Jak skołować wirusa?
Gdy parę dni temu przeczytałem wynurzenia recenzenta Cult of Mac , rozpływającego się z zachwytu nad spiralnym kabelkiem do iPhona, nie bard...
http://applefobia.blogspot.com/2013/06/jak-skoowac-wirusa.html
Gdy parę dni temu przeczytałem wynurzenia recenzenta Cult of Mac, rozpływającego się z zachwytu nad spiralnym kabelkiem do iPhona, nie bardzo rozumiałem cały ten entuzjazm. Cóż to, kurde, kręconego kabelka nie widział?
Być może w rezerwacie Apple zakręcone kabelki to aktualnie najbardziej czadowe akcesorium i ostatni krzyk mody, ale na litość Jobsa, ileż można się fascynować tym, że kabelek ma z jednej strony wtyczkę USB, a z drugiej Lightninig, że może być biały albo czarny i że można go rozciągać w zakresie od 22 do 45 centymetrów?
Większość z nas zapewne nieraz podłączało swój telefon do kręconego kabelka - na przykład ładując telefon w samochodzie - nie dostrzegając w pospolitym kawałku spiralnego przewodu niczego fascynującego. Sądząc jednak z kilkukrotnego użycia superlatyw w rodzaju "perfect", domniemywam, że to właśnie niespotykana w środowisku userów sprzętu Apple możliwość dowolnego skalowania kabelka tak poruszyła recenzenta Cult of Mac.
Przyczyny zachwytu nad spiralnym kabelkiem mogą być jednak całkiem inne, choć niewyrażone wprost. Otóż po fanbojstwie zaczęła właśnie krążyć stugębna plotka, że zakręcony kabelek podobno chroni przed wirusami z ładowarki, bo po przejściu przez te wszystkie zwoje z prędkością światła, wirus jest tak skołowany i poobijany przez elektrony, że całkiem zapomina, czy miał wyświetlać gejowskie porno czy reklamę Windows 8.
I to chyba jedyne uzasadnienie ceny tego kabelka, wynoszącej skandaliczne 23 dolary, ale jeśli jeszcze nie upiekliście swojego iPhona w mikrofalówce, to warto spróbować.
PS.
Jak twierdzi zaprzyjaźniony fanboj, dla lepszego zabezpieczenia można dodatkowo zawiązać na kabelku węzeł.
Źródło i foto: Cult of Mac
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Być może w rezerwacie Apple zakręcone kabelki to aktualnie najbardziej czadowe akcesorium i ostatni krzyk mody, ale na litość Jobsa, ileż można się fascynować tym, że kabelek ma z jednej strony wtyczkę USB, a z drugiej Lightninig, że może być biały albo czarny i że można go rozciągać w zakresie od 22 do 45 centymetrów?
Większość z nas zapewne nieraz podłączało swój telefon do kręconego kabelka - na przykład ładując telefon w samochodzie - nie dostrzegając w pospolitym kawałku spiralnego przewodu niczego fascynującego. Sądząc jednak z kilkukrotnego użycia superlatyw w rodzaju "perfect", domniemywam, że to właśnie niespotykana w środowisku userów sprzętu Apple możliwość dowolnego skalowania kabelka tak poruszyła recenzenta Cult of Mac.
Przyczyny zachwytu nad spiralnym kabelkiem mogą być jednak całkiem inne, choć niewyrażone wprost. Otóż po fanbojstwie zaczęła właśnie krążyć stugębna plotka, że zakręcony kabelek podobno chroni przed wirusami z ładowarki, bo po przejściu przez te wszystkie zwoje z prędkością światła, wirus jest tak skołowany i poobijany przez elektrony, że całkiem zapomina, czy miał wyświetlać gejowskie porno czy reklamę Windows 8.
I to chyba jedyne uzasadnienie ceny tego kabelka, wynoszącej skandaliczne 23 dolary, ale jeśli jeszcze nie upiekliście swojego iPhona w mikrofalówce, to warto spróbować.
PS.
Jak twierdzi zaprzyjaźniony fanboj, dla lepszego zabezpieczenia można dodatkowo zawiązać na kabelku węzeł.
Źródło i foto: Cult of Mac
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!