Kim Dzong Un zmienia cel
Zaledwie parę artykułów temu opisywałem dramatyczną sytuację , gdy nad Apple zawisła groźba unicestwienia przez zmasowany atak północnoko...
http://applefobia.blogspot.com/2013/04/kim-dzong-un-zmienia-cel.html
Zaledwie parę artykułów temu opisywałem dramatyczną sytuację, gdy nad Apple zawisła groźba unicestwienia przez zmasowany atak północnokoreańskich pedałowych łodzi podwodnych i piechoty morskiej. Na szczęście sytuacja została zażegnana i Kim Dzong Un już nie spogląda kaprawym oczkiem na USA...
Niewiele brakowało, a 10 kwietnia byłby obchodzony jako rocznica zmiecenia z powierzchni ziemi siedziby Apple, a razem z nią również połowy Kalifornii. Na szczęście powołany naprędce w Cupertino sztab kryzysowy opanował sytuację z iście szatańską przebiegłością...
Przede wszystkim zażegnano bezpośrednie niebezpieczeństwo - Kim Dzong Un dostał nowiutkiego iMaka bez nogi, którego się domagał, szantażując Apple atakiem atomowym. Korzystając z tego, że Kim zajął się unboxingiem, a potem próbował ustawić to cholerstwo tak, żeby się ciągle nie przewracało, kupertyńscy specjaliści od PR mogli spokojnie zaplanować dalszą strategię. Powstał plan, który miał zapewnić Apple absolutną dominację na rynku elektroniki.
Parę dni później, gdy udobruchany Kim Dzong Un już opanował stabilne ustawianie iMaka na podpórce zrobionej z woreczków z deficytowym ryżem, ze swojego iPhona zadzwonił do niego osobiście sam TimKuk. Kim akurat grał wtedy w Karatekę i nie mógł odejść od iMaka, bo właśnie walczył z Chuckiem Norrisem, więc oddzwonił pół godziny później ze swojego Panasonica...
W krótkiej i serdecznej rozmowie telefonicznej TimKuk wyjaśnił Umiłowanemu Przywódcy, że konieczne jest natychmiastowe spotkanie w celu zacieśnienia świeżo zawiązanej przyjaźni i ustalenia dalszych sojuszniczych działań. CEO Apple tak bardzo nalegał na spotkanie, że Kim Dzong Un, pomimo pewnych nie do końca sprecyzowanych obaw, w końcu zaprosił go do Phenianu.
Jak wyjaśnił Umiłowany Przywódca, sam nie może wybrać się w podróż do Ameryki, bo w rządowym pociągu pancernym zacięły się drzwi i trzy brygady ślusarzy dzień i noc walczą o uratowanie uwięzionej wewnątrz załogi. TimKuk bez chwili wahania przyjął zaproszenie i wkrótce potem jego prywatny odrzutowiec, kierowany Mapami Apple, już zmierzał w stronę Korei Północnej. A w każdym razie mniej więcej w tym kierunku...
Gdy odrzutowiec TimKuka, po długim błądzeniu, międzylądowaniu i uzupełnieniu paliwa na stacji BP pod Radomiem, wylądował wreszcie na lotnisku w Phenianie, doszło do spotkania obu przywódców w atmosferze nacechowanej wzajemną przyjaźnią i zaufaniem. Pełną relację z wizyty, prowadzoną przez redaktora Tumanowicza, można było obejrzeć w białoruskiej TV, we wtorek, o godzinie 19:30.
Po wzajemnych uściskach, pocałunkach i wręczeniu okolicznościowych prezentów (kimono dla Tima, voucher o wartości 100 dolarów na zakupy w App Store dla Kima), CEO Apple przystąpił do rzeczy. Podczas zorganizowanego specjalnie dla Umiłowanego Przywódcy prywatnego Keynote w pheniańskiej Centrali Ataków Rakietowych Na Resztę Świata, TimKuk przedstawił swoje dalekosiężne plany.
Uważnie śledzony ze stanowiska dowodzenia, CEO Apple przedstawił Kim Dzong Unowi trzeźwą ocenę aktualnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej. Nakreślił też wizję działania na najbliższe miesiące i zadeklarował niezłomną wolę walki przeciwko wspólnemu wrogowi, czającemu się tuż za progiem...
W prostych, żołnierskich słowach wykazał, kto jest w tej chwili największym zagrożeniem dla interesów obu sojuszników i kogo należy poprzez zmasowany atak jądrowy i dupne naloty dywanowe niezwłocznie wymazać z mapy świata. A potem, podczas najbliższej aktualizacji iOS, również z Map Apple...
TimKuk zadeklarował wszechstronną pomoc w organizacji ataku na gniazdo szatana - zarówno finansową, płatną w akcjach Apple i innych papierach wartościowych, jak i sprzętową, w postaci iPoda Nano 4th Generation dla każdego pilota-samobójcy i każdego dowódcy łodzi podwodnej, który osiągnie wraży cel z uzbrojoną bombą.
Wydaje się, że oratorski talent TimKuka zadziałał na Umiłowanego Przywódcę równie skutecznie co na fanbojów Apple, bo Kim Dzong Un przyjął jego propozycję z dużym zainteresowaniem i uznaniem, po czym zlecił przeprogramowanie komputerów nawigacyjnych w pociskach jądrowych na nowe cele w Seulu i w Górach Kŭmgang-san, gdzie mieści się dacza prezesa Samsunga...
Obecnie trwa dziurkowanie kart perforowanych do komputerów nawigacyjnych, więc zanim rakiety Kim Dzong Una skierują się na nowy cel, mamy jeszcze trochę czasu do apokalipsy. Będę was informował na bieżąco...