Foodpanda - na mały i duży głód
Tym razem dla odmiany będzie o jedzeniu. Serwis Foodpanda zwrócił się do mnie z prośbą recenzję aplikacji do zamawiania jedzenia przez Inte...
http://applefobia.blogspot.com/2013/06/foodpanda-na-may-i-duzy-god.html
Tym razem dla odmiany będzie o jedzeniu. Serwis Foodpanda zwrócił się do mnie z prośbą recenzję aplikacji do zamawiania jedzenia przez Internet. Nigdy nie odmawiam, gdy w grę wchodzi jedzenie, a zwłaszcza gdy wygłodniały borsuk trąca mnie nosem, więc niezwłocznie przystąpiłem do instalacji Foodpandy na swoim telefonie...
Procedura jest prosta. Najpierw trzeba się zarejestrować, podając kilka danych danych osobowych - nazwisko, adres, stan cywilny, wysokość uposażenia, NIP, PESEL, ilość osób na utrzymaniu, orientację gastronomiczną... żartuję :) Wystarczy podać dowolne imię i nazwisko (może być nawet Gordon Ramsey), adres dla dostawy jedzenia i numer telefonu do potwierdzania zamówień. Po chwili SMS z kodem weryfikacyjnym od Foodpanda finalizuje rejestrację.
I co my tu mamy?... Po określeniu lokalizacji (ręcznie lub przez GPS) aplikacja wyszukuje współpracujące z serwisem Foodpanda restauracje w najbliższej okolicy. Jak na moje rozeznanie, to wyniki wyszukiwania są skromne i z małymi wyjątkami dotyczą prawie wyłącznie pizzerii i barów sushi, co zawęża ofertę do klasycznych zestawów dla adminów i hipsterów.
Trochę szkoda, bo brakuje pełnokrwistej kuchni, ale to można jakoś zrozumieć - trudno wymagać, by płonące polędwiczki albo grillowane na chrupiąco bakłażany utrzymały formę, tłukąc się przez pół miasta w dostawie. Zresztą Foodpanda dopiero zaczyna na naszym rynku, więc mam nadzieję, że oferta z czasem się poszerzy.
Do każdej z proponowanych restauracji można "zajrzeć", sprawdzić menu, ceny, czas dostawy i inne szczegóły, ale wyboru potraw należy dokonać na wyczucie - w menu brakuje zdjęć i trzeba się zadowolić tylko opisami. Pomocna byłaby w takiej sytuacji jakaś ocena restauracji czy rekomendacje od użytkowników aplikacji. Może warto o tym pomyśleć?
A co się tyczy samych opisów, to one czasem też nie spełniają swojej roli, bo jeśli menadżer restauracji akurat miał wenę i teksty długością przypominają sonety krymskie, to po prostu nie mieszczą się w całości na ekranie. Zamiast zachodzić w głowę, czego dotyczy obcięty w połowie opis "Pyszny, suto doprawiony czosnkiem i na sposób staropolski po..." wolałbym po prostu "Żur na kiełbasie". Ale nie narzekajmy, bo zdarzają się również takie perełki lakoniczności, jak "Szaszłyk dorbiowy". Gdzie oni kupują dorbie?
Spośród 11 dostępnych w moim rejonie restauracji zdecydowałem się na pobliską "Maszynerię". Raz, że to niedaleko, więc żarcie nie wystygnie, a dwa - że jako jedna z niewielu w serwisie Foodpanda ma pełną kartę z zupami, daniami obiadowymi, rybami i deserami.
Po dłuższej naradzie, fukaniu i strzelaniu fochów wybrałem wreszcie małe co nieco dla siebie i borsuka. Przy okazji zauważyłem małe niedociągnięcie aplikacji - w trakcie zamawiania brakuje wyświetlanej na bieżąco łącznej wartości zamówienia. Oczywiście można to sprawdzić przed ostatecznym zatwierdzeniem zamówienia, więc tragedii nie ma.
No więc pac - wysyłamy zamówienie. Jako że jestem nieufny, więc czekając na dostawę, nastawiłem też zupę z huby - na wypadek, gdyby coś nie zadziałało jak należy. Chyba miałem przeczucie, bo przez ładnych parę minut nie przyszło esemesowe potwierdzenie zamówienia. Czyżbym coś źle zrobił? A co mi tam... wysłałem jeszcze raz i po chwili zadzwoniła do mnie miła pani z Foodpandy, upewniając się, czy na pewno chcę dwa razy to samo :) Oni tam są! W sobotę wieczór! Po wyjaśnieniu sytuacji szybciutko dostałem SMS-a z potwierdzeniem zamówienia i spodziewanym czasem dostawy.
