Czyżby Apple wstydziło się Siri?
Wygląda na to, że posiadacze gadających iPhonów musieli ostatnio przeżyć spory szok. Jak się bowiem okazuje, Siri nie do końca wygląda tak, ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/10/czy-apple-wstydzi-sie-siri.html
Wygląda na to, że posiadacze gadających iPhonów musieli ostatnio przeżyć spory szok. Jak się bowiem okazuje, Siri nie do końca wygląda tak, jak to sobie wyobrażały miliony pryszczatych fanbojów, składających jej różne niemoralne propozycje.
Głos Siri, budzący tak wiele domysłów i niezdrowych emocji wśród niewyżytej seksualnie fanbojni, właśnie przybrał postać prawdziwej osoby. I wbrew pozorom, Siri nie jest domniemaną żoną sir Jonathana Ive, a tym bardziej nie przypomina wyimaginowanej cycatej brunetki o aparycji księżniczki Xenny (tej od zaparć).
Siri przemawia głosem przemiłej pani w wieku ZUS-owskim, aktorki Susan Bennett, która spokojnie mogłaby być mamą większości ajfoniarzy. Ciekawe, jak bardzo po obejrzeniu tego filmiku spadnie ilość głupawych propozycji zrobienia loda, umówienia się na randkę czy małżeństwa z Siri?
Jest jeszcze jedna ciekawostka. Apple oczywiście nie stworzyło Siri samo. Kupiło elektroniczną asystentkę razem z firmą Nuance, gdzie powstała Siri, a potem, podczas premiery iPhona 4S ogłosiło Siri jako swoje wielkie i przełomowe odkrycie z dziedziny sztucznej inteligencji. Taa...
Od tej pory nigdy nie padło ani słowo o pierwowzorze głosu Siri. Co więcej, sama Susan Bennett nie miała pojęcia, że jej struny głosowe zostały wykorzystane przez Apple. Ni dudu, ni huhu, ani nawet pudełka czekoladek "Merci" z Cupertino. O tym, że jest sztuczną inteligencją, dowiedziała się dopiero po premierze Foresa, z reklamy telewizyjnej.
I tutaj tkwi cały smaczek, bo Apple nabrało wody w usta i za cholerę nie chce komentować sprawy. Czyżby wstydzili się przyznać, że zamiast zaawansowanej techniki syntezy mowy, w swoim przełomowym wynalazku użyli głosu żywej osoby, nagrywanej przez dziesiątki godzin, aby z tysięcy słów posklejać zdania wypowiadane przez iPhona?
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Głos Siri, budzący tak wiele domysłów i niezdrowych emocji wśród niewyżytej seksualnie fanbojni, właśnie przybrał postać prawdziwej osoby. I wbrew pozorom, Siri nie jest domniemaną żoną sir Jonathana Ive, a tym bardziej nie przypomina wyimaginowanej cycatej brunetki o aparycji księżniczki Xenny (tej od zaparć).
Siri przemawia głosem przemiłej pani w wieku ZUS-owskim, aktorki Susan Bennett, która spokojnie mogłaby być mamą większości ajfoniarzy. Ciekawe, jak bardzo po obejrzeniu tego filmiku spadnie ilość głupawych propozycji zrobienia loda, umówienia się na randkę czy małżeństwa z Siri?
Jest jeszcze jedna ciekawostka. Apple oczywiście nie stworzyło Siri samo. Kupiło elektroniczną asystentkę razem z firmą Nuance, gdzie powstała Siri, a potem, podczas premiery iPhona 4S ogłosiło Siri jako swoje wielkie i przełomowe odkrycie z dziedziny sztucznej inteligencji. Taa...
Od tej pory nigdy nie padło ani słowo o pierwowzorze głosu Siri. Co więcej, sama Susan Bennett nie miała pojęcia, że jej struny głosowe zostały wykorzystane przez Apple. Ni dudu, ni huhu, ani nawet pudełka czekoladek "Merci" z Cupertino. O tym, że jest sztuczną inteligencją, dowiedziała się dopiero po premierze Foresa, z reklamy telewizyjnej.
I tutaj tkwi cały smaczek, bo Apple nabrało wody w usta i za cholerę nie chce komentować sprawy. Czyżby wstydzili się przyznać, że zamiast zaawansowanej techniki syntezy mowy, w swoim przełomowym wynalazku użyli głosu żywej osoby, nagrywanej przez dziesiątki godzin, aby z tysięcy słów posklejać zdania wypowiadane przez iPhona?
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!