Thunderbolt - nieudana rewolucja
Pamiętacie jeszcze Thunderbolta? To taki interfejs, który po objawieniu przez Apple miał zrewolucjonizować świat komputerów i wszyscy mieli ...
http://applefobia.blogspot.com/2013/07/thunderbolt-nieudana-rewolucja.html
Pamiętacie jeszcze Thunderbolta? To taki interfejs, który po objawieniu przez Apple miał zrewolucjonizować świat komputerów i wszyscy mieli go zazdrościć makjuzerom, a skończył jako zapomniana i całkowicie niepotrzebna dziurka w MacBookach, wykorzystywana rzadziej niż widelec w speleologii.
Historia Thunderbolta jest na tyle ciekawa, że warto ją przypomnieć. Zaczęła się od zawłaszczenia nowego interfejsu przez Apple, które z wielką pompą i fanfarami wprowadziło go po kolejnym z rzędu liftingu MacBooków w 2011 roku, jako absolutny przełom w standardach przesyłania danych.
Warto w tym miejscu powiedzieć, że z racji posiadanej wówczas wyłączności, Apple było przez swoich wyznawców uważane za absolutnego i jedynego stwórcę Thunderbolta. Teraz już każdy wie, że w istocie autorem Thunderbolta był Intel, ale wtedy fanbojski festyn wiary w genialność Apple trwał ponad rok.
W tym czasie Apple wciąż ukrywało przed fanbojami fakt istnienia USB 3.0, w zamian wciskając swoim im swojego super-duper, najnowocześniejszego na świecie Thunderbolta wraz z horrendalnie drogimi peryferiami, których było tak mało, że wszystkie razem zebrane do kupy zmieściłyby się w kartonie po gitarze. Do dziś to się nie zmieniło, a 95% posiadaczy Thunderbolta nigdy go nie używało, omijając tę dziurkę w MacBooku starannie jak dziuplę ze zdechłą wiewiórką.
Nawet po ustaniu monopolu Apple i udostępnieniu Thunderbolta innym firmom, standard zrobił karierę porównywalną z popularnością kotletów wieprzowych w Kuwejcie. Już było za późno - jedna myśląca inaczej firma nie podołała wdrożeniu chciwie zawłaszczonego standardu, a widok fanów Apple, którzy z nudów wtykali w gniazdko Thunderbolta patyczki po lodach i skórki od chleba sprawił, że nikt już nie chciał w niego inwestować. Były wprawdzie jakieś próby implementacji Thunderbolta w pecetach - np. przez Acera czy Lenovo, ale skończyły się klęską, bo userzy woleli sprawdzony, powszechny, tańszy i kompatybilny z miliardem akcesoriów USB 3.0.
A teraz właśnie mamy do czynienia ze sprzątaniem resztek po festynie. Ostatnio ze stosowania Thunderbolta wycofał się Acer. Apple zostało ze "swoim" genialnym, wyznaczającym trendy standardem na lodzie - jak sprzedawca fikuśnej bielizny w eskimoskiej wiosce. I tak dobrze, że nie skończyło się z harpunem w... plecach...
PS. Nowy Mac Pro ma aż 6 gniazdek Thunderbolt. Nie liczyłbym jednak na rewitalizację standardu - na rynku nie istnieje aż tyle rodzajów akcesoriów. Po prostu ze względu na specyficzną konstrukcję Maka Pro, w którym nie mieszczą się żadne standardowe podzespoły ani karty rozszerzeń, Thunderbolt z konieczności musi posłużyć jako zewnętrzna szyna PCI. Tanio nie będzie...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!
Historia Thunderbolta jest na tyle ciekawa, że warto ją przypomnieć. Zaczęła się od zawłaszczenia nowego interfejsu przez Apple, które z wielką pompą i fanfarami wprowadziło go po kolejnym z rzędu liftingu MacBooków w 2011 roku, jako absolutny przełom w standardach przesyłania danych.
Warto w tym miejscu powiedzieć, że z racji posiadanej wówczas wyłączności, Apple było przez swoich wyznawców uważane za absolutnego i jedynego stwórcę Thunderbolta. Teraz już każdy wie, że w istocie autorem Thunderbolta był Intel, ale wtedy fanbojski festyn wiary w genialność Apple trwał ponad rok.
W tym czasie Apple wciąż ukrywało przed fanbojami fakt istnienia USB 3.0, w zamian wciskając swoim im swojego super-duper, najnowocześniejszego na świecie Thunderbolta wraz z horrendalnie drogimi peryferiami, których było tak mało, że wszystkie razem zebrane do kupy zmieściłyby się w kartonie po gitarze. Do dziś to się nie zmieniło, a 95% posiadaczy Thunderbolta nigdy go nie używało, omijając tę dziurkę w MacBooku starannie jak dziuplę ze zdechłą wiewiórką.
Nawet po ustaniu monopolu Apple i udostępnieniu Thunderbolta innym firmom, standard zrobił karierę porównywalną z popularnością kotletów wieprzowych w Kuwejcie. Już było za późno - jedna myśląca inaczej firma nie podołała wdrożeniu chciwie zawłaszczonego standardu, a widok fanów Apple, którzy z nudów wtykali w gniazdko Thunderbolta patyczki po lodach i skórki od chleba sprawił, że nikt już nie chciał w niego inwestować. Były wprawdzie jakieś próby implementacji Thunderbolta w pecetach - np. przez Acera czy Lenovo, ale skończyły się klęską, bo userzy woleli sprawdzony, powszechny, tańszy i kompatybilny z miliardem akcesoriów USB 3.0.
A teraz właśnie mamy do czynienia ze sprzątaniem resztek po festynie. Ostatnio ze stosowania Thunderbolta wycofał się Acer. Apple zostało ze "swoim" genialnym, wyznaczającym trendy standardem na lodzie - jak sprzedawca fikuśnej bielizny w eskimoskiej wiosce. I tak dobrze, że nie skończyło się z harpunem w... plecach...
PS. Nowy Mac Pro ma aż 6 gniazdek Thunderbolt. Nie liczyłbym jednak na rewitalizację standardu - na rynku nie istnieje aż tyle rodzajów akcesoriów. Po prostu ze względu na specyficzną konstrukcję Maka Pro, w którym nie mieszczą się żadne standardowe podzespoły ani karty rozszerzeń, Thunderbolt z konieczności musi posłużyć jako zewnętrzna szyna PCI. Tanio nie będzie...
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? DOŁĄCZ DO APPLEFOBII!