Naprawiają, naprawiają i naprawić nie mogą...
Podstawowa różnica między ekosystemem Apple a realnym socjalizmem jest taka, że socjalizm zajmował się głównie heroiczną walką z proble...
http://applefobia.blogspot.com/2014/05/naprawiaja-naprawiaja-i-naprawic-nie.html
Podstawowa różnica między ekosystemem Apple a realnym socjalizmem jest taka, że socjalizm zajmował się głównie heroiczną walką z problemami nieznanymi w innych ustrojach, natomiast w rezerwacie Apple... a nie, jednak niczym się nie różnią...
Nie tak dawno pisałem o tym, jaką pułapką stała się usługa iMessage dla tych haniebnych zdrajców, którzy porzucili swoje piękne iPhony i przesiedli się na skrzypiące telefony z Androidem. Opuszczając najdoskonalszy ekosystem świata stracili SMS-ową łączność ze znajomymi z rezerwatu, gdyż niezwykle zaawansowane technologicznie serwery Apple nie poradziły sobie z konwersją wiadomości iMessage na zwykłe SMS-y (i vice-cersa). W efekcie nie dochodzi do komunikacji tekstowej pomiędzy platformą Apple a normalnymi telefonami, bo wiadomości giną gdzieś po drodze.
Mimo wszelkich pozorów, nie jest to jednak zemsta Apple na niewiernych użytkownikach, lecz zwyczajna awaria, do której Cupertino niechętnie, bo niechętnie, ale w końcu się przyznało po tym, gdy paru wkurzonych userów zagroziło procesami sądowymi za brak możliwości korzystania z usługi komunikacyjnej wbudowanej w telefon.
Jak poinformowało Apple, winne są serwery iMessage i ich oprogramowanie oraz cudowny system operacyjny iOS. W Cupertino po prostu nie wyobrażali sobie sytuacji, żeby ktoś chciał przesiąść się z iPhona na inny telefon, więc geniusze inżynierii i marketingu nawet nie zadali sobie trudu, aby przetestować taki wariant wydarzeń.
Dobrze chociaż, że Apple nie próbuje teraz tradycyjną metodą zwalić winy na użytkowników albo na producentów telefonów z Androidem. Złotousty Phil Schiller jakoś ostatnio się uspokoił i nawet nie próbuje wytłumaczyć, że ginące wiadomości tekstowe to nic takiego. Ech, gdyby Steve żył, to by nam dopiero pokazał, jak się prawidłowo trzyma telefon przy pisaniu SMS-ów...
Pech Apple polega na tym, że nie wystarczy wiedzieć o awarii - trzeba jeszcze umieć ją naprawić. I tu właśnie rodzą się problemy nieznane w innych ekosystemach. Jak twierdzi Apple, z własnymi serwerami już częściowo sobie poradziło, ale użytkowników iGadżetów czeka jeszcze aktualizacja iOS-a, która usunie problem z iMessage. Albo i nie... bo jak widać, największą kłodą na drodze do szczęścia userów są autorskie, innowacyjne pomysły Apple...
A pomyśleć, że przez tyle lat zwykłe SMS-y śmigały pomiędzy telefonami wszystkich możliwych marek i nawet nie wiedzieliśmy, jakie to skomplikowane...
Źródło: MyApple