Porażeni
No i znowu prąd popieścił jakiegoś chińskiego ajfoniarza . News nie jest najnowszej daty, ale ponieważ zaczyna już działać prawo serii, a Ap...
http://applefobia.blogspot.com/2013/08/porazeni.html
No i znowu prąd popieścił jakiegoś chińskiego ajfoniarza. News nie jest najnowszej daty, ale ponieważ zaczyna już działać prawo serii, a Apple wreszcie zajęło oficjalne stanowisko w tej sprawie - warto pokusić się o małe podsumowanie...
W obu przypadkach ofiary doznały porażenia przez iPhona podłączonego do ładowarki. W związku z tym Apple zareagowało tradycyjnie w swoim stylu - opublikowało stronę, na której po chińsku tłumaczy, że "źle trzymacie, a w ogóle to używacie chińskich podróbek naszych oryginalnych chińskich ładowarek". Zabrakło tylko stwierdzenia, że "wszystkie telefony tak mają", ale chyba tylko dlatego, że faktycznie nie mają. Czyli jak zwykle - zwalili całą winę na userów i zalecili stosowanie wyłącznie oryginalnych ładowarek. Oczywiście do nabycia w Apple Store.
A ja się pytam, gdzie tu sens i logika? Nigdzie! Apple jak zwykle odwraca kota ogonem kieruje go kakaową dziurką w stronę głupich userów, wmawiając im, że są sami sobie winni. A przecież żadna z ofiar nie została porażona przez samą ładowarkę, lecz przez iPhona podpiętego do ładowarki. Napięcie z wtyczki w docku - o dziwo, nie szkodząc samemu iPhonowi - przeniosło się na metalowe części jego obudowy. To, kuźwa, jaką klasę ochronności elektrycznej ma iPhone?
Nawet jeśli ładowarka była coś nieteges, to tłumaczenie Apple przypomina wykręty producenta rękawic monterskich do prac pod napięciem, który usiłuje zwalić winę na elektrownię po tym, jak prąd trzepnął elektryka po dotknięciu przewodów pod napięciem. A najpewniej to był pijany i bił żonę...
Miliony ludzi na świecie używają nieoryginalnych, zastępczych ładowarek do swoich telefonów, ja również podłączam swojego skrzypiącego biedafona do czego popadnie, byle miało wtyczkę MicroUSB, ale dziwnym trafem tylko ajfoniarzy kopie prąd. Cud jakiś, czy co? Może jak się nie umie, to nie należy się brać za robienie telefonu z amelinium?
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
W obu przypadkach ofiary doznały porażenia przez iPhona podłączonego do ładowarki. W związku z tym Apple zareagowało tradycyjnie w swoim stylu - opublikowało stronę, na której po chińsku tłumaczy, że "źle trzymacie, a w ogóle to używacie chińskich podróbek naszych oryginalnych chińskich ładowarek". Zabrakło tylko stwierdzenia, że "wszystkie telefony tak mają", ale chyba tylko dlatego, że faktycznie nie mają. Czyli jak zwykle - zwalili całą winę na userów i zalecili stosowanie wyłącznie oryginalnych ładowarek. Oczywiście do nabycia w Apple Store.
A ja się pytam, gdzie tu sens i logika? Nigdzie! Apple jak zwykle odwraca kota ogonem kieruje go kakaową dziurką w stronę głupich userów, wmawiając im, że są sami sobie winni. A przecież żadna z ofiar nie została porażona przez samą ładowarkę, lecz przez iPhona podpiętego do ładowarki. Napięcie z wtyczki w docku - o dziwo, nie szkodząc samemu iPhonowi - przeniosło się na metalowe części jego obudowy. To, kuźwa, jaką klasę ochronności elektrycznej ma iPhone?
Nawet jeśli ładowarka była coś nieteges, to tłumaczenie Apple przypomina wykręty producenta rękawic monterskich do prac pod napięciem, który usiłuje zwalić winę na elektrownię po tym, jak prąd trzepnął elektryka po dotknięciu przewodów pod napięciem. A najpewniej to był pijany i bił żonę...
Miliony ludzi na świecie używają nieoryginalnych, zastępczych ładowarek do swoich telefonów, ja również podłączam swojego skrzypiącego biedafona do czego popadnie, byle miało wtyczkę MicroUSB, ale dziwnym trafem tylko ajfoniarzy kopie prąd. Cud jakiś, czy co? Może jak się nie umie, to nie należy się brać za robienie telefonu z amelinium?
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!