Jak robić szpiegowskie słitfocie
Jest niewielka grupa kreatywnych osób (jakieś 80 milionów), które uwielbiają pstrykać słitfocie i twórczo wzbogacać je Instagramem, ale z r...
http://applefobia.blogspot.com/2013/02/jak-robic-szpiegowskie-sitfocie.html
Jest niewielka grupa kreatywnych osób (jakieś 80 milionów), które uwielbiają pstrykać słitfocie i twórczo wzbogacać je Instagramem, ale z różnych względów wstydzą się robić zdjęcia iPhonem na ulicy. To właśnie dla nich powstało to akcesorium...
We własnej łazience każdy jest królem słitfoci, ale jest cała masa ważnych powodów, dla których ludzie wstydzą się fotografować iPhonem w miejscach publicznych. Jedni, ci czujący w sobie buzujący geniusz kreatywności, chcą uniknąć łatki typowego, mainstreamowego słitfociarza i środowiskowego ostracyzmu. Inni wolą się nie rzucać w oczy z iPhonem w idiotycznie wyciągniętej ręce. Jeszcze inni po prostu spełniają się, ukradkiem fotografując cycki na plaży, ale nie lubią dostawać po pysku dmuchanym krokodylem.
Jest rozwiązanie! Dzięki MirrorCase - połączeniu pancernej obudowy i peryskopowego lustereczka - można udawać, że wcale nie robi się zdjęcia, a równicześnie słitfocić, ile wlezie. Z MirrorCase w dłoni, z odległości paru kroków wygląda się jak przyjezdny z głębokiej prowincji, szukający drogi przy pomocy ruskiego GPS-a w żeliwnej obudowie. Nikt się nie domyśli, że właśnie jest szpiegowany przez najbardziej zaawansowany aparat fotograficzny świata.
Kamuflaż jest tak doskonały, że nie wątpię, iż MirrorCase przyciągnie zainteresowanie przeróżnych agencji wywiadu i komórek szpiegowskich. Pod amerykańskimi ambasadami zaczną krążyć komanda agentów KGB i kubańskich szpiegów, spacerujących wte i nazad, zawzięcie symulujących pisanie SMS-ów i polujących na moment, gdy attaché kulturalny będzie miał niedopięty rozporek, aby po odpowiednim udramatyzowaniu kolorów Instagramem wrzucić kompromitujący materiał na Flickra i wywołać konflikt dyplomatyczny.
Również na plażach i w innych miejscach, gdzie można natrafić na cycki, zaroi się od osób z iPhonami, które będą udawały, że nawet w pełnym słońcu nie mogą się oderwać od czytania najnowszego e-booka Paula Coelho, albo koniecznie muszą przejrzeć notowania giełdowe. Ale oczywiście nikt się nie domyśli, o co chodzi.
Ponieważ MirrorCase, póki co, pasuje tylko do Foresa, dramatycznie wzrośnie popyt na starsze iPhony, napędzany przez wywiady obcych mocarstw i tabuny wojerystów. Takie ożywienie na rynku antyków i tyle możliwości za głupie 50 dolców! Nic, tylko brać! Jest tylko jeden problem... Jak do tego dokręcić L-kę Canona?
Źródło: Cult of Mac