funkcjonowania iPada? Równie dobrze MPK (dla Warszawiaków - MZK) mogłoby się reklamować w taki sposób: "Korzystajcie z naszych usług. Mamy wprawdzie wciąż takie same kasowniki i te same autobusy co trzy lata temu, ale teraz jest w nich jeszcze większy tłok!"
Przy okazji wyszło na jaw, że kupertyńskie laboratoria właśnie prowadzą badania nad reklamą podprogrową. Na razie idzie im z tą podprogowością, jak z Bluetoothem w iPhonie. Coś tam im dzwoniło, ale nie wiedzą, w którym kościele. Muszą jeszcze nad tym popracować. Dla ułatwienia, całkiem za darmo mogę im podpowiedzieć, że napisy idą za szybko, żeby je przeczytać normalnie, ale z kolei jeszcze zbyt wolno, żeby zadziałać podprogowo. I jest ich trochę za dużo.
Ale już na pewno poprawią to w następnych, bardziej udanych reklamach, których spodziewam się co najmniej kilkunastu w najbliższym miesiącu...
A na razie obejrzyjcie sobie te nieudane: