iPad podbija Hollywood
No i wykrakałem , że czeka nas wysyp reklam o iPadzie... Właśnie ukazała się kolejna z nich, pod wiele obiecującym tytułem "Hollywood...
http://applefobia.blogspot.com/2013/02/ipad-podbija-hollywood.html
No i wykrakałem, że czeka nas wysyp reklam o iPadzie... Właśnie ukazała się kolejna z nich, pod wiele obiecującym tytułem "Hollywood", ale nie obiecujcie sobie zbyt wiele...
Wybitni specjaliści i koledzy po piórze z MyApple twierdzą, że reklama "Hollywood" uzmysławia nam wszechstronność i profesjonalne zastosowania iPada Mini do produkcji filmowych. Ja wprawdzie mam całkiem inne wrażenia, których nie zawaham się przedstawić, ale na wypadek, gdybyście nie mieli własnego zdania, przeczytajcie opinię specjalistów:
Jeśli komuś z was udało się jakimś cudem wypatrzyć w tej reklamie choć fragment pokazujący jakiś etap montażu wideo albo "szerokie możliwości użycia iPada przy tworzeniu kompletnego filmu", niech z łaski swojej zawiadomi w pierwszej kolejności mojego okulistę, a potem szybciutko swojego psychoanalityka.
I co dalej? Wszyscy znamy przecież siłę oddziaływania reklam Apple. Jestem pewien, że po zobaczeniu słynnej sceny z Indianą Dżonsem, ponad wszelką wątpliwość nakręconej i zmontowanej przez Spielberga przy pomocy trzech iPadów z Retiną i iPhona 5 w 1984 roku, większość producentów filmowych uwierzy, że iPad Mini to profesjonalne narzędzie all-in-one do kręcenia, obróbki i postprodukcji, po czym wychrzani na hollywoodzki śmietnik wszystkie te niepotrzebne badziewia w postaci kamer, sprzętu oświetleniowego, mikrofonów, stołów montażowych, komputerów i podobnych dupereli. A do efektów specjalnych przecież wystarczy Instagram...
Jednak, aby być uczciwym, muszę przyznać, że jedna rzecz w tej reklamie nie minęła się z prawdą. iPad doskonale może się sprawdzić jako filmowy "klaps". Po doczepieniu tej górnej deseczki za pomocą jakiegoś małego zawiasu, przykręconego takimi malutkimi, ameliniowymi śrubkami...
Wybitni specjaliści i koledzy po piórze z MyApple twierdzą, że reklama "Hollywood" uzmysławia nam wszechstronność i profesjonalne zastosowania iPada Mini do produkcji filmowych. Ja wprawdzie mam całkiem inne wrażenia, których nie zawaham się przedstawić, ale na wypadek, gdybyście nie mieli własnego zdania, przeczytajcie opinię specjalistów:
Nowa reklama iPada skupia się przede wszystkim na tworzeniu. Stylem mocno nawiązuje do poprzednich spotów, tym razem jednak słowa kluczowe to "światła, kamera, akcja!". Apple prezentuje szerokie możliwości użycia tabletu (a przede wszystkim aplikacji dostępnych w App Store) przy tworzeniu kompletnego filmu.No cóż, jak na moje kaprawe oko z reklamy "Hollywood" możemy się dowiedzieć co najwyżej tyle, że na iPadzie można przesuwać obrazki w dowolnych kierunkach, powiększać zdjęcia reflektorów, oglądać fragmenty filmów oraz obejrzeć sobie napis "Hollywood" w 3D. Jak na sprzęt do profesjonalnej produkcji filmowej, to dla mnie bomba...
Jeśli komuś z was udało się jakimś cudem wypatrzyć w tej reklamie choć fragment pokazujący jakiś etap montażu wideo albo "szerokie możliwości użycia iPada przy tworzeniu kompletnego filmu", niech z łaski swojej zawiadomi w pierwszej kolejności mojego okulistę, a potem szybciutko swojego psychoanalityka.
I co dalej? Wszyscy znamy przecież siłę oddziaływania reklam Apple. Jestem pewien, że po zobaczeniu słynnej sceny z Indianą Dżonsem, ponad wszelką wątpliwość nakręconej i zmontowanej przez Spielberga przy pomocy trzech iPadów z Retiną i iPhona 5 w 1984 roku, większość producentów filmowych uwierzy, że iPad Mini to profesjonalne narzędzie all-in-one do kręcenia, obróbki i postprodukcji, po czym wychrzani na hollywoodzki śmietnik wszystkie te niepotrzebne badziewia w postaci kamer, sprzętu oświetleniowego, mikrofonów, stołów montażowych, komputerów i podobnych dupereli. A do efektów specjalnych przecież wystarczy Instagram...
Jednak, aby być uczciwym, muszę przyznać, że jedna rzecz w tej reklamie nie minęła się z prawdą. iPad doskonale może się sprawdzić jako filmowy "klaps". Po doczepieniu tej górnej deseczki za pomocą jakiegoś małego zawiasu, przykręconego takimi malutkimi, ameliniowymi śrubkami...