I po co było przepłacać?
Na moim ulubionym blogu AndroidFobia pojawił się artykuł, który dobitnie świadczy o tym, że ajfoniarze kompletnie nie potrafią liczyć, a poj...
http://applefobia.blogspot.com/2013/08/i-po-co-byo-przepacac.html
Na moim ulubionym blogu AndroidFobia pojawił się artykuł, który dobitnie świadczy o tym, że ajfoniarze kompletnie nie potrafią liczyć, a pojęcie kalkulacji ekonomicznej jest dla nich równie niezrozumiałe, jak zorza polarna dla prezydenta Ugandy. Rzecz jasna, na tym umysłowym deficycie swoich fanbojów żeruje głównie Apple, ale jak się okazuje - ja również przy okazji zarobiłem swoje parę groszy...
Jak redaktor Marek wyznał w artykule, do pucowania swojego iPhona używa tiszerta Applefobii. To fakt, że iPhone paskudzi się okropnie od tłustych paluchów, ale czyszczenie go za pomocą wartego cztery dychy, limitowanego, kolekcjonerskiego tiszerta Applefobii świadczy o kompletnej nieznajomości reguł ekonomii.
Umiejętność prawidłowego oceniania relacji pomiędzy ceną, a rzeczywistą wartością i przydatnością nabytego przedmiotu to wiedza, która podobno wchodzi w zakres obowiązkowego programu nauczania podstaw przedsiębiorczości w gimnazjum. Autor wspomnianego artykułu widocznie przespał tę lekcję (albo akurat pomagał pisać "doktorant" red. Malince), bo popisał się właśnie wzorcowym przykładem niezrozumienia zasad ekonomii.
Wszak można to było załatwić o niebo taniej - zwykłą szmatką z mikrofibry za 1,50 zł, bądź, jak to sugerują czytelnicy, chusteczkami higienicznymi - a tymczasem redaktor Marek bezsensownie przepłacił za swoją szmatkę do iPhona, postępując jak kazachski pasterz kóz, zbierający nawóz i zdechłe świstaki do torby od Luoisa Vuittona.
No cóż, nie ma co rozpaczać nad wylanym mlekiem. Stało się. Fanboj Apple znowu przepłacił - normalka. Stać go przecież... Ja ze swej strony doradzam używać tiszerta z rozmysłem i ostrożnością. Jeśli bowiem nie jest wykonany ze 100% bawełny, to podczas pucowania wchodzi w grę ryzyko uszkodzenia iPhona, a nawet porażenia elektrycznością statyczną. Zalecam więc pucowanie w izolujących od podłoża gumofilcach.
Ponieważ redaktor Marek wspomniał także coś o podcieraniu się tiszertem, sugeruję zachowanie następującej kolejności - najpierw pucowanie iPhona, potem podcieranie. Nie inaczej, bo skutki mogą być opłakane towarzysko. Aha, jeszcze jedno - trzeba uważać z tym podcieraniem, bo farba z sitodruku może wywołać uczulenie i pryszcze na d.pie...
PS. Pozostaje zagadką, czemu redaktor Marek kupił sobie koszulkę, skoro tak zieje nienawiścią do Applefobii? To niepokojący objaw, bo trzeba hejtować konsekwentnie i nie przysparzać dochodów przeciwnikowi. Ja nigdy w życiu nie kupiłem niczego od Apple. Może redaktor Marek powinien czym prędzej udać się na terapię w najbliższej klinice leczenia chorób jaźni?
PPS. Przy okazji dzięki za reklamę. Tiszert, jak widzę, z pierwszej edycji. Musiał być pierwszorzędnej jakości, bo po trzech latach wygląda jak nówka sztuka. iPhony nie wytrzymują tak długo. Tiszert spokojnie posłuży jeszcze do czyszczenia iPhona 7S...
PPPS. Może w ramach odwetu powinienem polerować swojego skrzypiącego, zamulającego biedafona przy pomocy bielizny red. Malinki? Nie zanadto perwersyjne? Sam już nie wiem... Może doradzicie?
Foto: AndroidFobia
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Jak redaktor Marek wyznał w artykule, do pucowania swojego iPhona używa tiszerta Applefobii. To fakt, że iPhone paskudzi się okropnie od tłustych paluchów, ale czyszczenie go za pomocą wartego cztery dychy, limitowanego, kolekcjonerskiego tiszerta Applefobii świadczy o kompletnej nieznajomości reguł ekonomii.
Umiejętność prawidłowego oceniania relacji pomiędzy ceną, a rzeczywistą wartością i przydatnością nabytego przedmiotu to wiedza, która podobno wchodzi w zakres obowiązkowego programu nauczania podstaw przedsiębiorczości w gimnazjum. Autor wspomnianego artykułu widocznie przespał tę lekcję (albo akurat pomagał pisać "doktorant" red. Malince), bo popisał się właśnie wzorcowym przykładem niezrozumienia zasad ekonomii.
Wszak można to było załatwić o niebo taniej - zwykłą szmatką z mikrofibry za 1,50 zł, bądź, jak to sugerują czytelnicy, chusteczkami higienicznymi - a tymczasem redaktor Marek bezsensownie przepłacił za swoją szmatkę do iPhona, postępując jak kazachski pasterz kóz, zbierający nawóz i zdechłe świstaki do torby od Luoisa Vuittona.
No cóż, nie ma co rozpaczać nad wylanym mlekiem. Stało się. Fanboj Apple znowu przepłacił - normalka. Stać go przecież... Ja ze swej strony doradzam używać tiszerta z rozmysłem i ostrożnością. Jeśli bowiem nie jest wykonany ze 100% bawełny, to podczas pucowania wchodzi w grę ryzyko uszkodzenia iPhona, a nawet porażenia elektrycznością statyczną. Zalecam więc pucowanie w izolujących od podłoża gumofilcach.
Ponieważ redaktor Marek wspomniał także coś o podcieraniu się tiszertem, sugeruję zachowanie następującej kolejności - najpierw pucowanie iPhona, potem podcieranie. Nie inaczej, bo skutki mogą być opłakane towarzysko. Aha, jeszcze jedno - trzeba uważać z tym podcieraniem, bo farba z sitodruku może wywołać uczulenie i pryszcze na d.pie...
PS. Pozostaje zagadką, czemu redaktor Marek kupił sobie koszulkę, skoro tak zieje nienawiścią do Applefobii? To niepokojący objaw, bo trzeba hejtować konsekwentnie i nie przysparzać dochodów przeciwnikowi. Ja nigdy w życiu nie kupiłem niczego od Apple. Może redaktor Marek powinien czym prędzej udać się na terapię w najbliższej klinice leczenia chorób jaźni?
PPS. Przy okazji dzięki za reklamę. Tiszert, jak widzę, z pierwszej edycji. Musiał być pierwszorzędnej jakości, bo po trzech latach wygląda jak nówka sztuka. iPhony nie wytrzymują tak długo. Tiszert spokojnie posłuży jeszcze do czyszczenia iPhona 7S...
PPPS. Może w ramach odwetu powinienem polerować swojego skrzypiącego, zamulającego biedafona przy pomocy bielizny red. Malinki? Nie zanadto perwersyjne? Sam już nie wiem... Może doradzicie?
Foto: AndroidFobia
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!