Kolos Kupertyński czy raczej Statua Wynalazczości?
Prędzej czy później to musiało się stać. Ktoś wpadł na pomysł zbudowania gigantycznego pomnika Steva Jobsa, co potwierdza tezę, że stawianie...
http://applefobia.blogspot.com/2013/08/kolos-kupertynski-czy-raczej-statua.html
Prędzej czy później to musiało się stać. Ktoś wpadł na pomysł zbudowania gigantycznego pomnika Steva Jobsa, co potwierdza tezę, że stawianie pomników to domena nawiedzonych wyznawców różnych idei. Steve wprawdzie nie został zdradzony w oparach sztucznej mgły o świcie, ale faktem jest, że bohatersko poległ jako wizjoner alternatywnej rzeczywistości i pomnik należy mu się jak psu deskorolka...
Trzeba przyznać, że gigantomania i łagodny przerost ambicji nie opuszczają pomysłodawców pomnika, którzy - jak widać na powyższej rycinie - postać Steva Jobsa widzą w jednym szeregu ze Statuą Wolności i Kolosem Rodyjskim. Widocznie piąta miejscówka w Mount Rushmore była zbyt skromna i obciachowa dla Wielkiego Wizjonera...
Oczywiście były już pierwsze, nieśmiałe próby uwiecznienia Steva w formie 3D, co skończyło się mało porywającym pomniczkiem, postawionym mu na Węgrzech przez Stowarzyszenie Ofiar Nieudanych Operacji Dłoni Po Zaniku Pamięci...
... a także zupełnym rozmienieniem wielkości Największego Wynalazcy Świata na drobne i sportretowaniem go jako plastikowa biurkowa figurka syryjskiego terrorysty z bombą ukrytą w telefonie:
Pomysłodawcy idei budowy Pomnik Steva Jobsa poszli inną drogą. Statua ma być gigantyczna - tak wielka jak tylko pozwoli hojność sponsorów i miłość fanów do stwórcy Apple. Otwartą kwestią pozostaje też, w jakiej historycznej pozie ma zostać uwieczniony Geniusz Kalifornii - w swojej słynnej pozycji "Think Different"...
... w scenie z premiery pierwszego MacBooka Air (oczywiście w wersji z lądowiskiem dla helikopterów na trackpadzie i ruchomą klawiaturą do celów edukacyjnych dla wycieczek szkolnych analfabetów)...
... czy może raczej w siedzącej pozie z prezentacji przełomowego iPhona 4, gdy zawiodła innowacyjna antena wbudowana w ramkę i gubiąca zasięg po złapaniu telefonu ręką...
A może lepiej będzie się prezentował należny wielkim wodzom posąg konny? Albo chociaż jachtowy?
Zagadką jest, z jakiego materiału będzie wykonany pomnik Steva - lekkie unibody z amelinium, uświęcony tradycją posągowy spiż czy raczej wielka dmuchana lala wielkości zeppelina z okazji wynalezienia przez Apple na nowo plastiku? No i kto uszyje największe dżinsy świata?
Pozostaje też do rozstrzygnięcia, komu zostanie powierzony projekt monumentu. Czy podejmie się tego zadania znany z heroicznych postaci Lenina zasłużony profesor Marian Konieczny, równie zasłużony patetycznym pomnikiem marszałka Koniewa profesor Hajdecki, czy raczej pasujący to ideowo, tkwiący w umysłowym antyku Igor Mitoraj? A może awangardowy stylista Lady Gagi?
Pytań jest wiele, a największym z nich jest to, czy to zbożne dzieło w ogóle dojdzie do skutku. Coś chyba jednak nie wypaliło z tym oddaniem i hojnością wyznawców Steva, bo patrząc na wyniki zbiórki prowadzonej na internecie obawiam się, że jeśli pomnik wykonany będzie z amelinium, to do jego zrobienia wystarczy tuzin łyżek z baru mlecznego.
Pomysłodawcy pomnika kuszą ofiarodawców bardzo atrakcyjnymi giftami. Atrakcyjnymi jedynie dla wyznawców geniuszu Steva, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie skusi się na jego książkową biografię za sto dolców czy golfik za dwieście, skoro można je kupić w sklepie za ułamek tej ceny. No chyba że ktoś skusi się na plakietkę ze swoim nazwiskiem, wmurowaną w podstawę pomnika (mam nadzieję, że na wysokości gwarantującej ochronę przed obsikaniem przez androidowych wandali).
