Sezon ogórkowy w pełni. Żadnych jabłek
Żeby nie było, że całkiem zaniedbałem bloga, wrzucam wpis wakacyjny. Ech, wakacje - wreszcie czas na wyluzowanie, chodzenie na bosaka, spont...
http://applefobia.blogspot.com/2013/08/sezon-ogorkowy-w-peni-zadnych-jabek.html
Żeby nie było, że całkiem zaniedbałem bloga, wrzucam wpis wakacyjny. Ech, wakacje - wreszcie czas na wyluzowanie, chodzenie na bosaka, spontaniczne zachowania i fryzury w stylu kapitana Klossa, na które i tak nikt nie zwraca uwagi.
Od tygodnia siedzimy sobie z borsukiem na wakacjach nad polskim morzem. Miejsce jest fantastyczne - całymi kilometrami ciągną się szerokie, puste plaże z drobniutkim białym piaskiem i czystą wodą, więc po porannym bieganiu aż chce się wskoczyć do morza. Borsuk oczywiście notorycznie zapomina majtek i kąpie się na golasa, ale na szczęście rano na plaży w ogóle nie ma ludzi, więc na razie udało się uniknąć skandalu obyczajowego.
Ogólnie pełny luz, a do najbliższych internetów trzeba jechać kilkanaście kilometrów, z czego jestem bardzo zadowolony. Pisanie bloga w tak pięknych okolicznościach przyrody to nie jest pierwsza rzecz, o której marzę po otwarciu oczu i kompletnie odpuściłem sobie śledzenie wydarzeń z rezerwatu. Jakoś tam muszą sobie poradzić beze mnie :)
Dziś pada, więc korzystam z okazji, żeby coś skrobnąć. Borsuk codziennie ryje w piachu i buduje na plaży zamki. Oczywiście z solidnym podpiwniczeniem - natury nie da się oszukać. Większość tej borsuczej architektury kryje się pod ziemią i muszę mu wierzyć na słowo, że lochy są ogromne i wspaniałe. Ostatnio zaczął wywlekać na plażę jakieś stare monety z herbem Wazów, fragmenty łodzi Wikingów, hełmy z rogami, a nawet bilet na metro w Sztokholmie, więc chyba faktycznie dokopał się dość daleko...
Za tydzień wracam do blogowania, a póki co, życzę fantastycznego wypoczynku wszystkim, którzy mają w sobie tyle samozaparcia, aby w czasie wakacji śledzić Applefobię i przeczytać ten wpis :)
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Od tygodnia siedzimy sobie z borsukiem na wakacjach nad polskim morzem. Miejsce jest fantastyczne - całymi kilometrami ciągną się szerokie, puste plaże z drobniutkim białym piaskiem i czystą wodą, więc po porannym bieganiu aż chce się wskoczyć do morza. Borsuk oczywiście notorycznie zapomina majtek i kąpie się na golasa, ale na szczęście rano na plaży w ogóle nie ma ludzi, więc na razie udało się uniknąć skandalu obyczajowego.
Ogólnie pełny luz, a do najbliższych internetów trzeba jechać kilkanaście kilometrów, z czego jestem bardzo zadowolony. Pisanie bloga w tak pięknych okolicznościach przyrody to nie jest pierwsza rzecz, o której marzę po otwarciu oczu i kompletnie odpuściłem sobie śledzenie wydarzeń z rezerwatu. Jakoś tam muszą sobie poradzić beze mnie :)
Dziś pada, więc korzystam z okazji, żeby coś skrobnąć. Borsuk codziennie ryje w piachu i buduje na plaży zamki. Oczywiście z solidnym podpiwniczeniem - natury nie da się oszukać. Większość tej borsuczej architektury kryje się pod ziemią i muszę mu wierzyć na słowo, że lochy są ogromne i wspaniałe. Ostatnio zaczął wywlekać na plażę jakieś stare monety z herbem Wazów, fragmenty łodzi Wikingów, hełmy z rogami, a nawet bilet na metro w Sztokholmie, więc chyba faktycznie dokopał się dość daleko...
Za tydzień wracam do blogowania, a póki co, życzę fantastycznego wypoczynku wszystkim, którzy mają w sobie tyle samozaparcia, aby w czasie wakacji śledzić Applefobię i przeczytać ten wpis :)
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!