Apple wspomaga ofiary trzęsienia ziemi. Hmm...
Apple zdobyło się na piękny gest - przekazało 50 milionów yuanów (około 8 milionów dolarów) na pomoc dla ofiar niedawnego trzęsienia ziemi w...
http://applefobia.blogspot.com/2013/04/apple-wspomaga-ofiary-trzesienia-ziemi.html
Apple zdobyło się na piękny gest - przekazało 50 milionów yuanów (około 8 milionów dolarów) na pomoc dla ofiar niedawnego trzęsienia ziemi w Chinach. I oczywiście trochę swoich cudownych zabawek dla lokalnych szkół...
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego Apple nagle okazało się tak hojne i dlaczego akurat tu i teraz, a nie gdzie indziej i częściej, to odpowiedź wydaje się prosta. Tak wiem, niektórzy znowu będą marudzić, że epatuję ludzkim cierpieniem z niskiej chęci dokopania Apple, ale niech czcza demagogia nie przysłoni nam trzeźwej oceny sytuacji.
Jak dotąd, Apple nie rzucało się ochoczo z pomocą wszystkim ofiarom katastrof i nieszczęść na świecie. Ja pamiętam jeden raz - pomoc dla ofiar zeszłorocznego huraganu Sandy, który jak raz przeszedł w niedalekim sąsiedztwie rejonu, gdzie mieści się słynne Data Center w Północnej Karolinie. Tym razem trzęsienie ziemi zdarzyło się kilkadziesiąt kilometrów od Chengdu, gdzie mieszczą się fabryki Foxconna, w ich ekonomicznej sferze oddziaływania, skąd pochodzi siła robocza. Przypadek?
Jednym słowem, w glorii dobroczyńcy Apple wybiórczo pomaga "swoim", robiąc sobie przy okazji świetny PR i zyskując wdzięczność społeczeństwa tam, gdzie najbardziej potrzebni są pracownicy do montażu iGadżetów. Nie snułbym takich ponurych bredni, gdyby Apple było ogólnoświatowym liderem działalności charytatywnej, ale sami widzicie, że działają w bardzo specyficzny sposób.
Nie obyło się przy okazji bez idiotycznej wpadki - darowizny sprzętu. Po jaką cholerę w zburzonych szkołach i w zniszczonej infrastrukturze komputery Apple? Chyba tylko na pokaz i żeby zyskać grono młodocianych fanbojów. Podobnie genialny przykład kreatywnego PR dał kiedyś Steve Jobs, ofiarowując iPody chilijskim górnikom, wydobytym po dwóch miesiącach z zasypanej kopalni.
Żeby nie było - doceniam gest Apple, bo każda pomoc jest potrzebna. Ale czemu w tak wyrachowany sposób? Sami to teraz poskładajcie sobie do kupy. Dla ułatwienia dodam, że Samsung, który w porównaniu z majątkiem Apple jest ubogim krewnym i nie ma rejonie trzęsienia ziemi żadnych fabryk ani interesów do ubicia, zawstydził giganta z Cupertino i przekazał 60 milionów yuanów.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego Apple nagle okazało się tak hojne i dlaczego akurat tu i teraz, a nie gdzie indziej i częściej, to odpowiedź wydaje się prosta. Tak wiem, niektórzy znowu będą marudzić, że epatuję ludzkim cierpieniem z niskiej chęci dokopania Apple, ale niech czcza demagogia nie przysłoni nam trzeźwej oceny sytuacji.
Jak dotąd, Apple nie rzucało się ochoczo z pomocą wszystkim ofiarom katastrof i nieszczęść na świecie. Ja pamiętam jeden raz - pomoc dla ofiar zeszłorocznego huraganu Sandy, który jak raz przeszedł w niedalekim sąsiedztwie rejonu, gdzie mieści się słynne Data Center w Północnej Karolinie. Tym razem trzęsienie ziemi zdarzyło się kilkadziesiąt kilometrów od Chengdu, gdzie mieszczą się fabryki Foxconna, w ich ekonomicznej sferze oddziaływania, skąd pochodzi siła robocza. Przypadek?
Jednym słowem, w glorii dobroczyńcy Apple wybiórczo pomaga "swoim", robiąc sobie przy okazji świetny PR i zyskując wdzięczność społeczeństwa tam, gdzie najbardziej potrzebni są pracownicy do montażu iGadżetów. Nie snułbym takich ponurych bredni, gdyby Apple było ogólnoświatowym liderem działalności charytatywnej, ale sami widzicie, że działają w bardzo specyficzny sposób.
Nie obyło się przy okazji bez idiotycznej wpadki - darowizny sprzętu. Po jaką cholerę w zburzonych szkołach i w zniszczonej infrastrukturze komputery Apple? Chyba tylko na pokaz i żeby zyskać grono młodocianych fanbojów. Podobnie genialny przykład kreatywnego PR dał kiedyś Steve Jobs, ofiarowując iPody chilijskim górnikom, wydobytym po dwóch miesiącach z zasypanej kopalni.
Żeby nie było - doceniam gest Apple, bo każda pomoc jest potrzebna. Ale czemu w tak wyrachowany sposób? Sami to teraz poskładajcie sobie do kupy. Dla ułatwienia dodam, że Samsung, który w porównaniu z majątkiem Apple jest ubogim krewnym i nie ma rejonie trzęsienia ziemi żadnych fabryk ani interesów do ubicia, zawstydził giganta z Cupertino i przekazał 60 milionów yuanów.