Samojebka prezesa, czyli czym się różni słitfocia?
Niestety, nie ma co owijać w bawełnę - musimy pogodzić się z nieubłaganym faktem, że słitfocie dzielą się na te lepsze i te gorsze. Te eli...
http://applefobia.blogspot.com/2014/05/samojebka-prezesa-czyli-czym-sie-rozni.html
Niestety, nie ma co owijać w bawełnę - musimy pogodzić się z nieubłaganym faktem, że słitfocie dzielą się na te lepsze i te gorsze. Te elitarne i te plebejskie. Te kreatywne - zrobione iPhonem lub iPadem - oraz całą niewartą uwagi resztę chłamu...
Obsesyjna potrzeba publicznego pokazywania swojej facjaty (i innych detali fizjologicznych) na różnych kołchozach fotograficznych i społecznościowych powinna iść w parze z powszechną świadomością tego, że szczegóły i okoliczności bardzo się liczą. Dlatego należy docenić pozytywny fakt, że w lustrach wszystkich wind i kibli świata coraz częściej odbijają się ci, którzy budują swój wizerunek w oparciu o renomowany sprzęt marki Apple.
Trzeba mieć klasę! Wszyscy wiemy, że nie da się zostać znanym łódzkim finansistą bez stosownej fryzury w oprawie minimalistycznego wnętrza windy z nierdzewnej stali i bez najnowszego iPhona z prawie nierdzewną wtyczką...
Nie sposób również wyobrazić sobie zdobycie lokalnego rozgłosu i posmakowanie statusu gwiazdy internetów bez wylansowania się za pomocą przemyślnie użytego iPhona:
Sprzęt Apple jest masowo używany do robienia słitfoci z udziałem celebrytów i polityków...
...przez światowe elity finansowe...
...przez laski z dużymi cyckami...
...oraz przez osobników obdarzonych ponadnormatywną samoakceptacją wizualną:
Fatalnego wyboru w tym kontekście dokonał Prezes Zbawca Jarosław, który dał się uwiecznić za pomocą urządzenia wyglądającego na zwykły, szmaciarski biedafon z Androidem. A przecież Prezes, jak każdy polski parlamentarzysta umie się posługiwać iPadem i nawet miał go w ręce! Gdzie w tym momencie byli jego doradcy od spraw wizerunku, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa lotniczego?
W efekcie tego fatalnego niedopatrzenia i PR-owej niewydolności sztabu wyborczego powstała polityczna samojebka, którą można straszyć autystyczne dzieci, nie chcące zjeść brokuła i zatwardziałych recydywistów wzbraniających się przed pójściem pod wspólny prysznic.
Chwila nieuwagi i wrodzona ufność Prezesa Jarosława sprawiły, że wrogie siły podsunęły mu niewłaściwy sprzęt. Polityczne i wizerunkowe efekty są opłakane - słitfocia Prezesa jest marnej jakości, daje się zauważyć winietowanie pochodzące z tandetnego, wyciętego z worka po nawozie etui, a z mistrzami drugiego planu nie wsiadłbym za żadne skarby do jednej windy, choćby tyły zabezpieczali mi Woliński razem z Gamrotem.
A mogło być tak dobrze... Z iPhonem na pewno wyglądałoby to lepiej...
Źródło: Gazeta
Obsesyjna potrzeba publicznego pokazywania swojej facjaty (i innych detali fizjologicznych) na różnych kołchozach fotograficznych i społecznościowych powinna iść w parze z powszechną świadomością tego, że szczegóły i okoliczności bardzo się liczą. Dlatego należy docenić pozytywny fakt, że w lustrach wszystkich wind i kibli świata coraz częściej odbijają się ci, którzy budują swój wizerunek w oparciu o renomowany sprzęt marki Apple.
Trzeba mieć klasę! Wszyscy wiemy, że nie da się zostać znanym łódzkim finansistą bez stosownej fryzury w oprawie minimalistycznego wnętrza windy z nierdzewnej stali i bez najnowszego iPhona z prawie nierdzewną wtyczką...
Nie sposób również wyobrazić sobie zdobycie lokalnego rozgłosu i posmakowanie statusu gwiazdy internetów bez wylansowania się za pomocą przemyślnie użytego iPhona:
Sprzęt Apple jest masowo używany do robienia słitfoci z udziałem celebrytów i polityków...
...przez światowe elity finansowe...
...przez laski z dużymi cyckami...
...oraz przez osobników obdarzonych ponadnormatywną samoakceptacją wizualną:
Fatalnego wyboru w tym kontekście dokonał Prezes Zbawca Jarosław, który dał się uwiecznić za pomocą urządzenia wyglądającego na zwykły, szmaciarski biedafon z Androidem. A przecież Prezes, jak każdy polski parlamentarzysta umie się posługiwać iPadem i nawet miał go w ręce! Gdzie w tym momencie byli jego doradcy od spraw wizerunku, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa lotniczego?
W efekcie tego fatalnego niedopatrzenia i PR-owej niewydolności sztabu wyborczego powstała polityczna samojebka, którą można straszyć autystyczne dzieci, nie chcące zjeść brokuła i zatwardziałych recydywistów wzbraniających się przed pójściem pod wspólny prysznic.
Chwila nieuwagi i wrodzona ufność Prezesa Jarosława sprawiły, że wrogie siły podsunęły mu niewłaściwy sprzęt. Polityczne i wizerunkowe efekty są opłakane - słitfocia Prezesa jest marnej jakości, daje się zauważyć winietowanie pochodzące z tandetnego, wyciętego z worka po nawozie etui, a z mistrzami drugiego planu nie wsiadłbym za żadne skarby do jednej windy, choćby tyły zabezpieczali mi Woliński razem z Gamrotem.
A mogło być tak dobrze... Z iPhonem na pewno wyglądałoby to lepiej...
Źródło: Gazeta