Radio bez sensu. Ale za to z drewna
Wśród wielu akcesoriów, pozwalających udawać iPhonowi coś, czym nie jest ( gramofon , skaner , sprzęt snajperski , itp.) moją uwagę zwrócił ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/08/radio-z-drewna.html
Wśród wielu akcesoriów, pozwalających udawać iPhonowi coś, czym nie jest (gramofon, skaner, sprzęt snajperski, itp.) moją uwagę zwrócił pewien drewniany gadżet, który wedle jego twórców ma zamienić iPhona w stare, poczciwe radio. Niestety, niezbyt funkcjonalne...
Posiadacz przeciętnego smartfona, gdy ma ochotę posłuchać muzyki z radia FM, włącza w przeciętnym smartfonie radio FM i słucha sobie muzyki z radia FM. Ponieważ iPhone nie jest przeciętnym smartfonem, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest smartfonem wybitnym, jego posiadacz ma o wiele trudniejsze zadanie, gdy najdzie go chętka posłuchania Justina Biebera przez radio.
Najpierw powinien się zaopatrzyć wodpowiednią protezę stylowe, drewniane akcesorium o nazwie Radio Dock, które charakteryzuje się tym, że jest z drewna i nie robi nic, poza udawaniem starego radia. Dźwięk z głośniczka iPhona jest odtwarzany przez dziurkę w drewnie. No cóż, nawet słuchając radia trzeba mieć klasę, a hipsterstwo to nie jest łatwy kawałek chleba.
To jednak nie wszystko. Ponieważ Apple, w swym nieskończonym geniuszu, nie wyposażyło iPhona w odbiornik radiowy, należy z App Store pobrać stosowną aplikację Public Radio App, która:
a) włączy w iPhonie GPS
b) namierzy twoją lokalizację
c) za pomocą WiFi lub 3G połączy się z internetem
d) wyszuka maksymalnie 7 internetowych stacji radiowych w promieniu 50 mil
e) będzie strumieniować muzykę z wybranej stacji
Proste i intuicyjne, nieprawdaż?
Zwykłe radia jakimś cudem nie szpiegują pozycji użytkownika, nie zużywają transferu 3G podczas słuchania w terenie i działają nawet na pustyni czy na morzu, gdzie próżno szukać internetu, a w dodatku łapią bez ograniczeń sygnał na całym świecie - jeśli jesteś na przykład ciekawy lokalnej rozgłośni po arabsku czy norwesku. Niezwykle zaawansowany iPhone udający radio działa tylko na terenie USA, a po wyjeździe za granicę pozwala słuchać wyłącznie internetowych rozgłośni z Nowego Jorku.
Jeśli kiedykolwiek bawiliście się starym, drewnianym radiem babci, wpatrując się w zielone magiczne oko i szukając na skali egzotycznych stacji z drugiego końca świata, to wiecie, o co mi chodzi - Radio Dock wraz z niezbędnym oprogramowaniem ma tyle wspólnego z prawdziwym radiem, co pójście do piwnicy po ziemniaki z wyprawą do Mammoth Cave.
Nie wiem jak wy, ale ja, zamiast płacić 40 dolców za bezużyteczny kawał drewna i żałośnie ograniczoną aplikację, raczej wolałbym dołożyć drugie tyle i kupić jakiś przyzwoity world receiver. Ale jak ktoś woli protezy, to polecam Radio Dock.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Posiadacz przeciętnego smartfona, gdy ma ochotę posłuchać muzyki z radia FM, włącza w przeciętnym smartfonie radio FM i słucha sobie muzyki z radia FM. Ponieważ iPhone nie jest przeciętnym smartfonem, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest smartfonem wybitnym, jego posiadacz ma o wiele trudniejsze zadanie, gdy najdzie go chętka posłuchania Justina Biebera przez radio.
Najpierw powinien się zaopatrzyć w
To jednak nie wszystko. Ponieważ Apple, w swym nieskończonym geniuszu, nie wyposażyło iPhona w odbiornik radiowy, należy z App Store pobrać stosowną aplikację Public Radio App, która:
a) włączy w iPhonie GPS
b) namierzy twoją lokalizację
c) za pomocą WiFi lub 3G połączy się z internetem
d) wyszuka maksymalnie 7 internetowych stacji radiowych w promieniu 50 mil
e) będzie strumieniować muzykę z wybranej stacji
Proste i intuicyjne, nieprawdaż?
Zwykłe radia jakimś cudem nie szpiegują pozycji użytkownika, nie zużywają transferu 3G podczas słuchania w terenie i działają nawet na pustyni czy na morzu, gdzie próżno szukać internetu, a w dodatku łapią bez ograniczeń sygnał na całym świecie - jeśli jesteś na przykład ciekawy lokalnej rozgłośni po arabsku czy norwesku. Niezwykle zaawansowany iPhone udający radio działa tylko na terenie USA, a po wyjeździe za granicę pozwala słuchać wyłącznie internetowych rozgłośni z Nowego Jorku.
Jeśli kiedykolwiek bawiliście się starym, drewnianym radiem babci, wpatrując się w zielone magiczne oko i szukając na skali egzotycznych stacji z drugiego końca świata, to wiecie, o co mi chodzi - Radio Dock wraz z niezbędnym oprogramowaniem ma tyle wspólnego z prawdziwym radiem, co pójście do piwnicy po ziemniaki z wyprawą do Mammoth Cave.
Nie wiem jak wy, ale ja, zamiast płacić 40 dolców za bezużyteczny kawał drewna i żałośnie ograniczoną aplikację, raczej wolałbym dołożyć drugie tyle i kupić jakiś przyzwoity world receiver. Ale jak ktoś woli protezy, to polecam Radio Dock.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!