applefobia
Applefobia


Loading...

Małżeństwo z MacBookiem? A właściwie czemu nie?

Nie bez powodu środowisko fanów i użytkowników sprzętu Apple uchodzi za zbiorowisko - oględnie rzecz ujmując - oryginałów i ekscentryków. ...

Nie bez powodu środowisko fanów i użytkowników sprzętu Apple uchodzi za zbiorowisko - oględnie rzecz ujmując - oryginałów i ekscentryków. Dziś mamy kolejny dobitny przykład tej odmienności...

Wyznawcy Apple to niezwykle specyficzna grupa społeczna. Wskutek obowiązujących reguł politycznej poprawności nazywa się ich eufemistycznie oryginałami i ekscentrykami lub ewentualnie kreatywnymi baristami, ale w mowie potocznej (którą oczywiście się brzydzimy) zwykło się określać to środowisko jako bandę świrów i pojebów. Jak się okazuje, nie bez powodu...

Wedle doniesień z różnych mediów, niejaki Chris Sevier, mieszkaniec Florydy, wkroczył właśnie na drogę sądową, walcząc z władzami stanu o przyznanie mu prawa do poślubienia własnego... MacBooka. Jak tłumaczy ten nieszczęśnik, wskutek obcowania z internetową pornografią uzależnił się od tej formy pożycia intymnego, przedkładając ameliniowe unibody swego MacBooka ponad kontakty cielesne z żywymi osobami. A co za tym idzie, w ramach dążenia do zagwarantowanego konstytucją pełni osobistego szczęścia, nade wszystko pragnie poślubić obiekt swej adoracji i uwielbienia.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Chris Sevier jest już znany czytelnikom Applefobii, bo o jego wcześniejszych ekscesach pisałem w artykule rok temu. Wtedy oskarżył Apple o szerzenie pornografii, którą z własnej nieprzymuszonej woli oglądał w internecie, ale najwidoczniej od tej pory mu się pogorszyło, skoro ani nie zmienił zainteresowań, ani platformy sprzętowej. Gdyby przesiadł się na jakiegoś skrzypiącego laptopa z zamulającą Windą i zacinającymi się filmikami porno we Flashu, na pewno by się w nim nie zakochał. Tak przynajmniej wynika ze statystyk, bo jak dotąd nic nie wiadomo o tym, żeby windziarze masowo chcieli się żenić ze swoimi laptopami.

Wracajmy jednak do bieżących spraw. Pozostaje dla mnie intrygującą zagadką, jak - w razie prawnego usankcjonowania związku - Chris Sevier zamierza skonsumować swoje małżeństwo z MacBookiem. Moja rozbudzona wyobraźnia podpowiada mi, że mimo szczerych chęci i rozpalonej chuci pożycie intymne z laptopem może być uciążliwe, bowiem MacBooki mimo swego niewątpliwego zaawansowania technicznego nie mają stosownych po temu interfejsów, a i o przypadkowe poparzenia wcale nietrudno. Nie mówiąc o wysokim ryzyku przytrzaśnięcia genitaliów klapą...

Przypuszczam, że parę fikuśnych przejściówek mogłoby doraźnie załatwić sprawę miłosnych igraszek z MacBookiem, ale myśląc o swoim związku perspektywicznie, Mr. Sevier powinien raczej rozważyć zakup najtańszego Maka Pro, który dzięki swej wyjątkowej konstrukcji dysponuje o wiele większym potencjałem perwersyjności, oferując przy okazji wydajne chłodzenie przegrzanych przydatków. No chyba, że woli seks grupowy - wtedy warto zainwestować w potaniałe ostatnio MacBooki Air.

Niestety, smutna prawda jest taka, że nawet największa miłość do sprzętu Apple nie gwarantuje pełnego skonsumowania związku i doczekania się potomstwa. Na szczęście, wbrew okrutnym prawom biologii, różnorodność oferty Apple daje nadzieję na pozytywne rozwiązanie problemu. Można się spodziewać, że wkrótce Chris Sevier wystąpi do sądu z kolejnym wnioskiem - o możliwość adopcji iPada albo iPhona...


Źródło: dobreprogramy.pl, PC World

seks 4724340866483941983

Strona główna item

Bądź na bieżąco



REKLAMY






Losowy wpis z archiwum

Archiwum bloga