applefobia
Applefobia


Loading...

Instagram atakuje na papierze

Niestety nie ustaje moda na psucie zdjęć. O ile jednak nakładanie tandetnych filtrów na badziewne fotki trampków, kotów i rozlanej kawy jesz...

Niestety nie ustaje moda na psucie zdjęć. O ile jednak nakładanie tandetnych filtrów na badziewne fotki trampków, kotów i rozlanej kawy jeszcze można uznać za niegroźne zboczenie, to utrwalanie tego chłamu na papierze należy traktować jako zbrodnię przeciw ekologii.




Mimo to w sieci pojawił się internetowy serwis, którego nazwy przez litość nie wymienię, a który oferuje uzależnionym od Instagrama nieszczęśnikom niepowtarzalną szansę wydrukowania ich spapranych filtrami słitfoci i uwiecznienia na długie lata dowodów ich nieokiełznanej kreatywności. Oczywiście w ramach gotowych szablonów...

Na tym kreatywność się nie kończy. Prawdziwy szał dla instagramofilów zaczyna się przy wyborze formatu odbitek:
Od dziś fani Instagramu będą mogli cieszyć się swoimi zdjęciami również w wersji papierowej. Instadruk.pl proponuje cztery nietuzinkowe formy wydruku. Kwadraty, czyli klasyczne fotki o wymiarach 10 cm x 10 cm (duże kwadraty) lub 6.35 x 6.35 cm (małe kwadraty). 
Co za inwencja! Małe i duże kwadraty! Matko kochana, od czasu wynalezienia iPada Mini nie było większej nietuzinkowości... Ale to nie koniec, można wręcz odejść od zmysłów, gdy czyta się dalszą ofertę:
Memoprinty, zdjęcia o wymiarach 8.5 cm x 7 cm, na których można dodać dowolny tekst. Mogą to być np. data, imiona, wydarzenie, cytat, bądź miejsce, w którym zdjęcie zostało zrobione. Miniprinty, czyli produkty inspirowane stylistyką oldschoolowych polaroidów. Doskonały pomysł na wizytówkę lub prezent dla znajomych. Idealnie mieszczą się do portfela. Plakaty, to kilkaset instagramowych zdjęć połączonych na jednym arkuszu. Wykonany w technologii lateksowej, dzięki czemu jest odporny na warunki zewnętrze i promienie UV.
Memoprinty, plakaty, miniprinty, podróbka zdjęć z polaroida, wielkie nieba! Całe sterty tego kiczu na jednym arkuszu! No dobra, już wystarczy tych zachwytów, trza otrzepać kolana z pajęczyn i iść do komórki po węgiel. Tylko ten lateks jakoś głupio mi się kojarzy... Aż strach teraz wyjść z domu.

Mimo tych wszystkich pokus, z lateksem włącznie, ja jakoś jednak nadal obejdę się bez Instagrama. Gdy zamarzy mi się oglądaniu fotek z chorymi kolorami, po prostu wyjmę z szuflady album z ORWO-wskimi odbitkami zdjęć borsuka z Pierwszej Komunii. Po co szukać daleko?

Żródło: jak zwykle MyApple


instagram 5639936043029424596

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga