Postęp jak cholera
Już wiadomo, co TimKuk miał na myśli, mówiąc o niespodziankach i nowych, rewolucyjnych produktach Apple w tym roku...
http://applefobia.blogspot.com/2013/06/postep-jak-cholera.html
Już wiadomo, co TimKuk miał na myśli, mówiąc o niespodziankach i nowych, rewolucyjnych produktach Apple w tym roku...
Właśnie pojawił się całkiem nowy iPod Touch 16GB. Premiera odbyła się cichcem - bez fanfar, przecinania wstęg i konferencji prasowej. I wcale mnie to nie dziwi, bo w tym konkretnym przypadku niespodzianka polega na tym, że iPod ma niższą cenę, a nowość w tym modelu to brak "niesamowitej kamery iSight", którą Apple zajumało w ramach eee... rozwoju. Hmm... skoro była taka niesamowita, to dlaczego zniknęła?
Jak mniemam, nowy iPod to efekt tego, że sławetny dział R&D w Apple musiał się wykazać i uzasadnić sens swojego istnienia, prezentując na gwałt jakikolwiek nowy gadżet, który różniąc się od poprzedniego modelu drobnym szczegółem, będzie symulował dynamiczny rozwój i postęp...
Wszystko OK, ale gdzieś, kiedyś, obiła mi się o uszy teoria, że rozwój polega na wzbogacaniu urządzeń o nowe możliwości i technologie, albo chociaż na podnoszeniu ich jakości, a nie na kastrowaniu z kolejnych funkcji. Mam wrażenie, że wydając dziennie ponad 11.000.000 dolarów na "rozwój i badania" można było zrobić coś bardziej ambitnego.
No, ale nic to - widać, że Apple małymi, dyskretnymi kroczkami zmierza w stronę producenta niskobudżetowej, okrojonej z funkcji masówki, przyzwyczajając userów stopniowo do obniżania standardów i wymagań. A ja absolutnie nie zamierzam im w tym przeszkadzać :)
Właśnie pojawił się całkiem nowy iPod Touch 16GB. Premiera odbyła się cichcem - bez fanfar, przecinania wstęg i konferencji prasowej. I wcale mnie to nie dziwi, bo w tym konkretnym przypadku niespodzianka polega na tym, że iPod ma niższą cenę, a nowość w tym modelu to brak "niesamowitej kamery iSight", którą Apple zajumało w ramach eee... rozwoju. Hmm... skoro była taka niesamowita, to dlaczego zniknęła?
Jak mniemam, nowy iPod to efekt tego, że sławetny dział R&D w Apple musiał się wykazać i uzasadnić sens swojego istnienia, prezentując na gwałt jakikolwiek nowy gadżet, który różniąc się od poprzedniego modelu drobnym szczegółem, będzie symulował dynamiczny rozwój i postęp...
Wszystko OK, ale gdzieś, kiedyś, obiła mi się o uszy teoria, że rozwój polega na wzbogacaniu urządzeń o nowe możliwości i technologie, albo chociaż na podnoszeniu ich jakości, a nie na kastrowaniu z kolejnych funkcji. Mam wrażenie, że wydając dziennie ponad 11.000.000 dolarów na "rozwój i badania" można było zrobić coś bardziej ambitnego.
No, ale nic to - widać, że Apple małymi, dyskretnymi kroczkami zmierza w stronę producenta niskobudżetowej, okrojonej z funkcji masówki, przyzwyczajając userów stopniowo do obniżania standardów i wymagań. A ja absolutnie nie zamierzam im w tym przeszkadzać :)