I to w sumie tyle. Działa tak, jak powinno - bez konieczności obdzwaniania okolicznych restauracji i wchodzenia na ich strony WWW. Jeśli znikną drobne niedociągnięcia i pojawi się możliwość oceniania restauracji, to Foodpanda powinna stać się szybkim, wygodnym i wiarygodnym systemem do zamawiania jedzenia przez Internet.
Aplikację znajdziecie na stronie Foodpanda oraz w Google Play i w App Store. Smacznego :)
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Procedura jest prosta. Najpierw trzeba się zarejestrować, podając kilka danych danych osobowych - nazwisko, adres, stan cywilny, wysokość uposażenia, NIP, PESEL, ilość osób na utrzymaniu, orientację gastronomiczną... żartuję :) Wystarczy podać dowolne imię i nazwisko (może być nawet Gordon Ramsey), adres dla dostawy jedzenia i numer telefonu do potwierdzania zamówień. Po chwili SMS z kodem weryfikacyjnym od Foodpanda finalizuje rejestrację.
I co my tu mamy?... Po określeniu lokalizacji (ręcznie lub przez GPS) aplikacja wyszukuje współpracujące z serwisem Foodpanda restauracje w najbliższej okolicy. Jak na moje rozeznanie, to wyniki wyszukiwania są skromne i z małymi wyjątkami dotyczą prawie wyłącznie pizzerii i barów sushi, co zawęża ofertę do klasycznych zestawów dla adminów i hipsterów.
Trochę szkoda, bo brakuje pełnokrwistej kuchni, ale to można jakoś zrozumieć - trudno wymagać, by płonące polędwiczki albo grillowane na chrupiąco bakłażany utrzymały formę, tłukąc się przez pół miasta w dostawie. Zresztą Foodpanda dopiero zaczyna na naszym rynku, więc mam nadzieję, że oferta z czasem się poszerzy.
Do każdej z proponowanych restauracji można "zajrzeć", sprawdzić menu, ceny, czas dostawy i inne szczegóły, ale wyboru potraw należy dokonać na wyczucie - w menu brakuje zdjęć i trzeba się zadowolić tylko opisami. Pomocna byłaby w takiej sytuacji jakaś ocena restauracji czy rekomendacje od użytkowników aplikacji. Może warto o tym pomyśleć?
A co się tyczy samych opisów, to one czasem też nie spełniają swojej roli, bo jeśli menadżer restauracji akurat miał wenę i teksty długością przypominają sonety krymskie, to po prostu nie mieszczą się w całości na ekranie. Zamiast zachodzić w głowę, czego dotyczy obcięty w połowie opis "Pyszny, suto doprawiony czosnkiem i na sposób staropolski po..." wolałbym po prostu "Żur na kiełbasie". Ale nie narzekajmy, bo zdarzają się również takie perełki lakoniczności, jak "Szaszłyk dorbiowy". Gdzie oni kupują dorbie?
Spośród 11 dostępnych w moim rejonie restauracji zdecydowałem się na pobliską "Maszynerię". Raz, że to niedaleko, więc żarcie nie wystygnie, a dwa - że jako jedna z niewielu w serwisie Foodpanda ma pełną kartę z zupami, daniami obiadowymi, rybami i deserami.
Po dłuższej naradzie, fukaniu i strzelaniu fochów wybrałem wreszcie małe co nieco dla siebie i borsuka. Przy okazji zauważyłem małe niedociągnięcie aplikacji - w trakcie zamawiania brakuje wyświetlanej na bieżąco łącznej wartości zamówienia. Oczywiście można to sprawdzić przed ostatecznym zatwierdzeniem zamówienia, więc tragedii nie ma.
No więc pac - wysyłamy zamówienie. Jako że jestem nieufny, więc czekając na dostawę, nastawiłem też zupę z huby - na wypadek, gdyby coś nie zadziałało jak należy. Chyba miałem przeczucie, bo przez ładnych parę minut nie przyszło esemesowe potwierdzenie zamówienia. Czyżbym coś źle zrobił? A co mi tam... wysłałem jeszcze raz i po chwili zadzwoniła do mnie miła pani z Foodpandy, upewniając się, czy na pewno chcę dwa razy to samo :) Oni tam są! W sobotę wieczór! Po wyjaśnieniu sytuacji szybciutko dostałem SMS-a z potwierdzeniem zamówienia i spodziewanym czasem dostawy.
I to w sumie tyle. Działa tak, jak powinno - bez konieczności obdzwaniania okolicznych restauracji i wchodzenia na ich strony WWW. Jeśli znikną drobne niedociągnięcia i pojawi się możliwość oceniania restauracji, to Foodpanda powinna stać się szybkim, wygodnym i wiarygodnym systemem do zamawiania jedzenia przez Internet.
Aplikację znajdziecie na stronie Foodpanda oraz w Google Play i w App Store. Smacznego :)
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!