applefobia
Applefobia


Loading...

MacWorld 2013. Mysza rządzi.

MacWorld to impreza z wieloletnią tradycją. Prawie jak Wyścig Pokoju. Fanboje kochają MacWorld i wcale się nie dziwię, bo na tym odpustowym ...

MacWorld to impreza z wieloletnią tradycją. Prawie jak Wyścig Pokoju. Fanboje kochają MacWorld i wcale się nie dziwię, bo na tym odpustowym targowisku można znaleźć to wszystko, czego brakuje urządzeniom Apple. MacWorld to emanacja ukrytych fanbojskich pragnień i marzeń, skryta w stertach kolorowego badziewia.




Zastanawiające jest to, że głosząc teorię o doskonałości, perfekcji i funkcjonalności urządzeń Apple, fanboje tak chętnie gnają, klepiąc się piętami w pośladki, na MacWorld, aby tam zaopatrzyć się w protezy tego, czego Apple samo nie raczyło lub nie potrafiło zaoferować w swoich produktach.

Nie inaczej było i w tym roku. Przykład? Proszę bardzo. W propagowanej przez Apple erze ekranów dotykowych, magicznych gestów i cudownych, patentowanych szklanych gładzików, ranking na najlepsze akcesorium do Maka wygrała... proteza myszy.

Starzy wyjadacze, redaktorzy Cult of Mac, uznali że horrendalnie droga, klockowata przystawka do iPhona o nazwie Mauz, symulująca mysz z rolką i programowanymi przyciskami to najbardziej coolerska rzecz, jaką można podłączyć do Maka.




Zanim zapytacie, jak można się jarać mizianiem spoconą łapą po rozgrzanym szkle i kanciastych krawędziach, przy okazji niszcząc iPhona szuraniem po stole, to pomyślcie, że od 1976 roku makjuzerów nie spotkało nic lepszego - począwszy od jakichś kanciastych i okrągłych jednoprzyciskowych wynalazków...



... aż po nieszczęsną Magic Mouse, w której trzeba zmieniać baterie częściej niż w Melexie wożącym wycieczki po Krakowie. 

No i jak tu się dziwić, że macochiści fascynują się myszką z rolką i programowanymi klawiszami? Ci biedacy nigdy nie dostali od Apple porządnej myszki. To nic, że ten nowy wynalazek ciężko obsługiwać bezwzrokowo i że żywotność takiej myszy wynosi tyle co czas pracy iPhona. Ważne, że jest stajlowo, nie trzeba wystawiać nosa poza rezerwat i można udawać, że nie ma takiej marki jak Logitech...

O tej, pożal się Boże, myszy już pisałem dokładniej, więc możecie sobie doczytać, że obsługuje jakieś tam magiczne gesty i robi inne rzeczy. Ale sam fakt, że makjuzerom - gotowym wszak własną piersią bronić tezy o wyjątkowym komforcie pracy na trackpadzie, wciąż tak daje się we znaki brak zwykłej myszki, o czymś chyba świadczy.

No cóż, jeśli w tym roku to był najlepszy i najciekawszy gadżet do Maka na MacWorld 2013, to ja wolę nie myśleć całej reszcie. Dlatego też opiszę inne eksponaty bez myślenia. Spodziewajcie się kolejnych artykułów...


mauz 7434367010164462231

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga