Akcje w górę, akcje w dół
Jak z dumą doniosły media z jabłkowego rezerwatu, akcje Apple osiągnęły rekordowy poziom 600 dolarów za sztukę papieru. Niestety, nie na d...
http://applefobia.blogspot.com/2014/05/akcje-w-gore-akcje-w-do.html
Jak z dumą doniosły media z jabłkowego rezerwatu, akcje Apple osiągnęły rekordowy poziom 600 dolarów za sztukę papieru. Niestety, nie na długo...
Kolejny interwencyjny skup własnych akcji przez Apple przyniósł spodziewane rezultaty - od jakiegoś czasu giełdowe notowania firmy systematycznie szły w górę, aby 5 maja przebić psychologiczną barierę 600 dolarów. A potem nawet nieco ponad 600. Radości w rezerwacie nie było końca - Apple wreszcie pokazało szmaciarzom, kto tu rządzi...
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie baczny rzut oka na te "rekordowe notowania", który uzmysławia nam, że jest to jedno z typowych, pozornych osiągnięć Apple - na krótką skalę jest postęp, ale jeśli przyjrzeć się notowaniom z szerszej perspektywy, widzimy, że Apple wciąż odrabia straty z dobrych czasów, gdy w 2012 roku akcje chodziły po 700 dolców za sztukę. To tak, jakby ktoś po eksmisji z penthousa na 12 piętrze do czynszówki na parterze, odczuwał dumę z ponownej przeprowadzki na 8 piętro. Też mi awans...
Apple odniosło kolejny sukces "przez porównanie". W porównaniu z ostatnimi tygodniami jest znaczący postęp i inwestorzy z krótką pamięcią strzelają właśnie korkami od szampana, ale ci nabici w butelkę przez Andy Zaky'ego wciąż liczą straty z czasów, gdy akcje Apple miały błyskawicznie osiągnąć cenę 2000 dolarów za sztukę. Patrząc w tych kategoriach, już możemy opijać technologiczny przełom i sukces następnej edycji MacBooków Air - jest ogromne prawdopodobieństwo, że przez porównanie do aktualnego modelu będą miały szybsze dyski :)
Niestety, szczęście nie trwa wiecznie. Rekord został pobity, ale nie na długo. Dziś akcje Apple już są tańsze o dychę i kosztują około 590 dolców. Czyżby Apple skończyła się kasa na skup interwencyjny?
Kolejny interwencyjny skup własnych akcji przez Apple przyniósł spodziewane rezultaty - od jakiegoś czasu giełdowe notowania firmy systematycznie szły w górę, aby 5 maja przebić psychologiczną barierę 600 dolarów. A potem nawet nieco ponad 600. Radości w rezerwacie nie było końca - Apple wreszcie pokazało szmaciarzom, kto tu rządzi...
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie baczny rzut oka na te "rekordowe notowania", który uzmysławia nam, że jest to jedno z typowych, pozornych osiągnięć Apple - na krótką skalę jest postęp, ale jeśli przyjrzeć się notowaniom z szerszej perspektywy, widzimy, że Apple wciąż odrabia straty z dobrych czasów, gdy w 2012 roku akcje chodziły po 700 dolców za sztukę. To tak, jakby ktoś po eksmisji z penthousa na 12 piętrze do czynszówki na parterze, odczuwał dumę z ponownej przeprowadzki na 8 piętro. Też mi awans...
Apple odniosło kolejny sukces "przez porównanie". W porównaniu z ostatnimi tygodniami jest znaczący postęp i inwestorzy z krótką pamięcią strzelają właśnie korkami od szampana, ale ci nabici w butelkę przez Andy Zaky'ego wciąż liczą straty z czasów, gdy akcje Apple miały błyskawicznie osiągnąć cenę 2000 dolarów za sztukę. Patrząc w tych kategoriach, już możemy opijać technologiczny przełom i sukces następnej edycji MacBooków Air - jest ogromne prawdopodobieństwo, że przez porównanie do aktualnego modelu będą miały szybsze dyski :)
Niestety, szczęście nie trwa wiecznie. Rekord został pobity, ale nie na długo. Dziś akcje Apple już są tańsze o dychę i kosztują około 590 dolców. Czyżby Apple skończyła się kasa na skup interwencyjny?