Jako topowy bonus, za niemal 2000 dolców oferowane jest VIP-owskie zaproszenie na imprezę odsłonięcia pomnika, która chyba się nie odbędzie, bo na razie nie udało się zebrać nawet tyle kasy, żeby starczyło na wynajęcie ekipy do wytyczenia wykopów pod fundamenty.
Więcej informacji i zabawy znajdziecie tutaj
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Trzeba przyznać, że gigantomania i łagodny przerost ambicji nie opuszczają pomysłodawców pomnika, którzy - jak widać na powyższej rycinie - postać Steva Jobsa widzą w jednym szeregu ze Statuą Wolności i Kolosem Rodyjskim. Widocznie piąta miejscówka w Mount Rushmore była zbyt skromna i obciachowa dla Wielkiego Wizjonera...
Oczywiście były już pierwsze, nieśmiałe próby uwiecznienia Steva w formie 3D, co skończyło się mało porywającym pomniczkiem, postawionym mu na Węgrzech przez Stowarzyszenie Ofiar Nieudanych Operacji Dłoni Po Zaniku Pamięci...
... a także zupełnym rozmienieniem wielkości Największego Wynalazcy Świata na drobne i sportretowaniem go jako plastikowa biurkowa figurka syryjskiego terrorysty z bombą ukrytą w telefonie:
Pomysłodawcy idei budowy Pomnik Steva Jobsa poszli inną drogą. Statua ma być gigantyczna - tak wielka jak tylko pozwoli hojność sponsorów i miłość fanów do stwórcy Apple. Otwartą kwestią pozostaje też, w jakiej historycznej pozie ma zostać uwieczniony Geniusz Kalifornii - w swojej słynnej pozycji "Think Different"...
... w scenie z premiery pierwszego MacBooka Air (oczywiście w wersji z lądowiskiem dla helikopterów na trackpadzie i ruchomą klawiaturą do celów edukacyjnych dla wycieczek szkolnych analfabetów)...
... czy może raczej w siedzącej pozie z prezentacji przełomowego iPhona 4, gdy zawiodła innowacyjna antena wbudowana w ramkę i gubiąca zasięg po złapaniu telefonu ręką...
A może lepiej będzie się prezentował należny wielkim wodzom posąg konny? Albo chociaż jachtowy?
Zagadką jest, z jakiego materiału będzie wykonany pomnik Steva - lekkie unibody z amelinium, uświęcony tradycją posągowy spiż czy raczej wielka dmuchana lala wielkości zeppelina z okazji wynalezienia przez Apple na nowo plastiku? No i kto uszyje największe dżinsy świata?
Pozostaje też do rozstrzygnięcia, komu zostanie powierzony projekt monumentu. Czy podejmie się tego zadania znany z heroicznych postaci Lenina zasłużony profesor Marian Konieczny, równie zasłużony patetycznym pomnikiem marszałka Koniewa profesor Hajdecki, czy raczej pasujący to ideowo, tkwiący w umysłowym antyku Igor Mitoraj? A może awangardowy stylista Lady Gagi?
Pytań jest wiele, a największym z nich jest to, czy to zbożne dzieło w ogóle dojdzie do skutku. Coś chyba jednak nie wypaliło z tym oddaniem i hojnością wyznawców Steva, bo patrząc na wyniki zbiórki prowadzonej na internecie obawiam się, że jeśli pomnik wykonany będzie z amelinium, to do jego zrobienia wystarczy tuzin łyżek z baru mlecznego.
Pomysłodawcy pomnika kuszą ofiarodawców bardzo atrakcyjnymi giftami. Atrakcyjnymi jedynie dla wyznawców geniuszu Steva, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie skusi się na jego książkową biografię za sto dolców czy golfik za dwieście, skoro można je kupić w sklepie za ułamek tej ceny. No chyba że ktoś skusi się na plakietkę ze swoim nazwiskiem, wmurowaną w podstawę pomnika (mam nadzieję, że na wysokości gwarantującej ochronę przed obsikaniem przez androidowych wandali).
Jako topowy bonus, za niemal 2000 dolców oferowane jest VIP-owskie zaproszenie na imprezę odsłonięcia pomnika, która chyba się nie odbędzie, bo na razie nie udało się zebrać nawet tyle kasy, żeby starczyło na wynajęcie ekipy do wytyczenia wykopów pod fundamenty.
Więcej informacji i zabawy znajdziecie tutaj
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!