iWatch - najnowsze przecieki
Już tylko parę dni zostało do największego i najśmieszniejszego wydarzenia w branży IT, czyli konferencji WWDC 2014. Oczekiwania są ogrom...
http://applefobia.blogspot.com/2014/05/iwatch-najnowsze-przecieki.html
Już tylko parę dni zostało do największego i najśmieszniejszego wydarzenia w branży IT, czyli konferencji WWDC 2014. Oczekiwania są ogromne. Fanboje grzeją się z niecierpliwości. dziennikarze ostrzą pióra, a zaproszeni goście szykują kanapki i termosy na drogę. A my prezentujemy najnowsze przecieki odnośnie iWatcha...
Konferencja Apple od zawsze budzi wielkie emocje. Zwłaszcza wśród tych, którzy zapłacili 1.600 dolców za bilet, uprawniający do klaskania podczas pokazu dziwnych pomysłów i technologii z odzysku. Wśród wszystkich rzeczy, które hipotetycznie mogą zostać pokazane na WWDC, mityczny, mitologiczny i wręcz mistyczny zegarek Apple cieszy się największym zainteresowaniem. Fanboje czekają na niego równie niecierpliwie jak Ściana Wschodnia na zniesienie wiz do USA i tanie połączenie autobusowe PKS z Chicago.
Nie ma się więc co dziwić, że gdy niedawno pojawił się kolejny przeciek na temat iWatcha, wszyscy wręcz oszaleli z zachwytu na widok urządzenia, jakiego jeszcze nie świat nie widział. Ta rewolucyjna, minimalistyczna, mechaniczna klawiatura numeryczna... ten ekskluzywny pasek z kevlarowo-węglowej plecionki z niezwykle pomysłowym, patentowym zapięciem z platynowanego amelinium... ta kształtna bezprzewodowa słuchawka z budzącym lube dreszcze napisem PRO koło tęczowego logo...
Niestety, ku rozpaczy zawiedzionych fanbojów szybko okazało się, że to zmyłka - pusty w środku prototyp z lat osiemdziesiątych, którego Apple nie zrealizowało z braku niezbędnych komponentów elektronicznych (Samsung jeszcze nie zajmował się, tak jak dziś, outsorcingiem dla wiodących firm brandingowych z Kalifornii) i wskutek zaskoczenia nieudaną próbą wynalezienia łączności bezprzewodowej - słuchawka nie chciała działać po obcięciu kabla.
Trzeba było jeszcze wielu lat, by w zimnych nordyckich krajach powstała koncepcja krótkodystansowej łączności bezprzewodowej, ale jedno jest pewne - gdyby Bluetooth został wynaleziony przez Apple w słonecznej i wolnej od zahamowań Kalifornii, zapewne nazywałby się GoldenEye albo PinkyFinger i działałby zgoła całkiem inaczej. Ale ja nie o tym, wracajmy do naszego iWatcha...
Według najnowszych przecieków i doniesień analityków, wiele wskazuje na to, że iWatch może mieć całkowicie innowacyjną, okrągłą formę. Podobno przedłużające się i budzące niecierpliwość fanów wieloletnie oczekiwanie na iWatcha jest spowodowane poszukiwaniem przez Apple choć jednego kraju, w którym udałoby się opatentować koło i odciąć w ten sposób konkurencji drogę do naśladownictwa. Myślę, że powinni zacząć od rodzimego Urzędu Patentowego. Sukces gwarantowany.
Analitycy, uważnie śledzący łańcuchy dostaw i pracę fabryk na Dalekim Wschodzie są przekonani, że iWatch będzie wręcz napakowany najnowszymi technologiami i pomysłami Apple. Główną atrakcją będzie wspomniany już, rewolucyjny okrągły cyferblat o handlowej nazwie Magic Circle z wyświetlaczem SuperRetina Pro. Ponieważ rozdzielczość tego wyświetlacza ma przewyższać wszystko, co stworzyła konkurencja, inżynierowie Apple wpadli na pomysł, żeby dla podkreślenia tego faktu okrąg wyświetlacza miał obwód nie 360, a 720 stopni. Konkurencja będzie załamana. Tego nie da się skopiować tak łatwo, jak prostokąt z zaokrąglonymi rogami...
Wraz za zwiększeniem obwodu wyświetlacza, zmianie uległa też koncepcja samego zegarka, który ma działać w systemie 24-godzinnym, z dodatkowym podziałem tarczy na połowę a.m. i p.m. dla Amerykanów. Jako ciekawostkę należy wyróżnić unikalną, wynalezioną przez Apple funkcję TimeWrap, dzięki której po pełnym obiegu 720-stopniowej tarczy wskazówka z niebywałą precyzją ponownie znajdzie się u góry, aby automatycznie odmierzać kolejną dobę. Genialne!
Oczywiście inteligentny zegarek nie może się obejść bez dedykowanych aplikacji. Według źródeł zbliżonych do obsługi szatni przy boisku squasha w kampusie w Cupertino, jedną z takich aplikacji będzie Face&Time. Dzięki wbudowanej kamerce o wysokiej rozdzielczości, aplikacja Face&Time będzie przy użyciu złożonych algorytmów oceniać trójwymiarowe zdjęcie twarzy użytkownika i określać, ile życia jeszcze mu zostało. Ewentualnie, w skrajnych przypadkach doradzi przed śmiercią wizytę u chirurga plastycznego.
Wygląda na to, że raz z iWatchem Apple wreszcie udało się opanować technikę ładowania bezprzewodowego metodą indukcyjną o nazwie PowerSuck. Dzięki specjalnym, czułym przetwornikom wbudowanym w zegarek, możliwe będzie ładowanie iWatcha bez zdejmowania go z ręki, przy wykorzystaniu obecnych w otoczeniu pól magnetycznych. Przykładowo - do pełnego naładowania iWatcha wystarczą dwie godziny intensywnego pedałowania z nadgarstkiem przyłożonym do rowerowego dynama, półgodzinne miksowanie ciasta robotem Zelmer lub wypicie jednej małej sojowej latte we wnętrzu działającego Wielkiego Zderzacza Hadronów.
Jako czysto galanteryjną, ale istotną innowację warto jeszcze wymienić pasek z właśnie opracowaną w laboratoriach Apple funkcją SideSwap, umożliwiającą noszenie iWatcha zarówno na lewej jak i na prawej ręce, bez potrzeby przekładania ubrania na lewą stronę.
Oczywiście wielkie wynalazki nie przychodzą łatwo, wymagają tysięcy godzin heroicznej pracy i gigantycznego budżetu. iWatch powstawał całe lata dzięki wysiłkowi międzynarodowego, doborowego zespołu oddanych sprawie projektantów, programistów, inżynierów i pani Lusi, która prowadziła research w pobliskich komisach z zegarkami. Nie ma się więc co dziwić, że ci dzielni ludzie chcieli mieć jakąś pamiątkę z tych podniosłych chwil.
Na rycinie poniżej widzimy ukradkowo wykonane telefonem Siemens C65 zdjęcie szefa kupertyńskiego Działu Rozwoju Zegarków W Cenie Do 1000 Dolarów, inż. Ćandra Ćupachabry z Pendżabu, który prezentuje wczesne, prototypowe egzemplarze iWatcha, dopasowane stylistycznie do iOS 6, 7 i 8. W tle widać supertajne laboratoria Cupertino, gdzie wszystko się zaczęło...