Ale o co chodzi?
Znacie zapewne to niepokojące uczucie, występujące w zetknięciu z obiektami kultury wyższej, gdy stojąc w obliczu dzieła o bliżej nieustalon...
http://applefobia.blogspot.com/2012/12/ale-o-co-chodzi.html
Znacie zapewne to niepokojące uczucie, występujące w zetknięciu z obiektami kultury wyższej, gdy stojąc w obliczu dzieła o bliżej nieustalonym przeznaczeniu, zachodzicie w głowę "co autor miał na myśli". Taka właśnie jest nowa reklama iPada.
Treść filmiku jest prosta jak przepis na wodę z kałuży. Dzieweczka widoczna na iPadzie brzęka na ukulele i śpiewa, że będzie w domu na święta. Natomiast dziadzio widoczny na iPadzie Mini ogranicza się do empatii i wykonywania ujmującej za serce mimiki. No i co z tego?
Moim zdaniem, twórcy tej reklamy kompletnie nie wiedzieli, co tak naprawdę chcą zareklamować. Porównanie wielkości iPadów? Święta? Lądowy i powietrzny transport pasażerski? Lekcje gry na ukulele? Odzież dla młodzieży? Okulary korekcyjne? Meble? Farby emulsyjne do wnętrz? Sprzęt do odśnieżania?
Czego dowiedzieliście się z tej reklamy o Apple? Że jest fajne? Wiem, wiem - jestem nieczuły jak 300-letni kloc dębiny i pozbawiony wrażliwości bardziej niż wór portlandzkiego cementu, ale mimo to zapytam - o co chodzi? Albo, żeby było bardziej światowo - WTF?
O! już wiem! Może chodziło o reklamę iPada? Ale którego? Mini czy tego z Retiną? Uch... ciężko się domyślić. Wszak filmik nie zachwala żadnej unikalnej funkcji tabletu Apple - zagrać na ukulele i zaśpiewać dziadkowi można również przez Skajpa albo przez byle jaki telefon z kamerką do wideorozmów - wyjdzie o wiele taniej niż za 2 iPady i 2 routery WiFi. No i Retina nie jest do tego potrzebna.
Bohaterem następnej reklamy Apple z tej serii będą zapewne nowe 27 i 21,5-calowe iMaki. Na dużym iMaku będzie wyświetlony widok mniejszego, a na mniejszym - widok dużego. I tak przez 30 sekund. Potem spadną opiłki aluminium. I sami się domyślcie, o co chodziło...
Aha, jeszcze jedno. Szczególnie idiotyczny szczegół, jaki rzucił mi się w oczy przy analizie tej reklamy iPada, to symbol słuchawki na dolnym pasku, służący do zakończenia połączenia. Hmm... skąd tu słuchawka? Udało wam się kiedyś zadzwonić z iPada?
Treść filmiku jest prosta jak przepis na wodę z kałuży. Dzieweczka widoczna na iPadzie brzęka na ukulele i śpiewa, że będzie w domu na święta. Natomiast dziadzio widoczny na iPadzie Mini ogranicza się do empatii i wykonywania ujmującej za serce mimiki. No i co z tego?
Moim zdaniem, twórcy tej reklamy kompletnie nie wiedzieli, co tak naprawdę chcą zareklamować. Porównanie wielkości iPadów? Święta? Lądowy i powietrzny transport pasażerski? Lekcje gry na ukulele? Odzież dla młodzieży? Okulary korekcyjne? Meble? Farby emulsyjne do wnętrz? Sprzęt do odśnieżania?
Czego dowiedzieliście się z tej reklamy o Apple? Że jest fajne? Wiem, wiem - jestem nieczuły jak 300-letni kloc dębiny i pozbawiony wrażliwości bardziej niż wór portlandzkiego cementu, ale mimo to zapytam - o co chodzi? Albo, żeby było bardziej światowo - WTF?
O! już wiem! Może chodziło o reklamę iPada? Ale którego? Mini czy tego z Retiną? Uch... ciężko się domyślić. Wszak filmik nie zachwala żadnej unikalnej funkcji tabletu Apple - zagrać na ukulele i zaśpiewać dziadkowi można również przez Skajpa albo przez byle jaki telefon z kamerką do wideorozmów - wyjdzie o wiele taniej niż za 2 iPady i 2 routery WiFi. No i Retina nie jest do tego potrzebna.
Bohaterem następnej reklamy Apple z tej serii będą zapewne nowe 27 i 21,5-calowe iMaki. Na dużym iMaku będzie wyświetlony widok mniejszego, a na mniejszym - widok dużego. I tak przez 30 sekund. Potem spadną opiłki aluminium. I sami się domyślcie, o co chodziło...
Aha, jeszcze jedno. Szczególnie idiotyczny szczegół, jaki rzucił mi się w oczy przy analizie tej reklamy iPada, to symbol słuchawki na dolnym pasku, służący do zakończenia połączenia. Hmm... skąd tu słuchawka? Udało wam się kiedyś zadzwonić z iPada?