Jailbreak do iOS 6.1. Odliczanie trwa
Jedyną rzeczą, na którą fanboje czekają z równą ekscytacją, co na premierę kolejnego produktu Apple, jest pojawienie się jailbreaka do aktua...
http://applefobia.blogspot.com/2013/02/jailbreak-do-ios-61-odliczanie-trwa.html
Jedyną rzeczą, na którą fanboje czekają z równą ekscytacją, co na premierę kolejnego produktu Apple, jest pojawienie się jailbreaka do aktualnej wersji iOS. Nie bardzo wiem, jaki jest sens przepłacania za iPhona, aby go potem partyzanckimi metodami doprowadzać do funkcjonalności przeciętnego telefonu z Androidem, ale chyba po prostu brakuje mi wyobraźni i kreatywności...
Jak ćwierkają wiewiórki (nie wierzycie? Wystarczy dobrze naładowany akumulator, a każdy będzie ćwierkał), jailbreak do iOS 6.1 zbliża się wielkimi krokami i fanboje będą mieli kolejną Gwiazdkę. Ponieważ Apple jest nad wyraz aktywne w wydawaniu epokowych aktualizacji do iOS, psując przy okazji już działające jailbreaki, takich Gwiazdek będzie w tym roku zapewne jeszcze kilka. Zupełnie tak, jakby podpity wujek wielokrotnie zabierał wam i oddawał te same sanki, każąc się za każdym razem całować po rękach...
Niezależnie od tego, jak wielką frajdę sprawi ajfoniarzom kolejny jailbreak, jego idea nadal pozostaje dla mnie równie sensowna, jak wydanie oszczędności całego życia na wycieczkę do Emiratów Arabskich, aby chwilę potem porwać samolot i polecieć na Ibizę, bo tam jest jednak fajnej, panuje większy luz i można się napić bez ryzyka ucięcia łba krzywą szablą. To nie lepiej polecieć prosto na Ibizę?
I tak trwa ten odwieczny, niepojęty rytuał regularnego "udoskonalania" Najbardziej Zaawansowanego Mobilnego Systemu Operacyjnego. No to, kuźwa, jest najlepszy na świecie, czy nie? W żadnym z telefonów różnych marek, które posiadałem przez ostatnie kilkanaście lat, nie czułem potrzeby rozpieprzania systemu, aby zyskać jakieś nowe funkcje. One tam już były. Inaczej przecież nie kupiłbym telefonu. A gdy zmieniały się moje potrzeby, zmieniałem telefon na lepiej wyposażony czy bardziej funkcjonalny model.
Takiego luksusu są pozbawieni ajfoniarze, niewolniczo uwiązani do marki i skazani na jedyny możliwy, ubogi niczym budżet Somalii, standard funkcjonalności. Dlatego myślę, że za jailbreakiem stoi perwersyjne pragnienie, marzenie, żeby mieć coś, co wygląda jak iPhone, ale żeby działało jak prawdziwy telefon. Żeby ożenić się z francuską modelką, ale żeby umiała grać w szachy i naprawić odkurzacz. Żeby zjeść ciastko i mieć ciastko. Żeby kupić sobie Golfa kabrio i przerobić go na Żuka-chłodnię. Czy jakoś tak...
Próbowałem już kiedyś zgłębić to zagadnienie, ale poległem mimo wsparcia wybitnych specjalistów. A wy wiecie, o co chodzi z jailbreakiem?
Źródło: Ubergizmo
Jak ćwierkają wiewiórki (nie wierzycie? Wystarczy dobrze naładowany akumulator, a każdy będzie ćwierkał), jailbreak do iOS 6.1 zbliża się wielkimi krokami i fanboje będą mieli kolejną Gwiazdkę. Ponieważ Apple jest nad wyraz aktywne w wydawaniu epokowych aktualizacji do iOS, psując przy okazji już działające jailbreaki, takich Gwiazdek będzie w tym roku zapewne jeszcze kilka. Zupełnie tak, jakby podpity wujek wielokrotnie zabierał wam i oddawał te same sanki, każąc się za każdym razem całować po rękach...
Niezależnie od tego, jak wielką frajdę sprawi ajfoniarzom kolejny jailbreak, jego idea nadal pozostaje dla mnie równie sensowna, jak wydanie oszczędności całego życia na wycieczkę do Emiratów Arabskich, aby chwilę potem porwać samolot i polecieć na Ibizę, bo tam jest jednak fajnej, panuje większy luz i można się napić bez ryzyka ucięcia łba krzywą szablą. To nie lepiej polecieć prosto na Ibizę?
I tak trwa ten odwieczny, niepojęty rytuał regularnego "udoskonalania" Najbardziej Zaawansowanego Mobilnego Systemu Operacyjnego. No to, kuźwa, jest najlepszy na świecie, czy nie? W żadnym z telefonów różnych marek, które posiadałem przez ostatnie kilkanaście lat, nie czułem potrzeby rozpieprzania systemu, aby zyskać jakieś nowe funkcje. One tam już były. Inaczej przecież nie kupiłbym telefonu. A gdy zmieniały się moje potrzeby, zmieniałem telefon na lepiej wyposażony czy bardziej funkcjonalny model.
Takiego luksusu są pozbawieni ajfoniarze, niewolniczo uwiązani do marki i skazani na jedyny możliwy, ubogi niczym budżet Somalii, standard funkcjonalności. Dlatego myślę, że za jailbreakiem stoi perwersyjne pragnienie, marzenie, żeby mieć coś, co wygląda jak iPhone, ale żeby działało jak prawdziwy telefon. Żeby ożenić się z francuską modelką, ale żeby umiała grać w szachy i naprawić odkurzacz. Żeby zjeść ciastko i mieć ciastko. Żeby kupić sobie Golfa kabrio i przerobić go na Żuka-chłodnię. Czy jakoś tak...
Próbowałem już kiedyś zgłębić to zagadnienie, ale poległem mimo wsparcia wybitnych specjalistów. A wy wiecie, o co chodzi z jailbreakiem?
Źródło: Ubergizmo